Przejdź do treści
Przejdź do stopki

McCain oswaja się z liderowaniem

Treść

Główni kandydaci do przejęcia urzędu po prezydencie USA George'u W. Bushu potwierdzili mocne pozycje w swoich ugrupowaniach we wtorkowych prawyborach. Głosowania w 24 stanach pozwoliły zdobyć poparcie sporej liczby delegatów, jednak nie na tyle dużej, by wykluczyć przeciwników z gry. Najbliższy nominacji partyjnej wydaje się być obecnie John McCain.

Senatorowi z Arizony zwycięstwo w 9 stanach pozwoliło zainkasować na swoje konto aż 420 delegatów. Tak dobry wynik zawdzięcza on przede wszystkim wygranym w stanach Nowy Jork czy Kalifornia, gdzie zwycięzcy przypadała cała pula delegatów. McCain zebrał już prawie połowę głosów potrzebnych do ogłoszenia go republikańskim kandydatem do Białego Domu. Nadspodziewanie wysoki wynik uzyskał skazywany na porażkę Mike Huckabee. Jego tryumf w sześciu stanach pokazał, że religijna prawica stanowi wciąż sporą siłę w USA. A zgromadzenie 102 delegatów to prawie taki sam wynik, jaki uzyskał faworyt mediów Mitt Romney. Z pewnością do wielkich sukcesów nie zaliczy Romney zwycięstwa w swoim domowym stanie Massachusetts czy w mormońskim Utah.
- Myślę, że musimy przywyknąć do tego, iż jesteśmy liderami Republikanów do prezydentury w USA, co akurat nie przeszkadza mi ani trochę - powiedział do swoich zwolenników bardzo zadowolony McCain. Co prawda w pierwszym stanie, jaki ogłosił wyniki wtorkowych głosowań, czyli w Zachodniej Wirginii zwycięstwo przypadło Mike'owi Huckabee. I choć następne wyniki tylko zwiększały przewagę weterana z Wietnamu McCaina, żaden z jego przeciwników nie zamierza się wycofywać. Huckabee stwierdził, że wczorajsze wyniki z pewnością niektórych dziwią, a on sam ma zamiar zadziwić jeszcze wielu. - Ta kampania jeszcze się toczy. A my zmierzamy do Białego Domu - wlewał nadzieję w serca swoich sympatyków Romney.
Zgodnie z przewidywaniami wyjątkowo wyrównana była rywalizacja wśród Demokratów. I choć Barrack Obama wygrał w większej liczbie stanów niż Hillary Clinton, to jednak wczorajszy wynik to remis "ze wskazaniem" na byłą Pierwszą Damę. Skomplikowany system przeliczania głosów na liczbę delegatów, a także zdecydowane zwycięstwa Clinton w największych stanach sprawiły, że to właśnie jej przypadło o 100 reprezentantów na ogólnokrajową konwencję więcej. Obama wygrał tylko w dwóch dużych stanach: w Georgii, a także w swoim rodzinnym stanie Illinois. Zwycięstwo w Georgii, gdzie Afroamerykanie stanowią liczną grupę, wskazuje na to, iż Obama odzyskuje poparcie czarnoskórych obywateli. Co jeszcze przed miesiącem nie było wcale takie pewne.
- Nie potrzeba nam znać ostatecznych rezultatów, by wiedzieć, że nasz czas właśnie nadszedł - powiedział zadowolony ze swoich wyników senator z Illinois. Clinton swoją porażkę w Georgii skomentowała, mówiąc, że jej kampania, w odróżnieniu od przeciwnika, nie była nastawiona na jeden konkretny stan. A przywołując swoje zwycięstwa w Oklahomie, Tenessee i Arkansas, starała się pokazać, że może wygrywać nawet w stanach "czerwonych", czyli tradycyjnie republikańskich.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-02-07

Autor: wa