Małopolska i Świętokrzyskie z mocnymi nazwiskami
Treść
Z posłem Zbigniewem Wassermannem, członkiem Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Marcin Austyn
Na czele małopolskich kandydatów Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego są obecny europoseł Bogusław Sonik oraz Konstanty Miodowicz. Po cichu mówi się o Zbigniewie Ćwiąkalskim. Z kolei listę centrolewicowej koalicji Porozumienie dla Przyszłości otworzy tam Janusz Onyszkiewicz. Jak w tym regionie wyglądać będzie lista PiS?
- Co do najważniejszej sprawy decyzja już zapadła. "Numerem jeden" na naszej regionalnej liście, tworzonej wspólnie przez Małopolskę i Świętokrzyskie, będzie minister Zbigniew Ziobro. Należy się jednak spodziewać także mocnego kandydata z regionu świętokrzyskiego. Dotychczas obowiązywała taka reguła, że na dziesięcioosobowej liście sześciu kandydatów było z Małopolski, a czterech ze Świętokrzyskiego - te szczegóły jeszcze będziemy dopracowywać i myślę, że do końca marca będziemy wiedzieć, kto na tych listach się znajdzie. Z całą pewnością będą to osoby, które już czegoś dokonały w życiu publicznym, mają doświadczenie i dobrą opinię w swoich środowiskach. Te osoby, jeśli nawet nie dostaną się do Parlamentu Europejskiego, to będą mogły później pełnić inne funkcje pochodzące z wyboru obywateli. Przecież kolejne wybory, samorządowe, będą do tego kapitalną okazją.
Kto będzie liderem regionu świętokrzyskiego?
- Wstrzymałbym się z tą odpowiedzią, choć wiem, że taka kandydatura jest. Na ten temat nie dyskutowaliśmy jeszcze z przewodniczącym Przemysławem Gosiewskim, więc wolałbym, by ta informacja wcześniej nie przedostała się do opinii publicznej. Jest to dobry kandydat, który ma realne szanse powalczyć o PE, w zależności od tego, ile PiS otrzyma w regionie mandatów. Z symulacji wynika, że to mogą być dwa lub trzy mandaty. W takiej samej sytuacji jest PO. Dlatego sadzę, że to kampania wyborcza rozstrzygnie o tym, kto zdobędzie tych mandatów więcej.
Czym Prawo i Sprawiedliwość chce przekonać do siebie wyborców? Ostatnie sondaże, co prawda parlamentarne, ciągle wskazują na przewagę PO...
- To jest rzecz, która nas nie przeraża. Jesteśmy partią zdobywającą poparcie w czasie kampanii wyborczej, wówczas znacznie poprawiamy notowania. Jest jednak pewien problem życzliwości mediów w stosunku do PO i - delikatnie mówiąc - ostrożności wobec Prawa i Sprawiedliwości. Poprzednia kampania wyborcza była tak skonstruowana, żeby znaleźć wszystko przeciwko PiS. Nie mamy sprzymierzeńców w mediach. Wystarczy spojrzeć na sposób relacjonowania podobnych faktów, które zarzucane są jednej czy drugiej stronie. Przykładem może być ostatni incydent z udziałem premiera Donalda Tuska i grą w piłkę. Wydarzenie to zostało przez media przekazane dobrotliwie. Uznano to jako pewną formę działania człowieka, który ciężko pracuje, któremu wypoczynek się należy. Nie skakano na niego, że zamiast wykonywać swoje obowiązki, oddaje się takim zajęciom. Takie przykłady można mnożyć, a to jest element, który wpływa na poparcie wyborców. Nie chodzi nam o to, by narzekać, ale by obecną sytuację zmienić. Na szczęście sondaże niekoniecznie pokrywają się z wynikami wyborów, a na pewno jest taka tendencja, że PiS w czasie kampanii sporo zyskuje. Mamy bardzo dobrego lidera i ostatnie wybory pokazały, że problemem PO będzie wybranie takiego konkurenta, który mógłby z nim wygrać.
Niektóre środowiska postrzegają Parlament Europejski jako polityczną emeryturę...
- Dzieje się tak w sytuacji, w której ludzie więcej wiedzą na temat parlamentu polskiego i tego, co się dzieje w kraju. Dla sporej części głosujących ciągle jeszcze PE jest niewiadomą. Bierze się pod uwagę, że jego decyzje nie dotyczą bezpośrednio Polski, nie mają bezpośredniego wpływu na wydarzenia w kraju. To sprawia, że te wybory uważane są za drugoligowe. Osobiście uważam, iż czas zmienić ten sposób myślenia, bo doświadczenie pokazuje, że na forum międzynarodowym warto zająć dobrą pozycję, by mieć możliwość wpływu na zmianę niektórych decyzji, nie zawsze dla nas korzystnych. Tu nie chodzi wyłącznie o kwestie światopoglądowe, ale i o te, w których trzeba przekonywać, że wspólne działanie jest konieczne - myślę tutaj o bezpieczeństwie energetycznym. Obecnie mamy do czynienia z kryzysem ekonomicznym - tutaj też bardzo ważne jest współdziałanie na forum międzynarodowym.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-03-12
Autor: wa