Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Media nie powinny być politycznym łupem

Treść

Z Jarosławem Sellinem, wiceministrem kultury, współautorem nowelizacji ustawy o KRRiT, rozmawia Anna Skopinska

Czy PiS ma jakąś konkretną wizję ładu medialnego w Polsce?
- To jest nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, prawa telekomunikacyjnego i prawa pocztowego. Tych wszystkich trzech akt prawnych trzeba było dotknąć, by rozpocząć reformę regulatorów rynku medialnego w Polsce. W tej chwili jest dwóch regulatorów - KRRiT i URTiP, chcemy w przyszłości doprowadzić do sytuacji, w której będzie jeden. Taka jest ogólna tendencja europejska. Bardzo dobre doświadczenia w tej dziedzinie ma Wielka Brytania. Doprowadzić do tego można jedynie poprzez zmianę Konstytucji. Dlatego teraz proponujemy - dopóki nie można zmienić Konstytucji, bo potrzeba na to dłuższej debaty, prawdopodobnie dwuletniej, by siły polityczne dogadały się w sprawie zmian - reformę tych dwóch regulatorów. Reformę zmierzającą do tego, by przede wszystkim odchudzić te zbyt rozbudowane instytucje. W urzędach regulujących rynek mediów i telekomunikacji pracuje obecnie 850 osób! Chcemy też zmniejszyć liczbę osób, które kierują tymi urzędami - jest ich dwanaście. Nie widzę potrzeby, by robiło to tylu ludzi pobierających pensje na poziomie ministrów polskiego rządu. Wystarczy pięciu - trzech członków KRRiT oraz prezes i wiceprezes nowego urzędu telekomunikacji. Jest to realizacja planu taniego państwa. W projekcie nowelizacji jest też plan rozdzielenia kompetencji pomiędzy tymi urzędami, bo obecnie w tej kwestii panuje chaos. My chcemy to uporządkować. W przyszłości chcielibyśmy stworzyć jeden organ, który miałby kompetencje obydwu tych instytucji.

Powiedział Pan, że w obu tych instytucjach pracuje olbrzymia armia ludzi, jaki jest przerost zatrudnienia?
- W Wielkiej Brytanii, do której często się porównujemy, było kiedyś pięciu regulatorów rynku mediów elektronicznych i telekomunikacji. Pracowało w nich 1100 osób. Po powstaniu jednej instytucji zmniejszyło się to do 850. Bogaty kraj, a w jednej instytucji pracuje tylu ludzi, co u nas w dwóch, w mniejszym kraju i nie z tak rozbudowanym rynkiem mediów. Myślę, że to nie musi być taka armia ludzi. Ile, to już będzie decyzja nowego kierownictwa.

Trzech członków KRRiT, według opozycji, to "skok PiS-u na media".
- Prezydent będzie podejmował od 23 grudnia decyzje, biorąc pod uwagę to, że jest prezydentem wszystkich Polaków. Także swoje decyzje personalne. Nie można więc interpretować tego tak, że wybraniec Lecha Kaczyńskiego do KRRiT będzie z PiS. Akurat Lech Kaczyński jest taką osobowością, która będąc prezydentem miasta stołecznego Warszawy, raczej nie otaczała się członkami PiS, a szukała fachowców. Wierzę w to, że o takich ludziach będzie myślał, jeśli chodzi o inne decyzje personalne. Jeśli zaś chodzi o Sejm i Senat, to akurat w obu tych izbach PiS nie ma większości. Zawężenie do wybrania jednej osoby z tych izb oznacza, że ugrupowanie wprawdzie największe, ale nieposiadające większości pomysły personalne będzie konsultować przynajmniej z jednym, a może z większą liczbą podmiotów politycznych, które w Sejmie i Senacie się znalazły. To daje szansę do myślenia o fachowcach, profesjonalistach, ludziach mediów, a nie o dzieleniu parytetów partyjnych. Przekleństwem dotychczasowych wyborów do KRRiT ze względu na dużą liczbę osób w niej zasiadających było to, że wyboru jej członków zawsze dokonywano wedle parytetów partyjnych. Chcemy, by powstał taki model, by pokusa partyjnego dzielenia już nie wystąpiła. Decyzja należy do poszczególnych partii - czy chcą rozmawiać o tej jednej osobie, czy nie.

Liberalne media stawiają zarzut, że na skutek polityki PiS wielu dziennikarzy będzie musiało odejść z pracy.
- PiS to ugrupowanie wyrosłe z tradycji opozycji demokratycznej przeciw reżimowi totalitarnemu. Jest to ugrupowanie, które wyrasta z tradycji Sierpnia '80, tradycji "Solidarności", poszerzające wolność, a nie ją ograniczające. Jeśli są jacyś dziennikarze, którzy uważają, że takie ugrupowanie zagraża wykonywaniu przez nich zawodu, to widocznie są to ludzie, którzy realizowali wcześniej jakieś partyjne interesy, a nie interesy opinii publicznej. Z tego powodu widocznie czują się teraz zagrożeni. Na pewno nie jesteśmy ugrupowaniem, które dziennikarzy uczciwie wykonujących swoją pracę chce ograniczać w możliwości jej kontynuowania. Jestem zdumiony, że można tak postrzegać PiS. Domyślam się, że mogą tak na to patrzeć ci, którzy współtworzyli TV Kwiatkowskiego i przygotowywali jakieś materiały na podstawie ubeckich donosów. Ale dla takich dziennikarzy nie powinno być miejsca w mediach.

Jak długo może trwać proces legislacyjny tej nowelizacji?
- Ta ustawa jest na tyle prosta, że jest szansa, iż będzie przedyskutowana szybko. A proces legislacyjny zostanie zakończony na przełomie tego i przyszłego roku.

Dziękuję za rozmowę.

"Nasz Dziennik" 2005-12-09

Autor: mj