Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Medialny socjalizm

Treść

Z prof. dr. hab. Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Jacek Dytkowski Panie Profesorze, mamy obecnie w Polsce ciekawą sytuację. Ekonomiści mówią o wysokim poziomie inflacji, drożeje żywność, w ciągu ostatnich dwóch tygodni poparcie dla Platformy Obywatelskiej spadło o 6 proc., tymczasem media "martwią się" o nominacje arcybiskupie... - Na szczęście nie wszystkie media, ale niektóre, i to nie tyle się martwią, ile raczej, martwiąc się, chcą wyrazić swoją dezaprobatę, a robią to mniej lub bardziej ostentacyjnie. W ogóle sytuacja jest ciekawa, bo te "niektóre media" chciałyby decydować o tym, kto będzie rządził i państwem, i Kościołem, a także o tym, kto ma rządzić w domu i czego i jak mają się uczyć polskie dzieci. Jednym słowem, taki medialny socjalizm. "Będą nas leczyć dobrze zarabiający lekarze i pielęgniarki" - mówił premier Donald Tusk przed wyborami. Tymczasem sytuacja płacowa w służbie zdrowia się nie poprawiła. Nie przedstawiono żadnego spójnego programu reformy NFZ... - I takiego programu nie będzie. Ten rząd do tego nie jest zdolny, a poza tym nie po to został powołany (dzięki wsparciu owych mediów), żeby spełniać obietnice przedwyborcze. Chodziło przede wszystkim o zahamowanie procesu dekomunizacji, który jednak w jakiejś mierze się dokonywał, a z drugiej strony o przestawienie instytucji kształtujących świadomość, takich jak media publiczne oraz przedszkola, szkoły niższe i wyższe, łącznie z polską nauką, na nowe tory, które prowadzą do wytworzenia człowieka niezdolnego do rozpoznania, kim jest, jako człowiek i jako Polak. Media te nabrały tak wielkiego przekonania co do swej siły oddziaływania (oczywiście poprzez manipulację), że aż "zgłupiały", bo zaczęły sądzić, że ten wymaz z polskiej tożsamości dokona się w kilku posunięciach. I będzie koniec. Wszech rządy po wsze czasy. Nic podobnego. My jeszcze żyjemy. "Jedną pilną, podstawową sprawę my musimy załatwić. Ta sprawa to podniesienie zarobków polskich nauczycieli. To jest moje i mojego rządu zobowiązanie" - obiecywał premier Donald Tusk. Minister Hall zajmuje się ograniczaniem lektur w szkołach, usuwając z programu wybitnych polskich twórców, m.in. Stefana Żeromskiego, Zofię Kossak-Szczucką, Josepha Conrada, Henryka Sienkiewicza... - Właśnie dokładnie na to zwróciłem uwagę: zamiast podwyżek - wymaz ze świadomości tego, co kształtuje naszą tożsamość narodową. Tożsamość narodowa budowana jest poprzez arcydzieła naszej kultury, w tym przez literaturę najwyższych, światowych lotów, ale przecież literaturę polską. Nawet dzieła Conrada, pisarza angielskiego, są w swym najgłębszym rysie polskie, a nie angielskie. Podobierano ministrów bez przygotowania i wykształcenia. Według przedstawionego wczoraj programu reform edukacji, pieniądze na badania mają otrzymać tylko "najlepsze wyższe szkoły w kraju". - Kto ma decydować o tym, co jest najlepsze? Przecież w polskiej nauce lobby postkomunistyczne (naukowcy z bogatym stażem w PZPR, marksiści, trockiści, agenci, donosiciele) jest w dalszym ciągu bardzo silne. Ono rozdaje karty, czyli fundusze i wyższe nominacje. I dalej będzie rozdawać, bo reforma ma umocnić jego wpływy. Przy okazji będą maksymalnie utrącać takie szkoły, które wyrastają z pnia chrześcijańskiego, zaś argument, że WSKSiM dynamicznie się rozwija, jest argumentem, który dla nich oznacza jedno: zrobić wszystko, aby przestała się rozwijać. Ten argument jest więc nietrafiony, u nich nie znajdzie się zrozumienia, o swoje trzeba walczyć. Takie nastały czasy w naszym kraju, że Polak o swoje musi walczyć, tak jakby mieszkał w nieswoim kraju. Jak Pan ocenia burzę medialną wokół ks. abp. Sławoja Leszka Głódzia? Czy media nie wykroczyły tym samym poza swoją misję, do jakiej zostały powołane? - Te media nie znają pojęcia "misji". Dla nich być mediami, to poszerzać strefy wpływów dla własnych środowisk i własnej ideologii, ale równocześnie niszczyć wszystkich, którzy to widzą i rozumieją. W momencie, gdy coraz więcej z nas będzie zdolnych do rozpoznawania prawdy, taka burza medialna przekształci się w burzę w szklance wody. Bo to jest ostatecznie woda. Tam nic nie ma, to jest pustka duchowa. Inteligentny człowiek po przeczytaniu nie tylko pierwszego zdania, ale nagłówka, tę nicość rozpozna natychmiast. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-17

Autor: wa