Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ludobójstwo na oczach świata

Treść

Bezcelowe masakry, świadoma eksterminacja młodych, systematyczne gwałty traktowane jako jedno z narzędzi walki to sytuacja w rejonie Kiwu-Północ w Republice Demokratycznej Konga. Wszystko to dzieje się na oczach świata, który zdaje się nie zauważać ogromu tragedii. Zwrócili na to uwagę kongijscy księża biskupi, potępiając opieszałość wspólnoty międzynarodowej w reakcji na sytuację, do jakiej doprowadziły ostatnie działania zbrojne. Piątek w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie i żeńskich zakonach kontemplacyjnych był dniem modlitwy i wyrzeczenia w intencji polskich misjonarzy i ich podopiecznych w Kongu. W cytowanej przez Radio Watykańskie deklaracji wydanej przez Radę Stałą Episkopatu Konga księża biskupi to, co się dzieje w ich kraju, nazywają cichym ludobójstwem, które dokonuje się na oczach wszystkich. Podkreślają, że świadkami wszystkich tych zbrodni są ci, którym zlecono zachowanie pokoju i ochronę ludności cywilnej. "Nasze władze nie są w stanie sprostać ogromowi problemu, a cała klasa polityczna wykazała się kompletnym brakiem odpowiedzialności" - napisali kongijscy biskupi. Zwrócili też uwagę, że na wszystkich dotychczasowych konferencjach pokojowych nie mówiło się o tym, co stanowi prawdziwe podłoże konfliktu, a mianowicie bogactwach naturalnych kraju. "Odnosi się wrażenie, że mamy tu do czynienia z wielkim i nieujawnionym spiskiem" - napisali w deklaracji księża biskupi. Zaapelowali też do wszystkich Kongijczyków, aby w żadnym wypadku nie zgodzili się na bałkanizację Konga i nie podpisywali niczego, co kwestionowałoby integralność granic. Jak informują przebywający w rejonie konfliktu polscy misjonarze, nie ma obecnie żadnych organizacji pozarządowych. Przełożony pallotynów w Rwandzie i Republice Demokratycznej Konga ks. Stanisław Filipek zwraca uwagę, że na wschód od Gomy, na terenie zajętym przez rebeliantów pod dowództwem gen. Laurenta Nkunde, działają jedynie katolickie ośrodki zdrowia, w tym dwa prowadzone przez polskie misjonarki: w Murambi (pallotynki) i w Ntamugenga (Siostry od Aniołów). Pozostałe dwa znajdują się w Kiwanja i Rubare. Polscy pallotyni natomiast przyjmują uchodźców w swoim centrum duszpasterskim Genezaret w Keshero, dzielnicy Gomy, która pozostaje w rękach wojsk rządowych. W ośrodkach misyjnych brakuje jednak lekarstw i żywności. Zawieszenie broni ogłoszone jednostronnie przez gen. Laurenta Nkundy, przywódcy rebeliantów, ponad tydzień temu zostało faktycznie zerwane. Obecnie rebelianci posunęli się około 20 km na wschód, docierając do miejscowości Kanyabayonga, około 100 km na północ od Gomy, miasta o dużym znaczeniu strategicznym. W ostatni wtorek rebelianci ostrzeliwali przez 50 minut Gomę, stolicę regionu Kiwu. Jak alarmuje ks. Jerzy Limanówka, prezes Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl, sytuacja mieszkańców regionu Kiwu-Północ jest dramatyczna. Według organizacji Human Rights Watch (HRW), jeszcze podczas zawieszenia broni rebelianci, likwidując obóz uchodźców w Kiwanja, około 80 km na wschód od Gomy zamordowali około 50 osób. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) alarmuje o wzroście liczby przypadków cholery. Od końca października zanotowano co najmniej 1000 zachorowań, co może już świadczyć o dużym prawdopodobieństwie wybuchu epidemii. Misja ONZ w Kongu donosi natomiast, że uchodźców uciekających przed rebeliantami ograbiają zdemoralizowane wojska rządowe. Wczoraj paramilitarne oddziały milicji Ma?-Ma? tworzone przez uchodźców zastrzeliły trzech kongolijskich żołnierzy podczas grabieży w Kirumba, 130 km na północ od Gomy. Liczba tych, którzy musieli uciekać przez wojną, sięga już ponad 1,5 miliona. Do modlitwy, duchowej ofiary, a także do gestów ludzkiej i chrześcijańskiej solidarności z mieszkańcami Demokratycznej Republiki Konga wezwał niedawno Polaków przewodniczący Komisji Konferencji Episkopatu Polski ds. Misji ks. bp Wiktor Skworc. Ksiądz biskup podkreślił, że nasi misjonarze i misjonarki zwracają się z prośbą, aby ofiarować im dar modlitwy i duchowej łączności. - Nie możemy na te prośby i oczekiwania pozostać obojętni! Dlatego bardzo proszę wszystkich, aby w najbliższym czasie nie zapominali o łzach, bólu i strachu naszych braci i sióstr w Kongu. Niech ich cierpienie mobilizuje nas do modlitwy i duchowej ofiary, do gestów ludzkiej i chrześcijańskiej solidarności - wezwał ks. bp Skworc. KJA "Nasz Dziennik" 2008-11-15

Autor: wa