Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Media manipulują przemówieniem Ojca Świętego

Treść

Dopuszczono się poważnej manipulacji tekstu, w wyniku czego stał się on czym innym, niż był w zamierzeniach Ojca Świętego - podkreślił nowy watykański sekretarz stanu ks. kard. Tarcisio Bertone, odnosząc się do sytuacji powstałej po niewłaściwym przedstawieniu w wielu mediach słów Benedykta XVI. Mimo wyrażonego przez Ojca Świętego w niedzielę żalu z tego powodu islamscy ekstremiści mnożą groźby pod adresem Papieża i chrześcijan.
Najbliższy współpracownik Ojca Świętego podkreślił, że w ten sposób "wielkie i programowe wystąpienie sprowadzone zostało do fragmentu cytatu Manuela Paleologa" i zauważył, że przemilczano na przykład uwagę o tym, że cesarz "wyraził się w sposób tak ostry".
Ksiądz kardynał Bertone skrytykował w tym kontekście m.in. amerykańskie media. Sam ksiądz kardynał przytoczył opinię rektora meczetu w Marsylii, który nie był nim "ani zaskoczony, ani urażony". Watykański sekretarz stanu zapowiedział, że nuncjusze apostolscy w krajach muzułmańskich zapoznają ich rządy z jego sobotnim oświadczeniem i z tekstem Benedykta XVI.
Na nieco inny kontekst przemówienia Ojca Świętego zwraca uwagę włoska gazeta "Corriere della Sera", która jest przekonana, że Benedykt XVI popełnił "wielkoduszną nieostrożność". Komentator gazety Vittorio Messori napisał m.in. o Ojcu Świętym: "Na kilka godzin chciał znów być profesorem Josephem Ratzingerem, który zwraca się do kolegów z uniwersytetu, na którym wykładał". "Była to swoista pauza dla niego, który ugina się pod ciężarem prowadzenia miliarda katolików, do których musi kierować encykliki, dokumenty urzędu nauczycielskiego, homilie" - napisał Messori. "Nie przewidział, że system mediów nie pozwoli mu znów być profesorem wśród profesorów i oceni go jako Papieża" ani że "w dużej części 'system' ten nie zrozumie tak złożonego wykładu, że ucieknie się do brutalnego streszczenia, że uwaga skupiona zostanie nie na uniwersalnym charakterze kultury, lecz na teraźniejszości". Messori nie wątpi, że "zmanipulowany wykład" stał się pretekstem do ataku na Benedykta XVI, "do którego wcześniej czy później musiało dojść".
Wczoraj przed wyrywaniem cytatów z kontekstu przemówienia Benedykta XVI przestrzegła także Komisja Europejska. Rzecznik Komisji Johannes Laitenberger nazwał "niewspółmiernymi" i "nie do zaakceptowania" reakcje świata muzułmańskiego na papieską wypowiedź. Przypomniał on jednocześnie, że wolność wypowiedzi jest podstawą porządku społecznego w UE, która musi być respektowana.

Grożą Papieżowi śmiercią
Tymczasem skrajne ugrupowania islamskie mnożą groźby pod adresem Ojca Świętego i chrześcijan. W piątek wpływowy islamski przywódca duchowy Abubukar Hassan Malin wezwał muzułmanów do zabicia Benedykta XVI. Przemawiając w meczecie w stolicy Somalii Mogadiszu, szejk Malin oświadczył: "ktokolwiek obraża naszego proroka Mahometa, powinien zostać zabity na miejscu przez najbliższego muzułmanina".
Wojnę "czcicielom krzyża" przysięgła koalicja irackich ugrupowań rebelianckich kierowana przez Al-Kaidę. "Oznajmiamy czcicielowi krzyża [Papieżowi - dop. red.], że zostanie pokonany razem z Zachodem, tak jak to się już dzieje w Iraku, Afganistanie czy Czeczenii" - ogłosiła Rada Zgromadzenia Mudżahedinów, koalicja ekstremistów irackich zdominowana przez iracką Al-Kaidę. "Złamiemy krzyż i wylejemy wino (...). Bóg pomoże muzułmanom podbić Rzym. (...) Bóg daje nam siłę, byśmy poderżnęli im gardła i aby ich pieniądze i potomkowie stali się łupem mudżahedinów" - napisano w oświadczeniu ekstremistów.
Także radykalne ugrupowanie irackie Ansar as-Sunna ogłosiło, że w odwecie za wystąpienie Benedykta XVI będzie walczyć z chrześcijanami. "Dopóki nie powrócicie do prawdziwej wiary, będziecie mieli do czynienia tylko z naszymi mieczami" - groziło Ansar as-Sunna.
W Basrze na południu Iraku przeciwko niewątpliwie niezrozumianej wypowiedzi Papieża protestowało w poniedziałek około 500 muzułmanów. Demonstranci spalili wizerunek Ojca Świętego.
W Indonezji ponad stu członków Frontu Obrońców Islamu demonstrowało przed nuncjaturą apostolską w Dżakarcie, niosąc transparenty z napisami: "Ukrzyżować papieża" i "Watykan - oś szatana".
Z kolei RIA Nowosti, powołując się na tamtejsze źródła, doniosły wczoraj, że czołowi działacze muzułmańscy Indonezji uznali wyjaśnienia Ojca Świętego za "wystarczające".

