Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ludobójstwo uszło bezkarnie?

Treść

Prokuratorzy poznańskiego Instytutu Pamięci Narodowej przesłuchują byłych więźniów pierwszego na ziemiach polskich obozu koncentracyjnego Fort VII Posen. Nadal gromadzone są również dokumenty archiwalne dotyczące popełnienia w tym miejscu przez żołnierzy niemieckich wielokrotnych zabójstw. Mogło tam zginąć ok. 20 tysięcy Wielkopolan, jednak żaden z niemieckich zarządców obozu nigdy nie stanął przed sądem. Czy po latach uda się chociaż ustalić personalia sprawców mordu na Polakach?
"Mojego brata Zbyszka aresztowano, gdy miał 16 lat. Trafił do Fortu VII Colomb na rozkaz Artura Greisera [niemieckiego zarządcy "Kraju Warty" - przyp. red.] przemianowanego na 'Konzentrationlager Fort VII Posen'. Zginął dwa lata później, mając niespełna 18 lat" - napisała w liście do "Naszego Dziennika" pani Leokadia Batog z Poznania. Ten młody mężczyzna był jednym z tysięcy Wielkopolan, ofiar pruskiego Fortu VII, zamienionego przez Niemców w obóz zagłady. Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przy IPN w Poznaniu stara się ustalić wszystkie okoliczności masowych mordów popełnianych w tym miejscu na Wielkopolanach, a także - co równie ważne - personalia sprawców tych zbrodni. Poza jednym wyjątkiem - gestapowca Finkego, żaden z niemieckich oprawców Fortu VII nigdy nie poniósł kary.
- Prowadzimy śledztwo w sprawie niemieckich zbrodni popełnionych w Forcie VII w Poznaniu w okresie od września 1939 roku do lutego 1945 r. Podstawą jego wszczęcia były materiały dotyczące wielokrotnych zbrodni zabójstwa i innych zbrodni popełnionych przez funkcjonariuszy gestapo i SS w okresie od 1939 r. do 1945 r. na terenie Wielkopolski - poinformowała nas prokurator Agata Gut z Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu.
W niemieckim obozie zagłady Fort VII ginęli lub byli więzieni najwybitniejsi Wielkopolanie. Przewożono tu również Polaków aresztowanych w innych miejscach okupowanego kraju, a pochodzących właśnie z Poznania. - Jednym z więźniów Fortu VII był Florian Marciniak, twórca "Szarych Szeregów", aresztowany wraz ze współpracownikami w Warszawie, przewieziony i osadzony w Forcie VII. Po procesie został wysłany do obozu w Gross Rossen, gdzie został rozstrzelany. Tutaj więziono również całe kierownictwo Narodowej Organizacji Bojowej, pierwszego konspiracyjnego ugrupowania niepodległościowego, jakie powstało na ziemiach polskich - powiedział nam Leszek Wróbel, kierownik Muzeum Martyrologii Wielkopolan w Forcie VII w Poznaniu. - Samym założeniem powstania tego obozu było wyniszczenie warstwy polskiej inteligencji w Wielkopolsce, ziemiaństwa i kleru. Niemcy uważali, że jeśli Polak będzie umiał liczyć do stu, znać się na przykład na hodowli jedwabników, to wystarczy. Stąd inteligencja była tu niepożądana, traktowana jako zarzewie ewentualnego przyszłego polskiego zrywu niepodległościowego. Przede wszystkim jednak w Forcie VII władze hitlerowskie więziły i mordowały powstańców wielkopolskich i śląskich - dodał Leszek Wróbel.
Fort VII początkowo był elementem fortyfikacji, stanowił jeden z osiemnastu fortów tworzących pierścień obrony Poznania na przełomie XIX i XX wieku. W okresie międzywojennym - jako przeżytek, anachronizm z punktu widzenia militarnego - pod polskim zarządem stał się tylko punktem magazynowym. Sytuacja zmieniła się w październiku 1939 roku, kiedy z rozkazu Artura Greisera powstał tutaj pierwszy na ziemiach polskich obóz koncentracyjny - Konzentrationlager Fort VII Posen. Dla dziesiątek tysięcy mieszkańców Wielkopolski Fort VII stał się tym, czym Pawiak dla mieszkańców Warszawy.
Jak udało nam się ustalić, dotychczasowe śledztwo potwierdziło fakt popełniania rozlicznych zbrodni na terenie Fortu VII przynajmniej do 1943 r. Wtedy to bowiem więźniowie tego obozu zaczęli być przenoszeni do pobliskiego Żabikowa. Łącznie przez kazamaty Fortu VII przeszło około 50 tysięcy Wielkopolan. Większość z nich zginęła. Byli rozstrzeliwani, wieszani, zrzucani ze schodów lub po prostu umierali stłoczeni w fatalnych warunkach w niewielkich celach. Taką śmierć poniósł najprawdopodobniej młodziutki Zbyszek Batóg, który w grypsie przesłanym do rodziny napisał: "(...) a więc nasza cela to niskie sklepienie przestrzeni 16 x 4 m. Jest to cela bez okna, duszna i gorąca. Po żelaznych drzwiach bez przerwy spływa skroplona para. Jest tu nas 44 sublokatorów (...)".
Więźniowie Konzentrationlager Fort VII Posen (przemianowanego później na obóz przejściowy, obóz karno-wychowawczy etc.) mordowani byli nie tylko na terenie samego Fortu. Zimą 1939 roku 1,7 tys. więźniów, w tym ponad 100 kobiet, zgładzono pod wsią Dębienko, a kilkanaście dni później grupę 2,5 tys. Polaków rozstrzelano w lasach koło Dąbrówki i Palędzia. Nieoficjalnie mówi się również, iż blisko 2 tys. kolejnych więźniów Fortu VII rozstrzelano w lasach opodal poznańskiego kąpieliska "Rusałka". Wszystko zgodnie z dyrektywą niemieckiego zarządcy "Kraju Warty" Artura Greisera: "(...) w tym okręgu ma mieszkać tylko jeden naród. Tym narodem muszą być Niemcy. Gdzie są Niemcy, tam nie ma miejsca dla innych narodów (...)".
Śledztwo IPN-u w sprawie niemieckich zbrodni w Forcie VII toczy się dość wolno. Problemem jest ustalenie personaliów wszystkich pomordowanych w tym obozie, dotarcie do niemieckich dokumentów i świadków. - Obecnie w dalszym ciągu przesłuchiwani są w charakterze świadków byli więźniowie Fortu VII bądź członkowie ich rodzin. Sporządzana jest też lista osób tam więzionych oraz gromadzone są wszelkie dokumenty związane z funkcjonowaniem Fortu VII - informuje prokurator Agata Gut z poznańskiego IPN.
Czy prowadzone po latach śledztwo da odpowiedź na pytania: kto personalnie odpowiedzialny jest za zbrodnię ludobójstwa, do jakiej doszło w Forcie VII, i czy któryś ze sprawców tej masakry dziś jeszcze żyje? Na tym etapie śledztwa bez wątpienia trudno udzielić na takie pytania jednoznacznej odpowiedzi.
Wojciech Wybranowski, Poznań

"Nasz Dziennik" 2005-01-07

Autor: ab