Mąż i sędziowie zamordowali Terri
Treść
Terri Schiavo, o której życie od 15 lat walczyli rodzice w sądowej batalii z jej mężem, zmarła wczoraj w hospicjum Woodside na Florydzie. Nieotrzymująca od 2 tygodni jedzenia i picia kobieta została skazana na śmierć głodową przez amerykańskich sędziów, którzy usankcjonowali żądania męża 41-letniej Amerykanki, domagającego się uśmiercenia jej.
Jak poinformował brat Paul O'Donnell, doradca rodziców Terri - Boba i Mary Schindlerów, zarówno im, jak i jej rodzeństwu odmówiono nawet dostępu do umierającej.
Wcześniej w nocy ze środy na czwartek Sąd Najwyższy USA odrzucił kolejną, nadzwyczajną apelację rodziców Terri Schiavo, którzy odwołali się od wyroków sądowych skazujących ich 41-letnią, ciężko chorą córkę na powolną śmierć z głodu i pragnienia. Kilka godzin wcześniej, w środę po południu czasu miejscowego (późnym wieczorem czasu polskiego), kolejny ich wniosek o interwencję w obronie córki odrzucił mający siedzibę w Atlancie 11. Obwodowy Sąd Apelacyjny USA.
Rodzice chcieli przywrócenia rurki pokarmowej, którą cierpiąca na uszkodzenie mózgu kobieta otrzymywała jedzenie i picie. Odłączono ją 18 marca na podstawie decyzji sądu stanowego Florydy, który poparł stanowisko jej męża i prawnego "opiekuna" Michaela Schiavo, domagającego się jej śmierci od lat.
Wiele osób jest przekonanych, że mąż Terri Schiavo, żyjący w związku z inną kobietą, z którą ma dwoje dzieci, z premedytacją dążył do uśmiercenia żony. Carla Sauer Iyer, dyplomowana pielęgniarka, która zajmowała się Terri pomiędzy kwietniem 1995 r. a sierpniem 1996 r., w ogólnokrajowym programie Fox News Exclusive zaprzeczyła rozpowszechnianym przez męża Terri Schiavo opiniom, jakoby żyła ona w stanie wegetatywnym, niczego nie odczuwając. Carla Sauer Iyer opowiadała, że w czasie gdy pielęgnowała Terri, jej podopieczna porozumiewała się z pracownikami hospicjum, śmiała się z opowiadanych w jej obecności żartów oraz sygnalizowała dolegliwości związane z bólami menstruacyjnymi. W owym czasie Terri wypowiadała regularnie słowa "mommy" (mama), "help me" (pomóż mi) oraz "pain" (ból).
Carla Sauer Iyer nie ma wątpliwości, że głównym motorem napędowym sądowego morderstwa, z kórym mamy do czynienia, jest mąż Terri - Michael Schiavo, który na własną rękę próbował przyspieszyć śmierć żony. Na poparcie swoich twierdzeń pielęgniarka opowiedziała, jak pewnego dnia, gdy weszła do pokoju Terri po około 20-minutowej wizycie Michaela, znalazła Terri w histerii. Natychmiast sprawdziła poziom cukru we krwi, ale glukometr nie wykazywał żadnej liczby, poziom cukru był bardzo niski. Okazało się, że Michael Schiavo dał żonie zastrzyk z insuliny, który jak powiedziała pielęgniarka, powoduje znaczne obniżenie poziomu cukru, śpiączkę i śmierć. Gdy Carla Sauer Iyer powiadomiła o tej ewidentnej próbie morderstwa policję, jej przełożeni zwolnili ją z pracy.
Jako inny przykład świadczący o chęci pozbycia się żony pielęgniarka podała reakcję Michaela Schiavo na chorobę żony. Kiedy Terri miała zapalenie dróg moczowych, podekscytowany zapytał przy pracownikach hospicjum: "Kiedy ona umrze?". Później dopytywał się, czy jeszcze nie umarła.