Ajatollah też nie doczytał?
Przywó dca Iranu, ajatollah Ali Chamenei uznał słowa Benedykta XVI za "ostatnie ogniwo amerykańsko-syjonistycznej krucjaty przeciwko islamowi", której częścią były wcześniej karykatury Mahometa w prasie europejskiej i wypowiedzi niektórych polityków na temat islamu.
Organizacja Konferencji Islamskiej w specjalnym oświadczeniu tłumaczyła zaś, że słowa o "szerzenie islamu mieczem" i nazywanie działań Mahometa - "Proroka Miłosierdzia" - "złymi i nieludzkimi" stoją w sprzeczności z faktami i ukazują "głęboką nieznajomość islamu i jego historii". Tyle tylko, że słów tych nie wypowiedział Ojciec Święty, a cytowany cesarz bizantyjski, od którego ocen Papież się zdystansował. Tego jednak członkowie OKI już nie powiedzieli.
Papieskie słowa z 17 września, w których dał wyraz swemu smutkowi z powodu reakcji muzułmanów na jego wykład z Ratyzbony, zadowoliły część wyznawców islamu. Prezydent Indonezji Susilo Bambang Yudhoyono stwierdził, że po wyrażeniu żalu przez Benedykta XVI patrzy z optymizmem na szczęśliwe rozwiązanie problemu.
Z kolei rzecznik rządu irańskiego Gholam-Hossein Elham uznał, że papieskie słowa ubolewania były "konieczne, ale niewystarczające". Podobnie rzecznik rządu Jordanii Nasser Jawdeh stwierdził, że papieskie wyjaśnienie nie dla wszystkich jest satysfakcjonujące, zaś przedstawiciel władz Malezji uznał, iż wyrazy żalu ze strony Benedykta XVI nie wystarczą, by uspokoić gniew muzułmanów i oczekuje na... oficjalne przeprosiny ze strony Papieża.
Niestety, jak widać, bardzo trudno jest kojarzyć fakty niektórym muzułmańskim gazetom. Według wychodzącej w Arabii Saudyjskiej gazety "Al-Jum", wypowiedź Benedykta XVI nie była zwykłą niezręcznością, lecz "wpisuje się w nurt myśli reprezentowany przez skrajną prawicę w Stanach Zjednoczonych nt. zderzenia cywilizacji".
Takie wypowiedzi nakręcają jedynie spiralę przemocy wśród ekstremistów. W niedzielę w Somalii dwaj ekstremiści zabili katolicką misjonarkę oraz jej ochroniarza. Jednak wczoraj o niełączenie morderstwa zakonnicy ze wzrostem napięcia między światem islamskim a chrześcijanami zaapelowała przełożona Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Maryi Pocieszycielki. - Był to izolowany akt ekstremizmu. Somalijczycy kochają nasze siostry. Siostra Leonella pokazywała swoim poświęceniem, jak żyć razem - podkreśliła siostra Gabriella Bono.

Islam czuje się silniejszy
Do próby złagodzenia kryzysu katolicko-islamskiego ma dojść jutro na spotkaniu między wysokimi przedstawicielami Kościoła katolickiego, islamu i judaizmu w Rzymie. Ksiądz kardynał Walter Kasper przestrzegł jednak przed zbyt wygórowanymi oczekiwaniami wobec dialogu międzyreligijnego. "Islam czuje się silniejszy od chrześcijaństwa i zajmuje tolerancyjną postawę wobec niego tylko tam, gdzie stanowi mniejszość" - powiedział przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan w rozmowie z niemieckim tygodnikiem "Der Spiegel".
Jakby na potwierdzenie tych słów Pakistan zażądał wczoraj w imieniu państw islamskich, by Rada Praw Człowieka ONZ jak najszybciej przedyskutowała sprawę tolerancji religijnej po kontrowersyjnej wypowiedzi Benedykta XVI na temat islamu. Ambasador Masud Khan oświadczył, że uspokoiły go wyjaśnienia Papieża, że cytowany w Ratyzbonie tekst średniowieczny nie wyraża jego osobistego poglądu, jednak powiązanie przez Benedykta XVI islamu i przemocy było wyrazem "braku zrozumienia" w stosunku do islamu i może wzbudzić wrogość między Zachodem i światem muzułmańskim, a także "przeciwstawia się wysiłkom wspierającym dialog i harmonię między religiami".
Jacek Szpakowski, KAI, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-09-19

Autor: wa