M. Bodasiński: Polska potrzebuje duchowego przebudzenia
Treść
Wielka Pokuta na Jasnej Górze w intencji przebłagania za grzechy narodu odbędzie się 15 października. O szczegółach wydarzenia z reż. Maciejem Bodasińskim, jednym z organizatorów akcji, na antenie Radia Maryja rozmawiał o. Janusz Dyrek CSsR.
Szykuje się bardzo ważny dzień – dzień pokuty i dzień prośby o przebaczenie przez Pana Boga naszych grzechów i słabości. To dzień, który może być przełomem w życiu wiary Polaków.
Myślę, że to będzie bardzo ważny dzień dla całej Polski dlatego, że dzisiaj (jak ojciec wspomniał), Polska potrzebuje przełamania, duchowej interwencji oraz obudzenia. Wielu ludzi modli się za naszą ojczyznę, walczy o Polskę, także na antenie Radia Maryja. Wielu ludzi poświęca swoje życie, ofiarowuje cierpienia za nasz kraj.
Sumą wielu tych modlitw jest spotkanie na Jasnej Górze 15 października. Na modlitewne wydarzenie zapraszają też najwyższe władze kościelne – ks. abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, żeby tam, w Częstochowie, Polacy zjednoczeni na wielkiej modlitwie, padając na kolana przed Matką Bożą, prosili o przebłaganie, uwolnienie od skutków grzechów popełnianych w Polsce w ostatnich latach.
Wierzymy głęboko (również wielu kapłanów, biskupów ma bardzo silną wiarę), że modlitwa może wybłagać u Boga interwencję, której Polska bardzo dziś potrzebuje.
Ktoś powie tak: Dobrze, ale ja często chodzę do spowiedzi, otrzymuję rozgrzeszenie i pokutuję. W tym momencie tłumaczymy, że mamy pokutować nie tylko za swoje grzechy, ale także prosić o przebłaganie w imieniu narodu. Popatrzmy i przypomnijmy sobie słowa, które powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II mówiąc o milionach dzieci zabitych w Polsce. Wiadomo, że to nie ja zabiłem, ani pan redaktor, ale gdzieś ta krew woła o potrzebę przebaczenia.
Jest tak, że jak idę do spowiedzi i wyznaję swoje grzechy to Pan Bóg w swoim wielkim nieskończonym Miłosierdziu wybacza mi moją winę. Od nowa mogę zacząć z Nim relację. Jednak pozostają skutki grzechu. Po to jest pokuta, którą Kościół zadaje, żeby zniwelować, uzdrowić tę pozostającą we mnie skłonność, czyli skutki grzechu, ranę, która jest w człowieku.
Podobnie jest w wymiarze wspólnoty, w wymiarze narodowym. Jeśli w jakikolwiek sposób ranię moją żonę, to później występują skutki tych grzechów – ona cierpi, moja rodzina cierpi. W wielu rodzinach, które dzisiaj rozpadają się, to właśnie ten kryzys jest skutkiem grzechu, który ma miejsce.
Tak samo we wspólnocie narodowej – jeśli jakiś grzech jest popełniany przez wielu Polaków przez wiele lat, to on pozostawia skutki, pewną słabość duchową w narodzie, której dzisiaj doświadczamy. Jesteśmy głęboko przekonani, że wiele zła, które miało miejsce po 1945 roku w Polsce pozostawia swoje skutki do dziś. Potrzeba nam wielkiej modlitwy, by te skutki zostały uzdrowione.
Proszę Państwa, po 1945 roku znaczna część naszego narodu wstąpiła w służbę systemu komunistycznego: jakaś część wstąpiła do partii, inna czerpała korzyści finansowe, kolejna grupa ludzi szła na kompromis duchowy czy podpisywała lojalkę w pracy. To były kompromisy duchowe. Służąc temu systemowi albo zgadzając się na jego funkcjonowanie w Polsce, my Polacy w jakiejś części wybieraliśmy system, który walczył z Bogiem, łamał pierwsze przykazanie, mówił Panu Bogu: „Nie!”.