Pielęgniarka opowiadała też o skandalicznym traktowaniu Terri przez męża. Michael Schiavo nie tylko nie troszczył się o żonę, lecz - pomimo że był nakaz rehabilitowania - zaciekle pilnował, aby nie było żadnej rehabilitacji. Chociaż był nakaz nauki mówienia, terapii zajęciowej, Michael tego zabraniał. Carla Sauer Iyer opowiadała, że wraz z innymi pielęgniarkami karmiła Terri budyniem, kisielem i płynami przy pomocy butelki dla niemowląt. Terri nie tylko nie krztusiła się, lecz połykała pokarm bez problemu, okazując przy tym zadowolenie. Kiedy jej mąż dowiedział się o tym, zagroził pielęgniarkom, że postara się o to, aby wyrzucono je z pracy.
Carla Sauer Iyer regularnie informowała przełożonych o zbrodniczym wręcz postępowaniu Michaela Schiavo, w szczególnie drastycznych sytuacjach powiadamiała nawet policję, jednak jej zeznania praktycznie nie były brane pod uwagę. Pielęgniarka nie ma wątpliwości, że dowody przemawiające na korzyść Terri Schiavo były celowo zatajane.
Obrońcy Terri Schiavo podkreślają, że jest ona ofiarą długoletnich nadużyć wymiaru sprawiedliwości, który ostatecznie skazał niewinną kobietę na okrutną śmierć poprzez zagłodzenie i odwodnienie, uwzględniając życzenie jej niewiernego męża. Zeznania Carli Sauer Iyer, a także wielu lekarzy całkowicie przeczą wyrokowi sądu, który orzekł, że Terri znajduje się w stanie wegetatywnym. Temu wszystkiemu towarzyszy medialna kampania dezinformacyjna, sugerująca, że Terri Schiavo jest w śpiączce, podłączona do urządzeń podtrzymujących życie.
Tymczasem, jak świadczy wielu lekarzy oraz osoby stykające się z nią na co dzień, była ona świadoma i oddychała samodzielnie. Jedyny sprzęt, jakiego potrzebowała, to plastikowa rurka do karmienia, choć lekarze twierdzą, że mogłaby nauczyć się połykać sama. "Ten horror nie rozgrywa się w nazistowskim obozie koncentracyjnym z okresu drugiej wojny światowej. To dzieje się w XXI-wiecznej Ameryce, w hospicjum na Florydzie, na oczach kochającej rodziny Terri, która walczy od lat o prawo do zabrania swojej córki i siostry do domu, nakarmienia jej i rehabilitowania. (...) Jest obowiązkiem każdego człowieka dobrej woli stanąć do walki przeciw takim zbrodniom wobec ludzkości" - czytamy na stronie internetowej obrońców Terri Schiavo Koliber.net.
Ksiądz kardynał Renato Martino, przewodniczący Papieskiej Rady "Iustitia et Pax", odnosząc się do sytuacji Terri, jeszcze przed jej śmiercią powiedział: "Przeciągające się przerwanie odżywiania stanowi niesprawiedliwe skazanie niewinnej osoby na śmierć, i to w najbardziej nieludzki i okrutny sposób - bo z głodu i pragnienia". Zwrócił on też uwagę, że "skoro chodzi tu o skazanie z udziałem różnych trybunałów", powinno stosować się zasadę "In dubio pro vita" - "W razie wątpliwości należy się opowiedzieć za życiem". "Trzeba unikać tego, co w praktyce, bez eufemizmów, stanowi zabójstwo, przy którym nie można biernie asystować, nie stając się jego wspólnikiem" - dodał ksiądz kardynał.
KWM
Kliniczny przykład sądowego morderstwa
Wielu obserwatorów nie ma wątpliwości, że skandaliczna działalność amerykańskich sędziów ma stworzyć groźny precedens otwierający drogę do legalizacji w USA eutanazji, czyli barbarzyńskiej praktyki zabijania ludzi uznanych za nieuleczalnie chorych i ciężko upośledzonych. Przykład Terri Schiavo pokazuje, że propagatorzy eutanazji są do tego stopnia bezwzględni w swoich działaniach, że nie cofną się nawet przed popełnieniem na oczach całego świata sądowego morderstwa. Bo tym jest właśnie skazanie na okrutną śmierć niewinnej osoby, kiedy wiele okoliczności przemawiało przeciwko temu. Niestety, demokratyczny absolutyzm sprawia, że jesteśmy bezradni wobec zuchwałej tyranii sędziów praw człowieka.
Krzysztof Warecki
"Nasz Dziennik" 2005-04-01
Autor: ab