Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mali misjonarze dla Sudanu Południowego

Treść

Najmłodsze afrykańskie państwo Sudan Południowy przez ponad dwie dekady było pogrążone w krwawej wojnie. Ofiarami tych walk są przede wszystkim dzieci. Właśnie na wsparcie najmłodszych Sudańczyków okaleczonych przez wojnę i dotkniętych skrajnym ubóstwem zostaną przeznaczone ofiary zebrane w czasie tegorocznego kolędowania misyjnego dzieci.
Kolędnicy misyjni będą odwiedzać nasze domy w całej Polsce od 26 grudnia. Akcję już od lat organizuje Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci, a jej tegorocznym hasłem są słowa: "Dzieci nie na sprzedaż". Zwraca ona uwagę na tragiczne zjawisko obecne w Sudanie Południowym: porywanie dzieci, sprzedawanie ich w charakterze niewolników i wykorzystywanie do ciężkich prac. Małych Afrykańczyków uprowadzają rebelianci i siłą wcielają do oddziałów. "Dzieci żołnierze" - odurzane narkotykami - są zmuszane do zabijania w pierwszej kolejności swoich bliskich. Ich psychika na zawsze pozostaje okaleczona, dlatego tak ważna jest pomoc terapeutyczna. - Trudno jest dokładnie określić skalę problemu dzieci - zauważa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Anna Sobiech, sekretarz Papieskich Dzieł Misyjnych. - Wiele z nich nie ma dokumentów, nie są rejestrowane. Najwięcej informacji o sytuacji najmłodszych przekazują posługujący tam misjonarze - dodaje.
Niektórzy mali mieszkańcy Sudanu, ale i nastolatki, nie pamiętają, czym jest pokój. Urodzili się już w czasie wojny i to ona jest przyczyną ich cierpień nawet dziś. Trwające przez dwadzieścia lat krwawe walki wyniszczyły naród, pozostawiając po sobie wiele spustoszenia także w psychice Sudańczyków, głównie dzieci. Jednak relacje między muzułmanami i chrześcijanami nie są jedyną przyczyną konfliktów. - Zwykle mówiąc o wojnie w Sudanie, przedstawia się ją jako wojnę między muzułmańską Północą a chrześcijańskim Południem - podkreśla ks. bp Macram Max Gassis, biskup diecezji El Obeid. - Wojna i czystki, które nadal trwają w środkowej części Sudanu, mają nie tylko podłoże religijne, ale przede wszystkim etniczne - dodaje. Skutki konfliktów i ogromnych trudności, jakich doświadcza niepodległy od lipca 2011 r. Sudan Południowy, dramatycznie dotyka dzieci. - Wojna odebrała im rodziców i bliskich, którzy mogliby się nimi zaopiekować - mówi "Naszemu Dziennikowi ks. bp Eduardo Hiiboro Kussala, biskup innej południowo-sudańskiej diecezji Tombura Yambio. - Dziś najpilniejszą potrzebą jest zorganizowanie opieki sierotom wojennym. W wielu wspólnotach oprócz żywności i czystej wody brakuje dzieciom również ubrań, przyborów szkolnych czy lekarstw - dodaje.
Ksiądz biskup Kussala w swojej diecezji przygotowuje animatorów, którzy będą wyszukiwać osierocone, samotnie egzystujące dzieci, oferując im opiekę w centrach pomocy. Podejmą też pracę z młodzieżą, aby młodzi ludzie, okaleczeni psychicznie przez wojnę, mogli nauczyć się przebaczać i podjąć próbę innego życia. Taka wspólnota nosi nazwę "Dzieci Pokoju".
- Celem tegorocznego kolędowania misyjnego dzieci jest duchowa solidarność z dziećmi z Sudanu Południowego i pomoc materialna dla nich. Czas oczekiwania na radość z narodzin Jezusa jest również czasem, w którym warto zwrócić uwagę na tych, którym tę radość przerywa lęk o własne życie. W Polsce w akcję pomocy angażują się dzieci z kół misyjnych z wielu diecezji. Mogą się w nią włączyć dzieci ze szkół i parafii, które nie są zrzeszone w Papieskich Dziełach Misyjnych - mówi Anna Sobiech. Zwraca uwagę, że dzieci włączające się w dzieło misyjne podejmują modlitwę za swoich rówieśników w krajach misyjnych czy wyrzeczenia przez cały rok, np. każdego miesiąca odkładają drobną sumę. Sekretarz PDMD zwraca uwagę, że celem misyjnego kolędowania jest również formacja małych misjonarzy. - Staramy się uwrażliwiać rodziców, opiekunów i dzieci, aby potrafiły podjąć wyrzeczenia i dzielić się nie tym, czego mają za dużo, ale dobrowolnie tym, co mają - mówi Anna Sobiech.
Agnieszka Gracz
Nasz Dziennik Czwartek, 15 grudnia 2011, Nr 291 (4222)

Autor: jc