Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lustracja po czesku

Treść

Mimo wielu problemów i wpadek proces rozliczenia z komunistyczną przeszłością przebiega w Czechach dość sprawnie. Z obecnością ludzi dawnego reżimu w życiu publicznym rozprawiono się już - zdecydowanie i skutecznie - dawno. Dlatego lustracja nie antagonizuje już tak bardzo społeczeństwa. Także wybór nowego dyrektora przebiegł płynnie, bez niezrozumiałych czy kompromitujących opóźnień, z jakimi mamy do czynienia w Polsce.
Dziś czeski IPN będzie miał nowego dyrektora. Wybrany spośród dziewięciu kandydatów 47-letni Daniel Herman jest znany w Czechach jako były duchowny, i stąd zaczyna się go porównywać do sławnego pastora Joachima Gaucka, twórcy niemieckiego Urzędu ds. Akt Stasi. Nowy szef Urzędu Studiów nad Reżimem Totalitarnym (USTR) będzie musiał uporać się z wieloma problemami.
Jednym z nich są spory kompetencyjne urzędu z innymi instytucjami naukowymi zajmującymi się historią najnowszą. Dotyczy to szczególnie Wojskowego Instytutu Historycznego uważającego się za jedyny ośrodek kompetentny do badania archiwów wojskowych. W czwartek w wywiadzie dla czeskiej telewizji Herman zapowiedział poszukiwanie kompromisu w tej sprawie i polepszenie współpracy ze środowiskiem naukowym. Nowy dyrektor chciałby ożywić edukacyjną misję urzędu, uczynić więcej dla promocji wiedzy historycznej i zwiększenia świadomości dziedzictwa komunistycznego wśród młodych Czechów, stawiając na większą aktywność w środkach społecznego przekazu.
A dobra prasa jest USTR bardzo potrzebna, gdyż w ostatnim czasie przydarzyła mu się bardzo poważna wpadka. Jak ujawnił niedawno dziennik "Mladá Fronta Dnes", przez kilka miesięcy instytucja na swoich stronach internetowych publikowała, wśród danych byłych agentów komunistycznego wywiadu, informacje także o tych, którzy w dalszym ciągu pracują dla obecnych służb specjalnych państwa czeskiego.
Pierwszą ustawę lustracyjną uchwalono w październiku 1991 roku, czyli jeszcze przed podziałem Czechosłowacji. Obejmowała ona parlamentarzystów, urzędników, pracowników resortów siłowych, zajmujących wyższe stanowiska w publicznych mediach i spółkach z udziałem skarbu państwa. Przez pięć lat zamykała drogę do tych stanowisk funkcjonariuszom i tajnym współpracownikom StB (odpowiednika polskiej SB), członkom czechosłowackiego ORMO i działaczom partyjnym wyższego szczebla. Ubiegający się o wymienione funkcje publiczne muszą uzyskiwać zaświadczenia, które wydawało najpierw Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a od 1993 roku nowo powołany Urząd Dokumentacji i Ścigania Zbrodni Komunizmu, z którego w 2007 roku wyodrębniono część dokumentacyjno-badawczą - czyli odpowiednik naszego IPN.
Dotychczas rozpatrzono ponad ćwierć miliona wniosków o wymagane przez ustawę lustracyjną zaświadczenie. Okazało się, że jedynie niecałe pół tysiąca zakwestionowało jego treść i odwołało się do sądu, z czego sto wygrało. Nie można zatem mówić o masowych niesprawiedliwych oskarżeniach, co często podnoszą przeciwnicy lustracji w Polsce. A przecież skutki udowodnienia współpracy z komunistyczną władzą są w Czechach znacznie poważniejsze, gdyż nie ograniczają się do publicznej kompromitacji, ale realnie zakazują pełnienia określonych stanowisk państwowych.
Od 2001 roku są udostępniane dokumenty dawnej bezpieki. Utworzono w tym celu specjalny ośrodek w Pardubicach. Jego działalność jest jednak krytykowana. Spośród 100 tys. wniosków o wgląd do materiałów na swój temat (do czego prawo daje ustawa wszystkim poszkodowanym) rozpatrzono jedynie 30 tys., a tylko 4 tys. z nich pozytywnie. W pozostałych przypadkach poszukiwania materiałów są w toku bądź zakończyły się niepowodzeniem. Ostatnio sytuacja wydaje się polepszać. Od 2003 roku materiały StB są sukcesywnie publikowane w internecie (na stronie www.abscr.cz).
W zakres kompetencji czeskiego IPN wchodzą też badania historyczne dotyczące epoki komunizmu i częściowo ściganie zbrodni tego okresu. W Czechach historycy i prokuratorzy nie muszą obawiać się przedawnienia zbrodni reżimu komunistycznego, gdyż zgodnie z uchwaloną w 1993 roku ustawą, liczą się one dopiero od 1990 roku.
Czeska lustracja natrafia oczywiście na problemy. Wątpliwości co do jej sensu mają nie tylko postkomuniści, ale też - jak w Polsce - niektórzy byli opozycjoniści o liberalnej ideowej proweniencji. Należy do nich były prezydent Vaclav Havel, który w 1995 zawetował ustawę przedłużającą działanie lustracyjnego urzędu do 2000 roku. - Lustracja była dzieckiem rewolucji [aksamitnej - przyp. red.] i jako taka nie jest już potrzebna - mówił. Jednak prawicowa większość przegłosowała projekt, a w 2000 roku z łatwością przeforsowano kolejne przedłużenie, tym razem na czas nieokreślony.
Herman jest już czwartym w tym roku dyrektorem USTR. Gdy zimą odszedł po zakończeniu kadencji Pavel ˘Zá˘cek, w konkursie wybrany został Jir˘ű' Pernes, który jednak po sześciu tygodniach ustąpił, gdy wyszły na jaw jego komunistyczna przeszłość i nadużycia (udowodniono mu plagiaty prac naukowych). Odtąd tymczasowo urzędem kieruje młody czeski historyk Zden˘ek Hazdra.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik 2010-08-16

Autor: jc