Loeb kontra Skandynawia
Treść
Po raz pierwszy od dziewięciu lat w rozpoczynającym się jutro Rajdzie Szwecji - drugiej eliminacji mistrzostw świata - nie pojedzie polska załoga. Faworytami, tradycyjnie, będą Skandynawowie, ale plany chce im pokrzyżować Francuz Sebastien Loeb. W 2002 roku jedną z rewelacji najbardziej ekscytującego zimowego rajdu świata byli Tomasz Kuchar i Maciej Szczepaniak. Polacy, jadący toyotą corollą, jak równi walczyli z najlepszymi i uplasowali się na znakomitej, dwunastej pozycji. Teraz na powtórkę nie ma co liczyć z prozaicznej przyczyny - auto w naszych barwach w ogóle na starcie się nie pojawi. Szkoda. W Szwecji od dawna (ba, od zawsze) pierwsze skrzypce odgrywają Skandynawowie, ale czy tak będzie teraz - trudno powiedzieć. Karierę zakończył bowiem najbardziej utytułowany z nich, zwycięzca imprezy z ostatnich dwóch lat, Fin Marcus Groenholm. W tej sytuacji faworytem okrzyknięto jego rodaka i byłego kolegę z zespołu Forda, Mikko Hirvonena. - Szwecja to pierwszy rajd, który powinienem wygrać, jeżeli chcę liczyć się w walce o tytuł mistrzowski - przyznał szczerze. - Chcę zwyciężyć - zadeklarował również aktualny mistrz, najwybitniejszy kierowca ostatnich lat, Sebastien Loeb (Citroen). I tę "groźbę" Hirvonen i spółka powinni wziąć na serio, wszak Francuz jest jedynym (!) zawodnikiem spoza Skandynawii, który w Szwecji triumfował. Rzecz miała miejsce przed czterema laty i Loebowi marzy się powtórka. Kierowcy uwielbiają ten rajd, jego specyfikę, zakręty pokonywane z ogromną prędkością z wykorzystaniem śnieżnych band, poprawiające widoczność na śniegu żółte okulary oraz używane tylko tu ocieplane rajdowe buty... Pisk "Nasz Dziennik" 2008-02-06
Autor: wa