Małżeństwo według Obamy
Treść
Natychmiastową reakcję ks. kard. Timothy´ego Dolana wywołała publiczna wypowiedź Baracka Obamy, który stwierdził, że jego głęboka wiara w Chrystusa nakazuje mu popierać układy homoseksualne. Prezydent Stanów Zjednoczonych wyznał, że również jego małżonka jako chrześcijanka popiera go w tym stanowisku.
"Wypowiedź prezydenta Obamy wyrażająca poparcie dla redefinicji małżeństwa napawa głębokim smutkiem" - napisał w komunikacie wydanym tuż po progejowskim wywiadzie Obamy ks. kard. Timothy Dolan, przewodniczący Episkopatu USA. Kardynał przypomina, że w skierowanym do prezydenta liście otwartym z września ubiegłego roku katoliccy biskupi wyrazili gotowość poparcia wszelkich działań podjętych przez prezydenta i jego administrację, które zmierzałyby do wzmocnienia małżeństwa i rodziny. "Nie możemy jednak milczeć wobec słów czy działań, które podkopywałyby instytucję małżeństwa stanowiącego kamień węgielny naszego społeczeństwa" - podkreślił z mocą przewodniczący Episkopatu. A wywiad, jakiego udzielił w minioną środę stacji ABC Barack Obama, jest otwartą deklaracją chęci zmiany definicji małżeństwa. - To jest coś, o czym moja żona Michelle i ja rozmawialiśmy przez lata, i ona czuje w ten sam sposób co ja. I ostatecznie to jest tak, że wartości, o jakie najbardziej się troszczymy, to sposób, w jaki traktujemy innych ludzi - w poruszający sposób wprowadzał w temat amerykański prezydent. - Oboje jesteśmy praktykującymi chrześcijanami - wyznał - i (...) kiedy myślimy o naszej wierze, korzeniami, do jakich sięgamy, jest nie tylko poświęcający się za nas Chrystus, ale również zasada wzajemności: "Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany"".
Warto przypomnieć, że już w 2008 r. Obama, uzasadniając konieczność uznania gejowskich układów za małżeństwa, powołał się na... Biblię. Przyjmując teologiczny ton, przekonywał, że jeśli ludzie uznają związki jednopłciowe za kontrowersyjne, to on odsyła ich do Kazania na Górze, które zgodnie z jego chrześcijańską wiarą jest dużo bardziej wymowne niż "jakiś tam niejasny fragment z Rzymian". Jak tłumaczył w ostatnim wywiadzie polityk, do zdecydowanego poparcia jednopłciowych układów i ich "prawa" do "zawierania małżeństw" skłoniły go osobiste znajomości z gejami, którzy wychowują dzieci. Co ciekawe, jeszcze w 2004 roku, startując w wyborach do Senatu, mówił zupełnie co innego: "Jestem chrześcijaninem. Mocno wierzę, że tradycja i moje religijne przekonania świadczą za tym, że małżeństwo jest czymś uświęconym między mężczyzną a kobietą". Kiedy stawał do kampanii prezydenckiej w 2008 r., stanowisko to na krótko jeszcze podtrzymał.
Przewodniczący Episkopatu USA stwierdził we wspomnianym komunikacie, że słowa wypowiedziane przez Obamę nie były tak naprawdę niczym zaskakującym, wziąwszy pod uwagę to, czego dopuszcza się w ostatnim czasie on i jego administracja, jawnie uderzając w znaczenie małżeństwa. "Modlę się za prezydenta każdego dnia i dalej będę się modlił, żeby on i jego administracja podejmowali godziwe działania mające na celu poszanowanie i ochronę małżeństwa jako związku jednego mężczyzny i jednej kobiety" - zaznaczył. Na koniec zachęcił wszystkich do podejmowania działań chroniących małżeństwo, a przez to służących prawdziwemu dobru wszystkich osób.
Anna Bałaban
Nasz Dziennik Czwartek, 10 maja 2012, Nr 108 (4343)
Autor: au