Łukaszenko postawił na swoim
Treść
Oficjalna białoruska agencja Bełta poinformowała o wykluczeniu przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżeliki Borys z tej organizacji. Usunięcia jej mieli dokonać działacze z grodzieńskiego oddziału ZPB oraz przedstawiciele starych, uznawanych przez Mińsk władz organizacji. Wybrane w marcu, a nieuznawane przez rząd obecne władze Związku obawiają się, że Mińsk uzna wykluczenie za prawomocne.
Według białoruskiej agencji, przedstawiciele starych władz oprócz Andżeliki Borys postanowili wykluczyć z ZPB siedem innych osób za - jak to ujął cytowany przez Bełtę były szef grodzieńskiego oddziału ZPB Kazimierz Znajdziński - "dążenie do upolitycznienia organizacji". Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Kazimierz Znajdziński od miesiąca nie jest już członkiem ZPB. Został on wykluczony z organizacji przez nowe władze za szkalowanie Polaków. Jednak decyzji tej nie uznały władze Białorusi.
Stare władze związku są czynnie wspierane przez władze białoruskie. Wczoraj milicja aresztowała bliskiego współpracownika Andżeliki Borys, Wiesława Kiwlaka, zaś sąd skazał na karę aresztu zatrzymanych dzień wcześniej trzech czołowych działaczy ZPB. Kilka godzin później uznawana przez władze białoruskie poprzednia Rada Naczelna Związku wyznaczyła na 27 sierpnia powtórkę VI zjazdu ZPB.
W tym samym czasie, gdy grupa Znajdzińskiego pod ochroną milicji dokonywała w Grodnie przewrotu, białoruskie władze aresztowały w Szczuczynie niedaleko Grodna trzech czołowych działaczy ZPB: wiceprezesa Józefa Porzeckiego, lidera grodzieńskiego oddziału Mieczysława Jaśkiewicza i dziennikarza Andrzeja Poczobuta.
Wczoraj w sądzie rejonowym w Lidzie odbył się ich proces. Zarzuty, jakie postawiono całej trójce, dotyczyły zorganizowania 3 lipca "nielegalnego" wiecu w Szczuczynie. Tego dnia do Domu Polskiego w Szczuczynie nie zostali wpuszczeni działacze ZPB i polski konsul z Grodna. W Domu Polskim miał się odbyć koncert z okazji święta niepodległości Białorusi. Mimo zapewnień, że koncert nie jest nielegalną demonstracją, nie zezwolono, by odbył się w budynku. Ostatecznie miał miejsce przed Domem Polskim. Poczobutowi wymierzono karę piętnastu dni aresztu, zaś pozostali działacze dostali po dziesięć dni aresztu.
Represyjne działania białoruskich władz mają na celu zmianę władz wybranych na marcowym zjeździe ZPB. W tym celu Mińsk nakazał zwołanie w Szczuczynie spotkania członków Rady Naczelnej ZPB w starym składzie, którzy podjęli wczoraj decyzję o zwołaniu nowego zjazdu. W obawie przed bojkotem obrad białoruska prokuratura i lokalne władze prowadziły kampanię zastraszania członków nowych władz Związku i działaczy, którzy je popierają. Władze obawiały się, że zabraknie kworum do przeprowadzenia prawomocnego posiedzenia, toteż członków Rady nakłaniano do udziału w posiedzeniu lub do zrezygnowania z członkostwa w Radzie Naczelnej, by obniżyć liczebność kworum niezbędnego do podjęcia wiążących decyzji.
W związku z ogromnymi emocjami, jakie towarzyszą konfliktowi wokół ZPB, pogorszył się stan zdrowia przewodniczącej Związku Andżeliki Borys. Wczoraj rano do siedziby Związku Polaków na Białorusi z powodu kłopotów z ciśnieniem wezwano do prezes karetkę pogotowia. Mimo to Andżelika Borys nie zamierza ulec presji władz i jej przeciwników wewnątrz Związku. Zapytana o samopoczucie po wczorajszym zasłabnięciu powiedziała, że "czuje się bojowo" i że władzom "chyba pozostało ją tylko zabić". Około godz. 16.00 milicja próbowała doprowadzić Borys na przesłuchanie do prokuratury, lecz złożyła ona na piśmie oświadczenie, że stawi się w prokuraturze w czwartek o godzinie 10.00.
Wczoraj siedziba ZPB w Grodnie, gdzie przebywała Borys, była otoczona przez białoruską milicję. Gdy po południu milicjanci odjechali, w siedzibie Związku zebrało się ok. 20-30 osób, zwolenników władz wybranych na marcowym zjeździe. Część z nich zamierza zostać na noc w obawie przed przejęciem siedziby przez zwolenników starego kierownictwa popieranego przez władze białoruskie. Z siedziby Związku wyniesiono w "bezpieczne miejsce" sztandary, aby uniemożliwić przejęcie ich przez oponentów.
Polskie MSZ nie chciało wczoraj komentować wydarzeń w Grodnie, Lidzie i Szczuczynie. Wiceminister spraw zagranicznych Jan Truszczyński poinformował, że polskie MSZ zajmie się dzisiaj sytuacją związaną ze stosunkami z Białorusią.
KWM
"Nasz Dziennik" 2005-07-28
Autor: ab