Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Manipulowanie okręgami

Treść

Główna Komisja Wyborcza na Litwie musi do końca lipca ustalić nowe granice jednomandatowych okręgów wyborczych w związku z październikowymi wyborami parlamentarnymi do Sejmasu. Zmiany mogą niestety znów dotknąć polskich okręgów: wileńsko-trockiego i szyrwincko-wileńskiego oraz Wilna, gdzie w ostatnich wyborach samorządowych polska mniejszość odniosła wielki sukces polityczny i współrządzi obecnie stolicą Litwy.

Według obowiązującej na Litwie ordynacji wyborczej, liczba wyborców w okręgu musi wynosić od 0,8 do 1,2 średniej krajowej. Od lat ta średnia stale spada, zaś w okręgach na Wileńszczyźnie liczba wyborców ciągle rośnie. W tym roku na jeden okręg przypada przeciętnie 36,8 tys. osób, a tymczasem okręg szyrwincko-wileński będzie liczył 44 885 wyborców, zaś wileńsko-trocki 44 998, czyli ponad 122 proc. średniej krajowej. I granice tych okręgów na pewno będą zmienione. Litewska Główna Komisja Wyborcza wpadła więc na pomysł, by do Wilna przenieść jeden z okręgów z... Kowna. Wilno rozrasta się ludnościowo, ale nie można rozszerzyć jego granic administracyjnych. Przesunięcie granic poza miasto nie wchodzi w rachubę, bo wileńskie okręgi graniczą właśnie z gęsto zaludnionymi przez Polaków okręgami wileńsko-solecznickim, wileńsko-trockim i szyrwincko-wileńskim.
- Jakie będą to dokładnie zmiany, zobaczymy. Wiemy, że chcą zmienić np. granice okręgu wileńsko-trockiego - mówi Jarosław Narkiewicz, poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, który w ostatnich wyborach zdobył mandat właśnie z okręgu Wilno - Troki. Jak podkreśla, na pewno odbiłoby się to negatywnie na jego szansach wyborczych. - Praktyki takie były zarówno przed poprzednimi wyborami, jak i wcześniej, gdzie najpierw tak zmieniono granice, że w Nowej Wilejce mój kontrkandydat zyskał 500 głosów, a ja w Ponarach straciłem 800 głosów - tłumaczy Narkiewicz.
Przypomnijmy, że dotychczasowe zmiany granic okręgów wyborczych na Wileńszczyźnie były dokonywane na niekorzyść Polaków i dzielone w ten sposób, żeby dominujące na Wileńszczyźnie społeczeństwo polskie zostało rozrzedzone przez mieszkańców okolicznych rejonów zdominowanych przez ludność litewską. Zdaniem posła AWPL Leonarda Talmonta, w takich "rozcieńczonych" okręgach Polacy nie mają większych szans na zwycięstwo. Kilka lat temu 9 tys. wyborców z rejonu solecznickiego, w którym Polacy stanowią ponad 80 proc. mieszkańców, zostało dołączonych do rejonu wareńskiego. Natomiast część Polaków zamieszkujących rejon wileński, gdzie stanowią ponad 60 proc. mieszkańców, dołączono do rejonu szyrwinckiego, zmniejszając jednocześnie szanse kandydatów AWPL na mandat.
W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2008 roku na listę AWPL zagłosowało 4,49 wyborców, co dało 3 mandaty. Rok później w wyborach do Parlamentu Europejskiego Akcję poparło już 8,5 proc. głosujących. Wielki sukces polska mniejszość narodowa odniosła jednak przed rokiem w wyborach samorządowych, zdobywając 65 mandatów, a w samym Wilnie AWPL uzyskała 15-procentowe poparcie.

Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik Środa, 25 stycznia 2012, Nr 20 (4255)

Autor: au