Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Macierewicz wygrał z Michnikiem

Treść

Poseł Antoni Macierewicz nie musi przepraszać spółki Agora SA, wydającej m.in. "Gazetę Wyborczą", za swoją wypowiedź z 2005 roku, kiedy to - powołując się na zeznania prokuratora Andrzeja Czyżewskiego, świadka komisji ds. PKN Orlen - sugerował, że nowa siedziba "Gazety Wyborczej" mogła być zbudowana z pieniędzy mafii paliwowej. Macierewicz w 2005 roku na konferencji prasowej cytował list Czyżewskiego, w którym główny świadek w sprawie mafii paliwowej przekonywał, iż przez jedną ze spółek budowlanych, a związanych z mafią paliwową i "ośrodkiem wiedeńskim", "przepłynęły znaczne pieniądze na rzecz Agory". Sąd Apelacyjny w Warszawie w ostatecznym już, niepodważalnym wyroku zamykającym wieloletni proces uznał, że Macierewicz prawa nie złamał, a cytując list Czyżewskiego, wykonywał mandat posła i członka komisji śledczej. Proces pomiędzy spółką Agora wydającą "Gazetę Wyborczą" a posłem Antonim Macierewiczem toczył się od 2005 roku i wielokrotnie był wykorzystywany przez środowisko "GW" do podważania wiarygodności Macierewicza - czy to jako szefa Komisji Weryfikacyjnej WSI, czy jako szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ostateczny wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie i jego uzasadnienie, do którego dotarł "Nasz Dziennik", nie tylko zamyka sprawę, ale w ostatecznej "rozgrywce" status zwycięzcy w tym prawnym pojedynku przyznaje parlamentarzyście PiS. Werdykt sądu apelacyjnego z 30 września, którego uzasadnienie wydano wczoraj, odnosi się bezpośrednio do zaskarżonego przez prawników Agory wcześniejszego postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie, który w styczniu tego roku uznał, iż Antoni Macierewicz nie musi przepraszać Agory za sformułowania dotyczące związków tej spółki z mafią paliwową. Wydawca "Gazety Wyborczej" domagał się przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny. Sąd okręgowy, a następnie apelacyjny uznał zarówno zarzuty pod adresem Macierewicza, jak i roszczenia powoda za bezzasadne. W styczniu br. sędzia Janina Dąbrowiecka z sądu okręgowego uznała, że Macierewicz podczas konferencji prasowej, na której odczytano list prokuratora Czyżewskiego, wykonywał mandat posła i funkcję członka komisji śledczej ds. PKN Orlen. Identycznie brzmi uzasadnienie sądu apelacyjnego, potwierdzające zasadność działań parlamentarzysty PiS oraz wskazujące, iż inkryminowane działania Macierewicza miały ścisły związek z jego pracą w charakterze parlamentarzysty. "Pozwany podawał jedynie cytaty z zeznań świadka Andrzeja Czyżewskiego, a nie swoje własne twierdzenia" - czytamy w uzasadnieniu decyzji SA. W marcu 2005 roku na specjalnie zw ołanej konferencji prasowej Antoni Macierewicz, wówczas członek sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen, przytoczył fragment listu przekazanego przez świadka komisji. Z materiału udostępnionego przez Andrzeja Czyżewskiego, współpracującego z niemieckimi firmami paliwowymi, wynikało, że przez jedną ze spółek budowlanych, a związanych z mafią paliwową i "ośrodkiem wiedeńskim", "przepłynęły znaczne pieniądze na rzecz Agory". Przedstawiciele Agory publicznie oświadczyli wówczas, że odnoszenie się do wypowiedzi Macierewicza "nie ma sensu", po czym pozwali parlamentarzystę do sądu. W listopadzie 2005 roku sąd uwzględnił powództwo Agory, jednak już w grudniu 2006 roku sąd apelacyjny zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania. W styczniu 2008 roku sąd okręgowy uznał, iż Macierewicz Agory przepraszać nie musi i ta decyzja, zatwierdzona werdyktem sądu apelacyjnego, stała się ostateczną. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-10-25

Autor: wa