Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Maleją nadzieje na pokój w Iraku

Treść

Maleją nadzieje na pokój w Iraku. Zaledwie dwa miesiące po utworzeniu rządu jedności narodowej przywódcy Iraku otwarcie mówią o faktycznym rozpadzie kraju oraz o czekających go "czarnych dniach" wojny domowej. Aby temu zapobiec, nieoficjalnie sugerują usankcjonowanie rozpadu kraju.

"Irak jako przedsięwzięcie polityczne jest skończony" - oświadczył pewien wysoki przedstawiciel irackich władz. Wypowiadał się anonimowo, gdyż koalicja kierowana przez premiera Nuriego al-Malikiego oficjalnie oręduje za konstytucją uchwaloną pod auspicjami USA, zachowującą i potwierdzającą jedność Iraku. Jego zdaniem, blok sunnicki, koalicja kurdyjska i dominujący w parlamencie blok szyicki szukają sposobów podzielenia władzy i środków oraz rozwiązania szarady siedmiomilionowego Bagdadu zamieszkanego przez sunnitów i szyitów.
Choć w sobotę odbyło się pierwsze posiedzenie Komisji Pojednania Narodowego, wielu wysokich rangą polityków mówi, że prawie stracili nadzieję na utrzymanie istniejącego od 80 lat wieloetnicznego i wielowyznaniowego państwa irackiego w jego obecnej postaci. Za rozpadem kraju przemawiają też fakty. Wskutek przemocy na tle wyznaniowym ginie każdego dnia około 100 Irakijczyków. Dziesiątki tysięcy ludzi porzucają swe domy i osiedlają się w zwartych społecznościach wyznaniowych i etnicznych.
Część dyplomatów zachodnich w Bagdadzie mówi, że niewiele jest oznak, iż nowy rząd zdoła powstrzymać staczanie się kraju ku wojnie domowej. Obecność około 145 tys. dobrze uzbrojonych żołnierzy koalicyjnych, w większości amerykańskich, zapobiega otwartemu zajmowaniu terenu przez zbrojne grupy reprezentujące różne społeczności. Mało kto oczekuje jednak, że Waszyngton będzie gotów w nieskończoność utrzymywać swe wojsko w Iraku, a wielu analityków powątpiewa w spoistość szkolonej przez Amerykanów armii irackiej.
Irakowi grozi rozpad na trzy części: szyickie południe, kurdyjską północ i arabskosunnicki zachód. Może jednak dojść do zaciekłych walk między Arabami i Kurdami o Mosul i o ropę z Kirkuku, a także do wojny miejskiej w Bagdadzie, na wzór walk w Bejrucie w latach 70.
PS, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-07-25

Autor: wa