Łużkow "w sprawie"
Treść
Były mer Moskwy Jurij Łużkow był przez 4,5 godziny przesłuchiwany w związku z aferą korupcyjną w Banku Moskwy, która wybuchła, gdy jeszcze sprawował urząd. Miasto Moskwa objęło wówczas 75 proc. akcji banku o wartości około 400 mln dolarów. Ale na niekorzystnych dla budżetu warunkach. Poza tym za pieniądze pozyskane z tej transakcji bank sfinansował inwestycję niejasno powiązaną z firmą Inteko, należącą do żony mera. Jelena Baturina, jedna z najbogatszych Rosjanek, także ma być przesłuchiwana, ale podobno mąż kazał jej zostać za granicą i nie pojawiać się w Rosji pod żadnym pozorem.
Tłum dziennikarzy oczekiwał z niecierpliwością zakończenia przesłuchania, pojawiły się już nawet spekulacje, że Łużkowowi zostaną postawione zarzuty i trafi bezpośrednio do aresztu. Tak się nie stało. Policjanci z Departamentu Śledczego rosyjskiego MSW (odpowiednik naszego CBŚ) wypuścili polityka, a śledztwo nadal toczy się jedynie "w sprawie".
Łużkow, zazwyczaj chętnie rozmawiający z mediami, wyjechał z siedziby policji boczną bramą, pozostawiając tłumaczenie swojej sytuacji adwokatowi Genriemu Reznikowi. - przesłuchanie było wykańczające dla Jurija Michajłowicza. Mogę powiedzieć szczerze, że odpowiedział on na wszystkie pytania. Od żadnego się nie uchylił - oświadczył prawnik. Nie chciał jednak podać szczegółów sprawy, powołując się na podpisane przez siebie i Łużkowa zobowiązanie do zachowania tajemnicy. Dodał jednak, że i bez tego nie byłby skłonny informować mediów dokładniej o toczącej się z udziałem swojego klienta sprawie karnej.
Rzecznik dodał, że sprawę Banku Moskwy przejął nowy oficer, kobieta o nazwisku Michajłowa, którą określił mianem "człowieka wysoko wykwalifikowanego". Adwokat spodziewa się kolejnych przesłuchań Łużkowa. Sam były mer często przebywa za granicą, snuto nawet przypuszczenia o zamiarze ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości. Rzecznik oświadczył jednak zdecydowanie, że "nie zamierza on się ukrywać, gdyż jest niewinny". Jednak sam Łużkow niedawno przywołał znane rosyjskie powiedzenie "jest człowiek - znajdzie się paragraf". Obalony, nie bez udziału Kremla, były mer cały czas twierdzi, że jego kłopoty prawne mają tło polityczne i są związane z krytyką prezydenta Miedwiediewa. Łużkow uważa, że po jego odejściu w stolicy panuje chaos, określony przez niego barwnie "szalonym popruciem". Został on zdymisjonowany we wrześniu 2010 roku. Jako oficjalny powód podano nieefektywne zarządzanie miastem, gigantyczną korupcję i nepotyzm, a szczególnie transakcje pomiędzy miastem a firmami Baturiny.
Piotr Falkowski, newsru.com
Nasz Dziennik Środa, 16 listopada 2011, Nr 266 (4197)
Autor: au