Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mamy strategię obrony praw Polonii

Treść

Z Markiem Prawdą, nowym ambasadorem Polski w Niemczech, rozmawia Jacek Szpakowski

W jaki sposób zamierza Pan Ambasador działać na rzecz polepszenia stosunków z Niemcami?
- Po przyjeździe zetknąłem się zaraz z tą lepszą i gorszą stroną stosunków polsko-niemieckich. Chciałbym na razie się rozeznać w tym wszystkim. Myślę, że jesteśmy w takiej fazie kryzysu zaufania. Uczymy się jeszcze różnić. Nie zawsze dobrze to znosimy. Nie zawsze traktujemy siebie po partnersku. Myślę, że jeżeli chodzi o kryzys zaufania, to powinniśmy zrozumieć, dlaczego jest tak, jak jest. Uważam, że strona niemiecka nie pamięta lat dziewięćdziesiątych, nie kojarzy tej bardzo krytycznej debaty, którą w Polsce prowadziliśmy. Wówczas zostaliśmy skonfrontowani z roszczeniami majątkowymi. Bardzo nas zaskoczyło, że wtedy domagano się od nas, żebyśmy wreszcie uznali dramaty niemieckiej ludności w okresie powojennym. To wszystko z wielkim nakładem robiliśmy. Dostrzegłem wówczas w tym pojawiającą się niedobrą energię. Sprawiała ona, że z jednej strony czuliśmy się całkiem niezasłużenie przyciśnięci do muru, a z drugiej - była dla nas dowodem, że Niemcy nie zawsze i niechętnie interesują się polską debatą. Przypominało to czasy, kiedy dialog pomiędzy naszymi krajami składał się z dwóch monologów. Niedawno pan marszałek Marek Jurek zaproponował spotkanie grup ekspertów z obu krajów, myślę, że jest to ciekawa propozycja.

Jakie inicjatywy zamierza Pan podjąć na rzecz powstrzymania działań polityków z NPD dotyczących m.in. podważania granic?
- Wczoraj rozmawiałem z prezydentem Niemiec, od którego usłyszałem bardzo wyraźne deklaracje na temat całego tego kompleksu roszczeń. W tej sprawie jest bardzo wyraźne stanowisko rządu niemieckiego, co jest dla nas wiążące. Dopóki NPD nie jest liczącą się siłą i wszystkie liczące się strony odcinają się od nich bardzo zdecydowanie, to dla nas ta sprawa ma właśnie taki charakter. Obserwujemy to jednak z dużą uwagą i niepokojem, nie jest to jednak na razie dla nas faktem, z którym musimy się bezpośrednio mierzyć. Nam w tej chwili wystarczają stanowiska wszystkich liczących się sił politycznych.

Jakie działania zamierza Pan podjąć w związku z inicjatywami Eriki Steinbach?
- Sprzeciwiamy się projektowi Centrum, nie dlatego, żebyśmy nie byli zdolni do empatii czy zrozumienia dramatu ludności niemieckiej w owym czasie. Z takim projektem nie możemy się pogodzić, ponieważ dostrzegamy w nim bardzo ryzykowną tendencję. Z jednej strony przymusowe wysiedlenia nie są dla nas centralnym doświadczeniem XX wieku. Centralnym doświadczeniem XX w. jest po prostu ludobójstwo. Aby obiektywnie wyjaśnić ważne wydarzenia, które miały miejsce w ubiegłym stuleciu, należy je przedstawiać w całym kontekście. Inaczej po prostu będzie to trącić fałszem. Związek Wypędzonych przez całą swoją historię dążył do podważania całego status quo, formułował roszczenia i dążył do umacniania tezy o przestępstwach aliantów. Dlatego we wszystkich projektach, które ta organizacja podejmuje, musimy dostrzegać próbę podważania obecnego porządku prawnego, a jest to tendencja bardzo niebezpieczna.

Czy strona polska zamierza przedstawić swoje własne inicjatywy upamiętniające przesiedleńców?
- Tak. Właśnie chcielibyśmy, żeby w Berlinie też była obecna polska perspektywa, polskie spojrzenie na II wojnę światową. Również na deportacje i wysiedlenia ludności polskiej. Dlatego od nowego roku w Berlinie będzie prezentowana wystawa "Oblicza totalitaryzmu", którą pokazywano ostatnio w Warszawie. Przedstawia ona cały ten kontekst wojenny, a także porównuje go z drugim totalitaryzmem dwudziestego wieku. Stwarza to - moim zdaniem - dużą szansę, aby skonfrontować poglądy społeczności niemieckiej z naszym spojrzeniem.

W jaki sposób zamierza Pan przekonać niemieckie władze do respektowania praw Polonii niemieckiej? Wcześniej już władze polskie zapowiadały, że będą zabiegać o przyznanie jej statusu mniejszości.
- W tej sprawie mamy strategię, która zawiera takie elementy polityczne i społeczne. Rzeczywiście istnieje podpisany traktat, który daje polskiej grupie w Niemczech znacznie więcej praw niż to faktycznie jest obecnie wykorzystywane. Stałym programem polskiej dyplomacji są starania, by władze niemieckie wywiązywały się ze swych zobowiązań. Chcemy w tej sprawie kontynuować naciski zarówno na szczeblu federalnym, jak i poszczególnych landów. Myślę, że w dużej mierze będą się one koncentrowały na niezwykle ważnym dla nas rozszerzaniu możliwości nauki języka polskiego. To wszystko możemy robić na podstawie porozumień już zawartych w traktacie. Zamierzamy przede wszystkim na ten temat porozmawiać z przedstawicielami Polonii w Niemczech, żeby rozeznać, co dla nas w obecnej chwili jest najważniejsze.

Dziękuję za rozmowę.

"Nasz Dziennik" 2006-09-27

Autor: wa