Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Matka Polka" bez sióstr

Treść

Przez całą pierwszą zmianę trwał wczoraj strajk ostrzegawczy pielęgniarek w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Kilkugodzinne strajki ostrzegawcze odbyły się także w Szpitalu Praskim w Warszawie i Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu. - W proteście wzięła udział większość pielęgniarek - powiedziała nam Alicja Miszkiewicz, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w tym szpitalu. Od łóżek pacjentów siostry odeszły tuż po godzinie 7.00, a strajk zakończył się przed godziną 15.00. W tym czasie chorymi opiekowali się pielęgniarki oddziałowe oraz lekarze. Normalnie funkcjonował także blok operacyjny i można było wykonywać wszystkie zaplanowane wcześniej zabiegi. Pielęgniarki liczą na to, że przez strajk wywalczą wyższe wynagrodzenia. Początkowo dyrekcja dawała im po 200 zł podwyżki, ale siostry chciały cztery razy więcej. Obie strony są jednak gotowe na ustępstwa - dzisiaj rozmowy mają zostać wznowione. Przez dwie godziny - od 10.00 do 12.00 - strajkowały z kolei pielęgniarki ze Szpitala Praskiego w Warszawie, które również domagają się wzrostu wynagrodzeń. Godzinę dłużej protestowały ich koleżanki w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu. Przyczyną paraliżu w przemyskim szpitalu jest brak porozumienia pielęgniarek z dyrekcją co do podwyżek płac. Spór trwa już kilka miesięcy, a pielęgniarki domagają się 1,2 tys. zł podwyżki płacy zasadniczej w dwóch ratach po 600 złotych. I choć dyrektor szpitala Adam Balicki nie ma wątpliwości co do słuszności tych żądań, to nie może ich zrealizować, bowiem - jak stwierdził - nie zna jeszcze budżetu szpitala na ten rok. W odpowiedzi usłyszał, że skoro szpital nie zbankrutował, kiedy dyrekcja ugięła się pod żądaniami lekarzy, przyznając im po 1850 zł podwyżki, to tym bardziej nic mu nie grozi, kiedy źle opłacane pielęgniarki otrzymają dodatkowo po 1200 złotych. Choć siostry zdają sobie sprawę z tego, że ich protest uderzy bezpośrednio w pacjentów, to - jak twierdzi przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu Ewa Rygiel - nie mają innego wyjścia i w przypadku braku konkretnego porozumienia gotowe są całkowicie odejść od łóżek chorych, a jeżeli i to nie pomoże, zaczną składać wypowiedzenia z pracy. To z kolei oznacza ewakuację pacjentów, paraliż szpitala, a w konsekwencji jego zamknięcie. Wczorajszy strajk nie obejmował m.in. oddziałów onkologii, IOM, dializoterapii, kardiologii, oddziału noworodków oraz bloku operacyjnego w przypadku operacji ratujących życie. Na pozostałych oddziałach dyżury pełnili siostry oddziałowe i lekarze. Napięta sytuacja jest także w innych podkarpackich szpitalach - w Krośnie i Stalowej Woli. OZZPiP jest umiarkowanie zadowolony z efektów dotychczasowej akcji protestacyjnej. Dorota Gardias, przewodnicząca związku, przyznaje, że w niektórych szpitalach na skutek działań sióstr podjęto z nimi rozmowy płacowe, ale są i takie placówki, gdzie negocjacje jeszcze się nie rozpoczęły. Jeśli postawa dyrektorów się nie zmieni, to strajki pielęgniarek i położnych mogą się tylko rozszerzać. Już w czwartek możliwy jest wybuch dużego strajku w szpitalach na Lubelszczyźnie. Do jutra pielęgniarki czekają na decyzję dyrektorów w sprawie ich postulatów płacowych - jeśli będzie niezadowalająca, na drugi dzień rozpocznie się strajk we wszystkich placówkach, gdzie nie podpisano porozumień płacowych. Także jutro w Gdańsku odbędą się rozmowy "ostatniej szansy" podczas spotkania Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego. Gdy zawiodą i tutaj, trzeba będzie się liczyć z odejściem pielęgniarek od łóżek pacjentów. Więcej czasu mają dyrektorzy śląskich placówek medycznych, gdzie termin ultimatum na uzgodnienie wysokości podwyżek ustalono na 4 lutego. - Chcemy być tak samo traktowane jak inni pracownicy szpitali, zwłaszcza lekarze - podkreśla Dorota Gardias. Pielęgniarki nie chcą się zgodzić zwłaszcza na to, aby lekarze dostawali po kilka tysięcy złotych podwyżki, a im proponuje się pensje wyższe zaledwie o kilkaset złotych. Krzysztof Losz Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-01-29

Autor: wa