Lobbing farmaceutyczny na Harvardzie
Treść
Przepisy Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Harwardzie jasno mówią, że jej studenci nie mogą utrzymywać żadnych kontaktów z producentami leków. Niektóre firmy farmaceutyczne nic sobie jednak z tego nie robią i na różne sposoby próbują wpływać na przyszłych lekarzy. Szczególnie upodobały sobie aktywistów broniących tego zakazu, zbierając ich zdjęcia i dane osobowe, które mogą się okazać "przydatne". Sponsorują też pracowników uczelni.
Część studentów Medical Schood of Harvard zeszłej jesieni zauważyła, jak pewien człowiek fotografował telefonem komórkowym studencką demonstrację sprzeciwiającą się próbom wywierania przez przemysł farmaceutyczny wpływu na uczelnię. Okazało się, że mężczyzna ten był pracownikiem Pfizera, jednego z największych producentów leków w USA. Informując o aferze, "New York Times" zaznacza, że cel jego pracy był dla wszystkich jasny. Jednak przedstawiciele firmy zadeklarowali, iż nie mają zupełnie nic wspólnego z działalnością tego człowieka, a zdjęcia wykonywał w celach prywatnych. Wizyty fotografa się powtarzały, niepokojąc przyszłych pracowników służby zdrowia.
O wypadkach tego typu na tej prestiżowej uczelni dowiedział się senator Charles E. Grassley, który pyta farmaceutycznego giganta, czemu ma służyć fotografowanie studentów. Chce jednocześnie wyjaśnienia sprawy e-maili i faksów zawierających dane na temat studentów biorących udział w demonstracjach. Domaga się również przedstawienia szczegółów dofinansowania przez Pfizera 149 pracowników Harwardu. "Uważam te fakty za bardzo niepokojące, gdyż udokumentowano wiele przykładów działań przedstawicieli przemysłu farmaceutycznego, próbujących zastraszyć studentów, którzy ośmielili się ich krytykować" - napisał senator Grassley w liście do władz Pfizera. Z kolei prośba o wyjaśnienie wpłat na konta pracowników naukowych związana jest z przypadkami przepisania przez trzech harwardzkich psychiatrów leków antypsychotycznych tej samej firmy dzieciom. Według jego danych, nielegalne "nagrody" ze strony producentów leków dla lekarzy tej szkoły mogły wynieść w latach 2000-2007 nawet 4,2 mln USD.
Pfizer wyjaśnia, że będzie współpracował z republikańskim senatorem we wszystkich poruszonych przez niego kwestiach. Odpowiedź na list polityka nieco różniła się od tej udzielonej studentom. Firma wyrażała nadzieję, że jej pracownik nie był w najmniejszym stopniu agresywny wobec uczestników demonstracji i działał "legalnie oraz etycznie".
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-03-07
Autor: wa