Lubelska prokuratura sprawdza, czy działacze SLD propagowali totalitaryzm
Treść
Choć prokuratura wszczęła już postępowanie wyjaśniające w sprawie lubelskich obchodów rocznicy podpisania manifestu PKWN, liderzy lokalnych struktur SLD nadal się pod nim podpisują. Uważają, że publiczne czczenie rocznicy ogłoszenia tego bezprawnego dokumentu pozornie legalizującego sowiecką okupację ziem polskich jest zgodne z polskim prawem.
Sprawa dotyczy incydentu z soboty, 22 lipca, kiedy to grupka przedstawicieli lubelskich postkomunistów pod wodzą 25-letniego Piotra Zawrotniaka, przewodniczącego Rady Miejskiej SLD, uczciła 62. rocznicę ogłoszenia manifestu PKWN i wkroczenia do Lublina w 1944 r. armii sowieckiej.
Sprawą zainteresowała się Prokuratura Rejonowa Lublin Północ, która z urzędu wszczęła postępowanie wyjaśniające, czy w czasie incydentu z udziałem działaczy SLD nie doszło do popełnienia przestępstwa z art. 256 kodeksu karnego, mówiącego, że za publiczne propagowanie totalitarnego ustroju państwa grozi kara więzienia do 2 lat. Prokuratura nie zdecydowała jeszcze, czy postawi działaczy SLD w stan oskarżenia.
- Sprawdzamy podane w prasie okoliczności, czy w ogóle doszło do przestępstwa - wyjaśnia prokurator Urszula Komor.
Na zwołanej wczoraj konferencji prasowej lubelskie struktury SLD w pełni poparły Zawrotniaka. "Kolega Piotr Zawrotniak, organizując obchody 62. rocznicy ogłoszenia manifestu lipcowego, nie złamał statutu SLD ani przepisów prawa polskiego. W żadnym wypadku nie zasługuje na karę. Cieszy się powszechnym zaufaniem i może liczyć na nasze wsparcie" - napisał w oświadczeniu Jacek Czerniak, sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD w Lublinie.
Jeszcze w tym tygodniu Grzegorz Napieralski, poseł SLD, zamierza złożyć interpelację w sprawie działań lubelskiej prokuratury zmierzających rzekomo "do prześladowania działaczy środowisk lewicowych".
Nie ta symbolika
Tymczasem publiczne świętowanie rocznicy manifestu lipcowego - najbardziej wyrazistego symbolu komunistycznego totalitaryzmu, którą "władza ludowa" nazwała Świętem Odrodzenia Polski, likwidując Święto Niepodległości z 11 listopada, przywrócone dopiero w 1990 r. - wywołało zdecydowane protesty środowisk kombatanckich. Działacze Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych z Krakowa uważają, że lubelski SLD złamał Konstytucję, co jest zagrożone sankcją prokuratorską i delegalizacją SLD. Sam manifest kombatanci porównują do proklamacji Hansa Franka powołującej Generalne Gubernatorstwo na okupowanych ziemiach polskich.
Podobnego zdania jest doc. dr hab. Zbigniew Boczkowski, prezes Okręgu Wschodniego Zrzeszenia WiN. - Polskie prawo wyraźnie zakazuje propagowania ustroju nazistowskiego, faszystowskiego i komunistycznego, dlatego publiczne oddawanie czci manifestowi, który proklamował kolejną okupację Polski, jest niezgodne z prawem - powiedział. - Dobrze, że prokuratura się w końcu tym zajęła. Partie hołdujące tej totalitarnej spuściźnie powinny zostać zdelegalizowane - uważa Boczkowski. Jak przypomina, manifest PKWN był przygotowany w Moskwie pod dyktando Stalina. Odwoływać się do tego dokumentu mogą tylko ludzie, którzy liczą na historyczną amnezję Polaków. - Był to dokument przygotowany dla okupacyjnych władz sowieckich w celu bezprawnego przejęcia władzy w Polsce - mówi prezes WiN. - Już w 4 dni później PKWN ustanowiony w manifeście jako jedyna legalna władza w Polsce zawarł z rządem ZSRS bezprawne i zbrodnicze porozumienie, na mocy którego obywatele polscy zostali poddani jurysdykcji sowieckiej. Faktycznym ośrodkiem decyzyjnym, a także swoistym panem życia i śmierci na "wyzwolonych" ziemiach polskich stało się NKWD wspierane przez zawsze lojalne struktury UBP. Zupełnie nie rozumiem, jak można jeszcze dziś bezkarnie głosić pochwałę tych zbrodniczych decyzji - podkreśla Boczkowski.
Adam Kruczek, Lublin
"Nasz Dziennik" 2006-07-28
Autor: wa