Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Maxigol" Rodrigueza

Treść

Ależ wspaniały był to pojedynek, w którym nie zabrakło fantastycznych bramek, pięknych akcji, dramatycznych zwrotów wydarzeń i sędziowskich pomyłek. Mimo iż - niespodziewanie - ciut lepsze wrażenie pozostawili po sobie Meksykanie, do ćwierćfinału awansowała Argentyna. Zadecydował o tym gol Maxi Rodrigueza, zdobyty kapitalnym uderzeniem z woleja w pierwszej części dogrywki. W walce o półfinał Argentyna zmierzy się z Niemcami!

Faworytem sobotniego meczu była Argentyna, która w dotychczasowych mundialowych starciach prezentowała się znakomicie. Tymczasem od pierwszych minut do zdecydowanych ataków ruszył wyśmienicie przygotowany fizycznie i taktycznie Meksyk. Podopieczni... argentyńskiego szkoleniowca Ricardo Antonio La Volpe uzyskali dużą przewagę i na efekty nie musieli długo czekać. Już w 6. min Rafael Marquez idealnie zamknął akcję po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i zdobył pierwszego gola. To był szok, ogromna większość obserwatorów spodziewała się całkowicie odwrotnego scenariusza. Meksykanie prowadzeniem cieszyli się jednak tylko cztery minuty. Tym razem rzut rożny wykonywali Argentyńczycy, w podbramkowym zamieszaniu najwięcej sprytu wykazał Hernan Crespo i wyrównał na 1:1. Początek meczu był zatem niezwykły i takie też to widowisko było później. Świetne, dramatyczne, emocjonujące.
W 23. min powinno być 2:1 dla Argentyny - Crespo znalazł się w sytuacji sam na sam, ładnie przerzucił piłkę nad Oswaldo Sanchezem, ale ta minimalnie minęła lewy słupek. Odpowiedział świetnym uderzeniem z dystansu aktywny Jared Borgetti, ale kapitalną interwencją popisał się Roberto Abbondanzieri. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy miała miejsce sytuacja, która mogła zadecydować o losach pojedynku. Tuż przed własnym polem karnym piłkę w fatalny sposób stracił Gabriel Heinze, przejął ją José Francisco Fonseca i po chwili został nieprawidłowo zatrzymany. Argentyńczyk powinien dostać za to zagranie czerwoną kartkę, tylko dzięki niezrozumiałej łaskawości sędziego Massimo Busacci ze Szwajcarii ujrzał żółtą.
Po przerwie tempo gry nie spadło. Nadal obserwowaliśmy zatem świetne widowisko, z dużą liczbą efektownych akcji i strzałów. Szanse miały obie strony - wpierw Borgetti w sytuacji sam na sam strzelił w Abbondanzieriego, a z drugiej strony minimalnie pomylił się Javier Saviola. W ostatnim kwadransie trener José Pekerman wprowadził na boisko trzech wspaniałych napastników: Lionela Messiego, Carlosa Teveza i Pablo Aimara, wynik się jednak nie zmienił. A mógł i powinien! W ostatniej minucie Argentyna przeprowadziła świetną akcję, Tevez zagrał do Messiego, ten zdobył bramkę, ale sędzia jej nie uznał. Powód - pozycja spalona Teveza. Problem polegał na tym, że spalonego nie było. Arbiter pomylił się i kilka minut wcześniej, gdy Heinze uderzył w twarz Borgettiego. Czemu nie pokazał czerwonej kartki?
Doszło zatem do dogrywki. Decydująca akcja meczu miała miejsce w 98. min - piłkę w pobliżu narożnika pola karnego Meksyku dostał Maxi Rodriguez, wspaniale przejął ją na pierś i po chwili potężnie uderzył w przeciwległy róg - ta z niesamowitą siłą wpadła w samo "okienko". Niezwykły gol, jak na razie najpiękniejszy na całych mistrzostwach.
Już do końca spotkania rezultat nie uległ zmianie. Argentyna mądrze kontrolowała przebieg wydarzeń, ale pomógł jej w tym nieco sędzia, który nie podyktował rzutu karnego za faul Roberto Ayali na Marquezie, mimo że starcie miało miejsce tuż przed jego oczami...
Wynik:
Argentyna - Meksyk 2:1 (1:1, 1:1). Hernan Crespo (10.), Maxi Rodriguez (98.) - Rafael Marquez (6.).
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 2006-06-26

Autor: ab