Marszałek Senatu przed sejmową komisją śledczą
Treść
Marszałek Senatu Longin Pastusiak nie miał zbyt wiele do powiedzenia, kiedy w sobotę stanął przed komisją śledczą. Powtórzył swoje wcześniejsze wyjaśnienia, że z jego domowego telefonu dzwoniono do firmy Rywina, gdyż pracuje w niej jego syn Feliks. Zeznający po nim Lech Nikolski oświadczył natomiast, że o sprawie Rywina dowiedział się dopiero po publikacji "Gazety Wyborczej" w grudniu 2002 r.
Sobotnie posiedzenie sejmowej komisji śledczej rozpoczęło się w bardzo nerwowej atmosferze. Wezwany na nie marszałek Senatu Longin Pastusiak oświadczył, że jego syn, Feliks Pastusiak, pracuje od 11 lat w firmie Heritage Films Lwa Rywina na stanowisku specjalisty. Dlatego rozmowy telefoniczne, które poseł Jan Rokita określił jako rozmowy Pastusiaka z Lwem Rywinem, były jedynie rozmowami telefonicznymi jego żony i córki do pracującego w tej firmie syna. Pastusiak podkreślił, że wypowiedź Jana Rokity "jest stwierdzeniem kłamliwym, nierzetelnym, opartym na niesprawdzonych faktach". Zaraz po tym oświadczeniu Jan Rokita określił wystąpienie Pastusiaka jako wyjątkową bezczelność. Podkreślił, że jego wniosek o przesłuchanie Pastusiaka wynikał z literalnego odczytania dowodu dostarczonego przez prokuraturę, czyli billingu. To nie ja - zaznaczył Rokita - jestem winien, że Longin Pastusiak jest abonentem numeru, spod którego rozmawiano z firmą Heritage Films.
- Obowiązkiem członków komisji jest wyjaśnienie tego. Zrobiłem to, co do mnie należało - oświadczył. Dodał, że z tego powodu, iż uczciwie chciał wyjaśnić sprawę, sformułowany został wobec niego "zarzut kryminalny" dezawuujący jego osobę. W reakcji na tę wypowiedź przewodniczący Nałęcz zaapelował do Rokity o powstrzymanie emocji. Po zarządzonej przerwie Rokita i Pastusiak przeprosili się.
Następnie nastąpiło przesłuchanie Lecha Nikolskiego. Oświadczył on, że o całości sprawy Rywina dowiedział się dopiero po publikacji "Gazety Wyborczej" w grudniu 2002 r.
- Nie byłem w gronie osób, które o przebiegu zdarzeń w lipcu ubiegłego roku informował Adam Michnik czy też Lew Rywin. Mój udział w kilku fragmentach prac nad ustawą pozostawał bez tej wiedzy - dodał Nikolski, który w ubiegłym roku, gdy Rywin miał złożyć Agorze swą korupcyjną propozycję, był szefem gabinetu politycznego premiera. Poinformował, że na prośbę ówczesnej wiceminister kultury Aleksandry Jakubowskiej, uczestniczył w pracach nad autopoprawką rządu do ustawy. Dlatego odbywał liczne rozmowy z kierownictwem mediów publicznych i komercyjnych, z KRRiT, z dziennikarzami i dyplomatami. Nikolski potwierdził, że uczestniczył w spotkaniu 22 lipca 2002 r. w Kancelarii Premiera, tuż po konfrontacji Michnika z Rywinem w gabinecie Leszka Millera. Obok premiera i Nikolskiego w spotkaniu na temat autopoprawki rządu do ustawy o rtv udział wzięli minister kultury Waldemar Dąbrowski, wiceprezes Agory Helena Łuczywo, Michnik oraz Jakubowska. Nikolski oświadczył, że podczas tego spotkania nie było mowy o sprawie Rywina. Oświadczenie złożone na początku przesłuchania przez komisję Nikolski zakończył stwierdzeniem, że gdy był szefem gabinetu premiera, odbywał po kilkadziesiąt spotkań i rozmów telefonicznych dziennie i dziś już nie pamięta, z kim i o czym rozmawiał.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 14-03-2003
Autor: DW