McCain i Huckabee najlepsi dla rodziny
Treść
Z Austinem Rusem, prezesem amerykańskiego Katolickiego Instytutu Rodziny i Praw Człowieka, rozmawia Anna Wiejak
Kto, Pana zdaniem, wydaje się najlepszym kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych pod względem reprezentowanych norm moralnych?
- Proszę mi pozwolić zacząć od najgorszego kandydata, a byłby nim Rudolf Giuliani. Jest on zdeklarowanym zwolennikiem aborcji, zatem dla środowisk pro-life - kandydatem nie do przyjęcia. Poza nim wszyscy kandydaci z ramienia Partii Republikańskiej w mniejszym bądź większym stopniu opowiadają się za ochroną życia. Najlepszy pod tym względem wydaje się John McCain.
A Mike Huckabee?
- Mike Huckabee również zdaje się być bardzo nastawiony na walkę w obronie życia. Osobiście na fotelu prezydenta widziałbym najchętniej Johna McCaina lub właśnie Mike'a Huckabee'ego.
Opowiada się Pan za nimi tylko i wyłącznie ze względu na ich nastawienie do kwestii życia ludzkiego, czy ma Pan jeszcze jakieś inne powody?
- W grę wchodzą również inne względy. Uważam, że Huckabee wnosi powiew świeżości na amerykańską scenę polityczną. Ma bardzo dobry program polityki społecznej oraz świetny kontakt z wyborcami. Jest nowym, świeżym głosem, którego bardzo potrzebujemy.
Również program McCaina jest bardzo dobry z innych powodów niż stosunek do życia. Ma stałe i sprecyzowane poglądy na temat polityki zagranicznej. Wierzę, że adekwatnie do sytuacji będzie bronił Zachodu w walce z islamskim terroryzmem. Jest sprawdzonym przywódcą. Co do innych kandydatów, to nie do przyjęcia jest Mitt Romney, który przeszedł swoistą metamorfozę poglądów - dziś deklaruje obronę życia, ale niegdyś opowiadał się za aborcją. Zmienił także swoje poglądy w całokształcie spraw wewnętrznych. Ogólnie rzecz biorąc - w tych wyborach ze strony Partii Republikańskiej startują raczej pozytywni kandydaci.
A co sądzi Pan o faworytach Demokratów - Hillary Clinton i Baracku Obamie?
- Myślę, że najprawdopodobniej jesteśmy świadkami końca domu Clintonów. Przedwczoraj zaczęły krążyć plotki, że Hillary zamierza wycofać się z wyścigu do Białego Domu. Rozmawiamy przed wynikami prawyborów w New Hampshire, ale sondaże wskazywały, że przegra ona różnicą ponad 10 proc. z Obamą. Jeżeli te prognozy się potwierdzą, Clinton będzie miała poważne kłopoty. Hillary Clinton jawi się jako bardzo zły kandydat pod względem proponowanych reform społecznych (aborcji, małżeństwa, tradycyjnych wartości), ale Barack Obama wcale nie jest lepszy. Prawdopodobnie jest jeszcze gorszy niż Clinton, biorąc pod uwagę jego stosunek do spraw małżeństwa, aborcji czy przeprowadzania naruszających ludzką godność eksperymentów medycznych. Jest on niewątpliwie przy tym niesamowitym mówcą, a co za tym idzie - stanowi niemałe wyzwanie dla Republikanów.
Czy jest szansa, że nowy prezydent zatrzyma proces stopniowej liberalizacji amerykańskiego prawa, m.in. dającego przywileje mniejszościom seksualnym?
- Republikanie, może z wyjątkiem Rudolfa Giulianiego, zdecydowanie opowiadają się za tradycyjną wizją rodziny. Żaden z nich nie popiera legalizacji związków homoseksualnych, za to opowiadają się za poprawką do Konstytucji chroniącą te tradycyjne wartości. Jeżeli zaś chodzi o Demokratów, to pod tym względem wypadają oni fatalnie. Największy podział wśród amerykańskich polityków następuje obecnie właśnie w sferze spraw społecznych.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-01-09
Autor: wa