Mały nie musi się rejestrować
Treść
Drobni producenci wina lub miodów pitnych będą mogli je sprzedawać bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej. Skorzystają na tym głównie rolnicy, którzy wytwarzają nieduże ilości alkoholu i przedają go praktycznie tylko w swoim gospodarstwie.
Do tej pory nawet jeśli np. rolnik produkował kilkaset litrów wina na potrzeby swojego gospodarstwa agroturystycznego, musiał rejestrować taką działalność, prowadzić skład podatkowy i spełniać inne warunki zapisane w prawie. Dla urzędników niewielka wytwórnia była takim samym podmiotem, jak wielka gorzelnia produkująca miliony litrów alkoholu rocznie. Nic więc dziwnego, że rolnicy zabiegali o zmianę prawa. Starania Zielonogórskiego Stowarzyszenia Winiarskiego, które najbardziej zaangażowało się w sejmowy lobbing, okazały się skuteczne i prawo sprzyjać będzie teraz drobnym winiarzom. Tak bowiem można ocenić nowelizację ustawy o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich, o obrocie tymi wyrobami i o organizacji rynku wina, którą w tamtym tygodniu przegłosował Sejm i skierował nowe prawo do podpisu prezydenta. Najtrudniejsze było przekonanie rządu, bo posłowie i senatorowie w większości byli przychylnie nastawieni do zmiany. Jednak ministrowie długo nie chcieli się zgodzić na wprowadzenie ułatwień, obawiając się nadużywania tych zwolnień. Wreszcie opór rządu udało się przełamać.
Ustawa stanowi, że jeśli producent wina gronowego, owocowego lub miodu pitnego wytwarza nie więcej jak 100 hektolitrów trunku (czyli 10 tys. litrów), będzie mógł go sprzedawać bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej. Roman Grad, prezes Zielonogórskiego Stowarzyszenia Winiarskiego, nie ma wątpliwości, że ustawa ułatwi życie rolnikom i przyczyni się do rozwoju polskiego winiarstwa. Nasz kraj nie jest potentatem w sektorze winnym, mamy raptem 22 firmy produkujące wino gronowe, które korzystają z tego, co zostanie zebrane z 29 hektarów polskich winnic. To pozwoliło na wyprodukowanie w roku gospodarczym 2009/2010 około 425 hektolitrów wina (rok wcześniej produkcja była niższa o 15 hektolitrów). Jak więc widać, przeciętna winnica jest niewielka i nie przynosi rolnikom jakichś oszałamiających dochodów. Jednak nasze krajowe wino jest coraz chętniej kupowane przez niektóre restauracje i sklepy, choć butelka z reguły jest dużo droższa od trunków z południa Europy, Australii czy Ameryki Południowej. Dzięki nowelizacji ustawy rolnicy będą też mogli bez problemów sprzedawać wino w gospodarstwach agroturystycznych - do tej pory nawet jeśli nie sprzedawali wina na wolnym rynku, i tak byli zobowiązani rejestrować winiarnię. Zdaniem ekspertów, polscy winiarze jeszcze muszą się sporo nauczyć, aby osiągnąć taką jakość, jak wytwórcy z krajów o uznanych tradycjach winiarskich. Ale jesteśmy na bardzo dobrej drodze, gdyż polskie wino z roku na rok jest coraz lepsze.
KL
Nasz Dziennik 2011-05-17
Autor: jc