Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Małysz w olimpijskiej formie

Treść

Adam Małysz jest już w domu, przez kilka dni odpocznie, by w najbliższy poniedziałek udać się w podróż do Kanady. Cel jest znany - to Whistler, gdzie o olimpijskie medale rywalizować będą skoczkowie narciarscy. I medal, najlepiej złoty.

Im bliżej igrzysk, w tym wyższej formie znajduje się Orzeł z Wisły. - Potwierdza się to, co kiedyś mówił mi Hannu Lepistoe, obiecując, że moja dyspozycja krok po kroku, ale systematycznie będzie rosła - cieszy się, dodając, że olimpijskiego konkursu oczekuje z coraz większymi nadziejami. Tak naprawdę już od kilku tygodni Małysz sygnalizował, iż staje się groźniejszy. Deptał po piętach najlepszym, choć zawsze czegoś mu brakowało. Drobnego szczegółu, niuansu, który pozwoliłby mu stanąć na podium. W środę w Klingenthal wszystko zagrało już perfekcyjnie. Polak oddał dwa fantastyczne skoki, z czego ten z serii finałowej znamionował mistrzowską klasę. Zajął drugie miejsce, tuż za Simonem Ammannem, i pokazał, że w Kanadzie może być podobnie. A nawet lepiej. - Wrócił błysk, dynamit, nogi pracują jak dawniej - mówi. Rywale już wiedzą, że prawie 33 lata na karku skoczka narciarskiego nie muszą oznaczać sportowej emerytury. Czują, iż doszedł konkurent, z którym trzeba się liczyć. Małysz też ma tego świadomość i nie kryje satysfakcji. Po zmaganiach w Klingenthal wrócił na chwilę do domu, by podładować akumulatory. W niedzielę złoży olimpijskie ślubowanie, następnego dnia odleci do Kanady. - Czuję, że znów jestem w ścisłej czołówce, czyli stać mnie na wszystko - dodaje.

Lidera naszej kadry zabraknie oczywiście w najbliższych konkursach Pucharu Świata, które rozegrane zostaną w weekend w Willingen. Zastąpi go Andrzej Zapotoczny, a poza tym na starcie staną Marcin Bachleda, Grzegorz Miętus i Jakub Kot, czyli kadra z Klingenthal.

Pisk

Nasz Dziennik 2010-02-05

Autor: jc