Mamy pierwsze podium!
Treść
Polscy siatkarze wreszcie stanęli na podium Ligi Światowej. Wczoraj w meczu o trzecie miejsce finału rozgrywanego w pięknej i wypełnionej po brzegi hali na pograniczu Gdańska i Sopotu pokonali Argentynę 3:0, odnosząc największy sukces w historii startów w tej prestiżowej imprezie.
W sobotę Biało-Czerwoni mogli nawet awansować do finału, musieli tylko znaleźć sposób na znakomitą reprezentację Rosji. Bardziej doświadczoną, zgraną, silniejszą fizycznie i faworyzowaną. Nasi marzyli o sukcesie i zrobili wszystko, by cel osiągnąć. Walczyli od początku do końca, długimi fragmentami tocząc z rywalami porywający pojedynek. Ale to okazało się zbyt mało, Rosjanie dysponowali zbyt dużą siłą ognia. Szczególnie ich zagrywka, niesamowicie agresywna, skuteczna, czyniła spustoszenie po naszej stronie siatki. W polskiej ekipie tylko Bartosz Kurek próbował w tym elemencie przeciwstawić się rywalom. Serwował świetnie, jednak w samotnym boju był skazany na porażkę. Rosjanie jako zespół zaprezentowali się dużo lepiej, praktycznie bez słabych punktów. - Jestem dumny z moich zawodników, którzy walczyli i ani na moment się nie poddali. Pokazali charakter. Rosjanie zagrywali fenomenalnie i nic nie mogliśmy na to poradzić. Widzę jednak przyszłość przed naszą reprezentacją - przyznał Andrea Anastasi, włoski trener naszej reprezentacji. Polacy schodzili z boiska rozczarowani, ale wciąż zachowywali szanse na sukces. Duży sukces. Musieli tylko wczoraj, w meczu o trzecie miejsce, pokonać Argentynę. Teoretycznie najsłabszą z grona półfinalistów, ale w całym turnieju poczynającą sobie rewelacyjnie.
Pierwszy set niedzielnego pojedynku należał do duetu Kurek - Jakub Jarosz. Obaj zagrali nadzwyczajnie, zdobywając aż 15 z 25 punktów całego zespołu. Rywale kompletnie nie potrafili sobie z nimi poradzić, byli wręcz bezradni. Polacy prowadzili od początku i nie zwolnili do końca. Druga partia była bardziej wyrównana. Nasi co prawda szybko wypracowali sobie przewagę i długo ją utrzymywali (10:5, 15:12, głównie dzięki doskonale dysponowanemu Jaroszowi), ale wreszcie Argentyńczycy się przebudzili. Wystarczyło kilka błędów w przyjęciu i nieskutecznych bloków, by na tablicy wyników pojawił się remis 17:17. Na szczęście w dramatycznej końcówce więcej zimnej krwi wykazali Polacy i zwyciężyli. Znaleźli się dzięki temu w komfortowej sytuacji, krok od celu. Musieli tylko postawić kropkę nad i - i to uczynili. Co prawda Argentyńczycy prowadzili już 14:11, ale decydujące okazało się wejście na boisko Michała Kubiaka. Kilka jego świetnych akcji, mocne zagrywki Kurka i skuteczny blok pozwoliły naszym odmienić losy seta i przechylić szalę na swoją stronę. Polacy wygrali partię, wygrali cały mecz i pierwszy raz w historii uplasowali się na podium Ligi Światowej. Wcześniej dwukrotnie byli blisko, ale za każdym razem przegrywali mecz o trzecie miejsce. Najpierw w 2005 roku w Belgradzie ulegli Kubańczykom 2:3, a przed czterema laty w Katowicach Amerykanom - 1:3. Nie dziwiła zatem ogromna radość Biało-Czerwonych, których ponad dziesięć tysięcy kibiców pożegnało gromkim "dziękujemy". Mimo porażki zadowoleni z siebie mogli być również Argentyńczycy. W finałowym turnieju jeszcze nigdy nie zaszli tak daleko i nie wzbudzili tyle uznania swoją postawą. Jeśli nadal będą się rozwijać w takim tempie, wkrótce zagrożą najlepszym. Na razie jednak Polacy okazali się lepsi i... oby tak dalej.
Piotr Skrobisz
Wyniki
Półfinał: Polska - Rosja 1:3 (22:25, 23:25, 25:22, 17:25).
Nowakowski (8.), Kosok (7), Kurek (19), Jarosz (2), Ruciak (3), Żygadło (3), Ignaczak (libero) oraz Gruszka (9), Woicki, Możdżonek, Kubiak.
Mecz o trzecie miejsce: Polska - Argentyna 3:0 (25:18, 25:23, 25:22).
Nowakowski (7), Kosok (7), Kurek (14), Jarosz (17), Ruciak (2), Żygadło (4), Ignaczak (libero) oraz Kubiak (4).
Nasz Dziennik 2011-07-11
Autor: jc