To rodziło kolejne grzechy, kolejne konsekwencje, które były w naszym narodzie: grzech aborcji stał się powszechną praktyką w latach 1950-70. Każdy lekarz ginekolog w ramach praktyk musiał przynajmniej raz dokonać takiego „zabiegu”.
Pamiętam, jak opowiadała mi teściowa, że gdy przychodziła z kolejną ciążą do lekarza, to pierwsze pytanie, które słyszała od progu, brzmiało: „Usuwamy czy zachowujemy?”. Tak brutalnie, wprost: „Usuwamy czy zachowujemy?”. Jakby były dwie kategorie – ciąża, którą trzeba usunąć (i to w ogóle nie problem) i ciąża, którą zachowujemy. Znaczna część polskich rodzin doświadczyła tego grzechu i jego skutki tkwią gdzieś głęboko w nas. Widzimy to w rzeczywistości, która nas otacza.
Nie jest to kultywowanie tzw. „spowiedzi furtkowej”, że spowiadamy się za kogoś z rodziny? To już jest zostawione?
Nie. My nie dziedziczymy grzechu. Ja czuję się wolnym człowiekiem.
Właśnie, bo trzeba umieć to odróżnić.
Grzech podczas spowiedzi jest przez Pana Boga przebaczony, on już nie istnieje. Natomiast istnieją społeczne skutki grzechów, które nas obciążają, osłabiają tkankę narodu. Tylko o to chodzi, by uzdrowić słabość, która w człowieku pozostaje i wzmocnić ducha narodu.
My oraz wielu kapłanów, biskupów czujemy, że Polska potrzebuje dzisiaj takiego umocnienia duchowego. Młodzi ludzie opuszczają Kościół, nie chcą budować relacji z Panem Bogiem. Znaczna część narodu odrzuca dzisiaj nauczanie Kościoła, a wręcz walczy z nim. Nie zdają sobie sprawy, że walcząc z Kościołem – walczą z błogosławieństwem, które jest nad Polską dzięki relacji z Bogiem.
My, tam na Jasnej Górze, chcemy błagać Pana Boga o litość nad całym narodem. Nie tylko nad tymi, którzy przyjadą i wyznają swój grzech, ale również nad tymi, którzy nie chcą mieć nic wspólnego z Panem Bogiem. Chcemy błagać o interwencję i miłosierdzie także dla nich.
Mamy w sobie pewną specjalną sposobność: potrafimy wzruszać i przejmować się świadectwami innych (które składał, m.in. Lech Dokowicz o powiązaniach z muzyką techno w Niemczech, a z czego się wyzwolił dzięki Bożej pomocy), trudno nam natomiast uświadomić sobie, że ja również potrzebuję wyrwać się z czegoś, doświadczyć tego, że prosząc o przebaczenie, otrzymuję Boże błogosławieństwo i siłę.
Myślę, że Pan Bóg przez Radio Maryja, wspólnoty, modlitwę kształtuje i formuje dusze ludzi. Formuje Bożą armię, która jest w polskim narodzie. Dzisiaj jest taki moment, że ta Boża armia jest wezwana do działania. To jest jeden z okresów, w którym Polacy są wezwani, by tę formację, którą otrzymali, bogactwo, którego cały czas słuchamy i doświadczamy, użyć wobec całego narodu, podjąć wysiłek modlitewny, post, pokutę.
Ci z państwa, którzy nie mogą być 15 października na Jasnej Górze – prosimy o duchowy wysiłek za Polskę, podjęcie konkretne pokutnego działania za Polaków. To moment, w którym Boża armia, jaką Pan Bóg kształtuje, jest wezwana do odpowiedzi.
Jest nadzieja, że 15 października może być dniem przełomowym.
O to się modlimy. Bardzo prosimy także państwa o wsparcie modlitewne za te wydarzenie, wszystkich ludzi, którzy mają tam przyjechać. To jest wezwanie do nawrócenia, czyli radykalnego odwrócenia się od grzechu, więc szatan na pewno zrobi wszystko, żeby Wielka Pokuta nie doszła do skutku. Prosimy o modlitwę.
Panie redaktorze dziękuję bardzo za rozmowę.
RIRM
Źródło: radiomaryja.pl, 28 września 2016
Autor: mj
Tagi: M. Bodasiński Polska potrzebuje duchowego przebudzenia