Medytacja sługi w pierwszą sobotę miesiąca
Treść
Pozwól, by Matka Najświętsza dała Ci dziś głębiej pojąć wielką tajemnicę Przemienienia na Górze Tabor. Gdy w pierwszą sobotę dołączysz do codziennego różańca wstęgę piętnastominutowego zamyślenia nad tajemnicami Twego zbawienia, dotknie cię niezwykła łaska. Maryja obiecała, że pozwoli ci dziś uczestniczyć w swoim własnym rozmyślaniu. Otwórz się więc na Jej natchnienia i pozwól, by prowadziła cię Ona drogami Boskich zamysłów. Niech słowa tej medytacji staną się twoimi własnymi słowami, a zdołasz usłyszeć głos Maryi mówiący osobiście do ciebie. PRZEMIENIENIE NA GÓRZE TABOR Rozważam razem z Tobą, Matko, tajemnicę Przemienienia Twego Syna na Górze Tabor. Co mi chcesz powiedzieć dziś o swoim Synu i Jego wskazaniach? Najpierw przypominasz o lekcji, jaka płynie z Twej nieobecności w wielu wydarzeniach życia Jezusa. Przypominasz, że nie byłaś świadkiem tej wielkiej manifestacji Bóstwa Chrystusa, ale uczestniczyłaś w niej duchowo, lepiej pojmując jej tajemnicę niż trzech wybranych apostołów. Choć byłaś niepokalana i doskonale zjednoczona z Bogiem, to jednak nie otaczały Cię cuda i znaki. Gdy żyłaś na ziemi, byłaś jedną z nas. Byłaś człowiekiem wiary; bywało że wiary bardzo trudnej, bo osamotnionej i na pierwszy rzut oka poddawanej w wątpliwość przez fakty. Czyż nie oznacza to, że moja droga do świętości - tak trudna i szara - jest najlepszą, jaką mógł dać nam Bóg? Przecież taką właśnie podarował On Tobie. Niech więc Bóg będzie uwielbiony za tak wielki dar. Więc przede wszystkim mam wierzyć i żyć wiarą, a nie czekać na znaki i cuda? MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... Byłaś tak święta, że mówimy o Tobie, że stałaś bliżej Boga niż nas, zwykłych ludzi. To raczej nas, grzesznych, zabierze Jezus na Górę Przemienienia, aby umocnić naszą słabą wiarę. Może im mniej doświadczamy cudowności, tym bardziej powinniśmy się radować, stajemy się bowiem bardziej podobni do Ciebie, Niepokalanej Maryi, która swą więź z Bogiem budowałaś nie na cudach, ale na wierze. Wiara - to był nieomylny kompas Twego życia. Naucz mnie dziękować Bogu, że obdarzył nią także mnie. MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... Uczysz mnie dziś jeszcze jednego. Tłumaczysz, że mój Pan i Bóg jest ze mną przede wszystkim w szarej codzienności. Ją Bóg najbardziej umiłował. Trzydzieści lat Boży Syn przebywał w ukryciu Twego nazaretańskiego domu. Trzydzieści lat był z Tobą, Tobie poddany, bez blasku i chwały. Nazaret to nie Tabor. Bóg mojej codzienności nie jest Bogiem świetlistych objawień, gromów z jasnego nieba i cudów zapierających dech w piersiach. Mój Bóg jest Bogiem z Nazaretu, Bogiem pokornej Służebnicy. Jest On Bogiem ukrytym. I dlatego tak bardzo Go kocham. Kocham mego cichego Boga, trzymającego mnie w swej ojcowskiej dłoni. Od Ciebie, Maryjo, uczę się mieszkania na tej dłoni, uczę się w Nim żyć, w Nim poruszać się, w Nim być - jak pisał św. Paweł. Tylko w szarym dniu, takim sam jak poprzedni i jak następny, potrafię odczuć obecność Boga "pod stopami". On jest fundamentem mojego życia, skałą mojego schronienia. Nie mogę od Niego odejść, choćbym nawet próbował. Gdzież odejdę? Poza Nim nie ma życia. On jest moim życiodajnym światem, wszystkim. W szarości kolejnych dni zaczynam śpiewać pieśń psalmisty, która stała się moim własnym świadectwem doświadczenia Boga. "Boże, przenikasz i znasz mnie. Ty wiesz, gdy siedzę i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły, widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane. Choć jeszcze nie ma słowa na języku Ty, Boże, już znasz je w całości. Ty ogarniasz mnie zewsząd i kładziesz na mnie swą rękę" (Ps 139, 1-5,7). Wiem, że te słowa śpiewała Maryja. Uśmiechała się przy tym radośnie, bo spotkanie z Bogiem to eksplozja radości. Dlatego Maryja była człowiekiem pogodnym i szczęśliwym. Nie w ziemskim powodzeniu tkwi źródło ludzkiego szczęścia, ale w spotkaniu z Bogiem. Takiego szczęścia szukam i odnajduję w ubogim Nazarecie. Dziś pierwsza sobota miesiąca, dzień wynagradzania Niepokalanemu Sercu Maryi za grzechy świata. Ofiaruję Ci, Matko, ten dziesiątek Różańca jako wynagrodzenie za tych, których wiara jest słaba lub opacznie rozumiana, którym wydaje się, że ma być ona gwarancją łatwego życia, niekończącego się szeregu cudów, niezwykłych znaków, mistycznych przeżyć. Chcę też zadośćuczynić za wszystkich, którzy szydzą z wiary prostych ludzi i którzy z pogardą mówią o cudach, objawieniach, znakach od Boga. Przepraszam za tych, którzy nie wierzą i tych, którzy prześladują wiarę w Twego Syna. Pragnę Ci zadośćuczynić za nieidących drogą wiary, którą szłaś przez życie Ty, Maryjo Niepokalana! A że sam jestem jednym z nich, chcę Ci wynagradzać również za nasze grzechy i słabości. MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... Skończyła się Twoja maryjna medytacja. Jeszcze przez chwilę pozostań w kręgu modlitwy... by zadać sobie pytanie: Co podczas tego spotkania było dla mnie najważniejsze? Matka Najświętsza skierowała do Ciebie swoje słowo, podkreśliła niebieskim gestem jakiś temat - twój temat. Czy go dostrzegłeś? Jeśli tak, podziękuj Maryi. Ona rozmawiała z Tobą. Spotkałeś Ją dziś na drodze swego życia. Wincenty Łaszewski Warunki odprawienia nabożeństwa pierwszych pięciu sobót miesiąca: 1. Spowiedź w intencji wynagradzającej w pierwszą sobotę miesiąca (lub kilka dni przed, lub po). 2. Komunia Święta w pierwszą sobotę miesiąca - również w intencji zadośćuczynienia. 3. Różaniec wynagradzający w pierwszą sobotę miesiąca. 4. Piętnastominutowe rozmyślanie nad tajemnicami różańcowymi (jedną lub kilkoma) w pierwszą sobotę miesiąca. UWAGA! Od pierwszej soboty sierpnia 2007 r. rozpoczęliśmy kolejny już cykl rozważań. Co miesiąc zamieszczamy propozycję rozmyślania, które może stać się pomocą w wypełnieniu czwartego warunku odprawienia nabożeństwa pierwszych sobót. Serdecznie polecamy! "Nasz Dziennik" 2008-06-07
Autor: wa