Manewry czy prowokacja?
Treść
Korea Północna przeprowadziła kanonadę artyleryjską podczas niezapowiedzianych manewrów, po raz kolejny budząc niepokój na półwyspie. Jak twierdzi amerykańskie dowództwo, nie jest to ostatnia prowokacja ze strony Phenianu wymierzona w stronę ich sojuszników z Korei Południowej. Aby je zakończyć, należy - zdaniem USA - działać bardziej stanowczo wobec dyktatora kraju Kim Dzong-Ila.
Niesprecyzowana liczba pocisków artyleryjskich wystrzelonych przez reżim z północy spadła po stronie granicy Korei Południowej. Północ odpowiada, że te tereny należą do niej i że kanonada była tylko i wyłącznie elementem zwyczajnych ćwiczeń wojskowych. Seul wciąż w tym samym terenie prowadzi swoje manewry, wzbudzając tym samym niezadowolenie władz KRLD. Wczorajsza kanonada jest kolejną prowokacją w zaledwie dwa tygodnie po tym, jak cztery osoby zginęły w wyniku ostrzału rakietowego południowokoreańskiej wyspy Yeonpyeong. Tamte ataki były poprzedzone bezpośrednio ogłoszeniem przez reżim z północy, iż zakończył on właśnie kolejny etap na drodze do wyprodukowania nowej porcji broni atomowej. Przebywający obecnie w Seulu amerykański admirał Mike Mullen, przewodniczący Kolegium Połączonych Sztabów USA, powiedział, że w jego ocenie nie ma najmniejszych wątpliwości, że podobne prowokacje będą trwały, dopóki światowi przywódcy nie podejmą kroków, które postawią Phenian w takiej pozycji, w której jego władze zrozumieją, że ich zachowanie musi się zmienić. - To są źli ludzie, a kiedy próbujesz sobie poradzić ze złymi ludźmi, nie możesz chcieć tego, co oni zamierzają zrobić - mówił Mullen, oceniając Kim Dzong-Ila. Jak dodał, poprzez swoje działania dyktator czyni z tej części Azji coraz bardziej niebezpieczny region. Kolejna prowokacja zaszkodziła przede wszystkim południowokoreańskim rynkom. Po podaniu informacji o podejrzanych ćwiczeniach prowadzonych przez Phenian i kolejnym ostrzale granicy zanotowano spore spadki na giełdzie. Na szczęście dla inwestorów szybka odpowiedź ministerstwa obrony, iż kolejna prowokacja nie jest przedmiotem dużego niepokoju dla kraju, rynki uspokoiły się i dość szybko odrobiły straty z poranka.
Łukasz Sianożęcki, Reuters
Nasz Dziennik 2010-12-09
Autor: jc