Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mandaryna wizytówką polskiej dyplomacji

Treść

W sytuacji gdy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zapowiada reaktywację balów dyplomatycznych w kontuszach, polski konsulat w Chicago organizuje obchody 3 Maja, na których jedną z głównych gwiazd wieczoru jest... Mandaryna. "Festiwal naszej kultury obejmuje kilka ludowych piosenek, słodkie dzieci w przebraniu i spaloną w solarium "artystkę", o której w Polsce już wszyscy zapomnieli. Tak wygląda różnorodność naszej kultury?" - ironicznie pyta polonijny portal FaktyChicago.com.

Polonia narzeka, że obchody uchwalenia Konstytucji 3 Maja z roku na rok tracą na prestiżu i poziomie. Polonijna prasa podkreśla, że gdyby nie spędzeni na szybko uczniowie okolicznych szkół, w corocznej paradzie towarzyszącej obchodom "braliby udział chyba sami organizatorzy i kilku oficjeli". O ile jednak części oficjalnej tego święta nie można odmówić splendoru, gdyż udział w niej wzięli wiceminister gospodarki Rafał Baniak, prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Spula, burmistrz Chicago Richard Daley, a także senator Roland Burris, o tyle późniejszy festiwal polskiej kultury i rozrywki "Poland on the Pier" całkowicie zdeformował wcześniej budowany obraz.
Miejscowa prasa podkreśla, że obchodzone z wielką pompą uroczystości, zwłaszcza parada, mają być manifestacją polskiej tożsamości narodowej, siły i jedności pokoleń. Niestety, dużo gorzej jest z festiwalem. - Festiwal ten stanowi znakomitą platformę do promocji kultury polskiej, także tej powstającej poza granicami kraju w środowiskach polonijnych - powiedział w jednym z wywiadów konsul RP w Chicago Paweł Pietrasieński. Niestety, coraz dziwniejsze "gwiazdy" zapraszane z tej okazji sprawiają, iż obecnie mieszkańcy Chicago kojarzą naszą kulturę głównie z disco polo. Czy zaproszenie w tym roku Marty Wiśniewskiej "Mandaryny" miało odmienić ten obraz? Oglądając filmy i zdjęcia z jej występu podczas festiwalu na Navy Pier, trudno w to uwierzyć. Jak się ma wobec tego występ półnagiej "wokalistki" do zapowiadanych przez ministra Sikorskiego balów niczym z międzywojnia, jakie organizowano w Pałacu Branickich?
Najwyraźniej organizatorzy festiwalu wyszli z założenia, że wystarczy zaprosić jeden zespół, który znają wszyscy mieszkający w Stanach Polacy, którego piosenki mogą kojarzyć się z latami, kiedy zmuszeni byli opuszczać Ojczyznę. "Magnesem był niewątpliwie występ legendy polskiej muzyki pop-rockowej zespołu De Mono, który przypomniał swoje liczne przeboje i zaprezentował najnowsze, ale już znane publiczności w Chicago utwory" - informuje portal PolishNews.com. Być może stwierdzili, że to w zupełności wystarczy, a resztę czasu wypełni się typowymi "zapchajdziurami", bez względu na poziom, jaki reprezentują. Mandaryna występująca w różowej peruce i w butach na koturnie niczym z greckiej tragedii przywołuje na usta tylko jedno słowo - tragedia.
Zaproszenie tej przebrzmiałej już artystki organizatorzy tłumaczą faktem, iż istnieje jeszcze grupa jej zwolenników. - Mandaryna ma swoją grupę zagorzałych fanów, ale nawet osoby ją krytykujące mogą być ciekawe występu tej artystki - tłumaczył Mario Puharić z Polsko-Amerykańskiego Instytutu Kultury i Edukacji (PACEI), jednego z organizatorów festiwalu. Te informacje potwierdza także szef promocji i PR Mandaryny Michał Szatkowski. - Dostaliśmy zaproszenie od konsula generalnego w Chicago. Z uzasadnieniem, że bardzo chcą nas zobaczyć na festiwalu Poland on the Pier - mówi. Dodaje, że w jego opinii, było to całkiem zrozumiałe i odrzuca argumenty, iż Mandaryna nie odzwierciedla obecnego stanu polskiej kultury. - Mamy w swoim repertuarze polskie piosenki i z naszej strony zrobiliśmy wszystko, aby ten koncert wypadł bardzo dobrze. Zaś chicagowska publiczność przyjęła nas ciepło - dodaje.
Zastanawia jednak, czy nie dało się lepiej spożytkować pieniędzy polskich podatników, gdyż festiwal jako całkowicie darmowy dla widzów sponsorowany był w dużym stopniu przez polski resort dyplomacji. - Festiwal od samego początku wspierany jest przez polski konsulat i Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Każdego roku staramy się podnosić poziom, staramy się, by festiwal był jak najbardziej atrakcyjny - tym większe podziękowania należą się sponsorom, którzy mimo trudnej sytuacji gospodarczej w USA zdecydowali się nas wesprzeć - dodaje Puharić. Czy występy Marty Wiśniewskiej, znanej z tego, że znany był jej mąż i że większość jej występów musi odbywać się z playbacku, podniosły poziom imprezy, mogą ocenić Państwo sami.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-05-27

Autor: wa