Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mazury do niedzieli stolicą światowych rajdów

Treść

Faworytem jest Francuz Sebastien Loeb, szyki zamierza mu pomieszać Fin Mikko Hirvonen, a z cienia ma nadzieję zaatakować koalicja naszych kierowców, na czele z Krzysztofem Hołowczycem. Do niedzieli ryk silników potężnych maszyn wstrząsać będzie spokojnymi na co dzień mazurskimi trasami, startuje bowiem Rajd Polski - najważniejsza samochodowa impreza organizowana w naszym kraju. W tym roku jej prestiż dodatkowo wzrósł, gdyż doczekała się zaszczytnego miana eliminacji mistrzostw świata.

Pierwsza edycja Rajdu Polski rozegrana została w 1921 roku. Wcześniej odbył się tylko legendarny Rajd Monte Carlo, co daje naszej imprezie miano drugiego najstarszego rajdu na świecie. Wyjątkowe miano. W inauguracyjnej edycji na trasie pojawiło się... sześć budzących zachwyt i grozę maszyn, niespełna 600-kilometrową trasę najszybciej pokonał Tadeusz Heyne, zasiadający za kierownicą dodge'a. Z każdym kolejnym rokiem rajd się rozrastał i zdobywał coraz większy prestiż. Z biegiem czasu nad Wisłę zaczęło zjeżdżać coraz więcej załóg z zagranicy, zawody pracowały na swoją markę. W 1977 roku wzięło w nich udział aż 73 obcokrajowców, dwa lata wcześniej na starcie stanęły rekordowe 123 załogi. Te liczby robią wrażenie, dziś trudno nawet sobie wyobrazić taką rzeszę pędzących samochodów. Do tegorocznej, już 66. edycji imprezy, zgłosiło się 55 teamów, ostatecznie wyruszy 48. Rekordzistą Rajdu Polski jest Sobiesław Zasada, który wygrywał go czterokrotnie. I co ciekawe, za każdym razem w innym aucie! W 1964 roku był to steyr-puch 650 TR, 1967 - porsche 912, 1969 - porsche 911 S, a w 1971 - bmw 2002 TII. Nasz sztandarowy rajd był już raz eliminacją mistrzostw świata - w 1973 roku. Historyczną edycję wygrał Niemiec Achim Warmbold, który drugiego kierowcę na mecie wyprzedził o niesamowite 3 godziny, minutę i 59 sekund. Impreza, a szczególnie jej organizacja, zostawiła jednak sporo do życzenia i na długie lata zniknęła z kalendarza MŚ. Wróciła teraz - na szczęście.
Dzięki temu tysiące kibiców będą mogły pierwszy raz na żywo zobaczyć w akcji największe gwiazdy w najszybszych i najbardziej zaawansowanych technicznie maszynach. Niektórzy rajdy stawiają nawet wyżej od Formuły 1, cenią je za emocje i niespotykaną nieprzewidywalność. Kunszt kierowców budzi podziw i uznanie, sposób, w jaki pokonują trasy, zadziwia. I tego stanu nie zmienia nawet kryzys, jaki boleśnie dotknął branżę motoryzacyjną. Jeszcze nie tak dawno w mistrzostwach startowało kilka fabrycznych zespołów - Citroen, Ford, Mitsubishi, Subaru, Skoda, Suzuki, Seat - dziś zostały tylko dwie pierwsze (co oczywiście nie znaczy, że zawodnicy zasiadają za kółkami jedynie tych maszyn).
Faworyci? Loeb (citroen c4) i Hirvonen (ford focus), te nazwiska padają najczęściej. Francuz to absolutny hegemon tras, pięciokrotny mistrz świata, rekordzista pod względem ilości zwycięstw (52), lider klasyfikacji mistrzostw. Geniusz kierownicy. Ale ostatnio wpadł w mały dołek, dwa tygodnie temu w Rajdzie Akropolu miał wypadek (co zdarza mu się szalenie rzadko), jego przewaga nad Finem stopniała do siedmiu ledwie oczek. - Rajd Polski jest bardzo podobny do Rajdu Finlandii, brakuje tylko licznych "hopek" - twierdzi Loeb, który nie kryje, że kluczem do zwycięstwa będzie szybkie zapoznanie się z trasą i idealny jej opis. Nasi kibice mieli nadzieję, że znajomość dróg może być handicapem Polaków, nie do końca jednak. - Może na początku, ale z każdym kilometrem różnice będą się zacierać. Nasi rywale to zawodowcy, błyskawicznie odkryją wszelkie tajemnice - przekonuje Michał Bębenek (mitsubishi lancer), ubiegłoroczny zwycięzca imprezy. Spośród dość sporej grupy polskich rajdowców jedynym, jaki może pomieszać szyki faworytom, jest Hołowczyc. Z prostej przyczyny - tylko on pojedzie w aucie klasy WRC, focusie wprost z fabrycznego zespołu Forda. Do tego oczywiście dochodzą wielkie umiejętności byłego mistrza Europy i fantastyczna znajomość tras. Najlepsza w stawce. - Bardzo chciałbym znaleźć się na podium - jedynie myśląc w ten sposób, jesteśmy w stanie zająć wysoką lokatę. Zdaję sobie sprawę, że w tym sezonie przejechałem wielokrotnie mniej kilometrów oesowych od zawodników startujących w pełnym cyklu mistrzostw, więc przed nami niełatwe zadanie, ale naszą mocną stroną jest znajomość specyfiki mazurskich szutrów - mówi Hołowczyc. Przed laty olsztynianin był siódmy w Rajdzie Argentyny, to do tej pory najlepsze miejsce naszego rajdowca w eliminacji MŚ. Oczy polskich kibiców zwrócą się także w stronę Michała Kościuszki (suzuki swift s1600) - walczącego w klasie Junior WRC, i to z powodzeniem. Krakowianin jest bowiem jej liderem i przed swoją publicznością chce na tej pozycji się umocnić.
Dziś, jutro i w niedzielę kierowcy pokonają w sumie 1024,3 km, w tym 352,1 km (osiemnaście) odcinków specjalnych.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-06-26

Autor: wa