Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Litwa też zablokuje nasze mięso?

Treść

Czy po Rosji i Ukrainie także Litwa wstrzyma lub co najmniej ograniczy import polskiego mięsa? Taka groźba pojawiła się w oświadczeniu szefa litewskich służb weterynaryjnych. Według niego, Komisja Europejska wysłała ostrzeżenie przed możliwym zalewem nowych państw członkowskich zapasami mięsa ze "starych" państw UE.



Litewska służba weterynaryjna wydała specjalne oświadczenie, w którym zapowiedziała ostrzejszą kontrolę mięsa importowanego z Unii Europejskiej. Jak tłumaczył jej dyrektor Kazimiras Lukauskas, kierowany przez niego resort otrzymał zawiadomienie z Brukseli, w którym uprzedza się, że w krajach europejskich skumulowały się wielkie nadwyżki surowego mięsa, które po cenach dumpingowych producenci będą chcieli sprzedać nowym państwom unijnym. W tym kontekście zadziwiająco brzmi fragment oświadczenia litewskich służb, które stwierdziły, że szczególnej kontroli ma być poddany import z... Polski. "Już od początku marca przeprowadzamy wzmożoną kontrolę mięsa surowego importowanego z Europy Zachodniej. Szczególną kontrolą jest objęte mięso z Polski. Chcemy ochronić nasz rynek i konsumentów krajowych przed napływem niespełniającego norm jakości towaru" - stwierdza oświadczenie wydane przez Lukauskasa.
Jednak podlegli mu urzędnicy nie chcą komentować jego zapowiedzi "szczególnej kontroli" polskiego mięsa. - Naszym zadaniem jest ochrona krajowego rynku przed napływem niespełniającym norm jakościowych produktów. W swoich działaniach kierujemy się rekomendacjami Unii Europejskiej, która ostrzega nas przed możliwymi dostawami produktów mięsnych o niskiej jakości. Podkreślam, że wzmożonej kontroli zostanie poddany import mięsa ze wszystkich krajów Unii Europejskiej, nie tylko z Polski. Nie ma natomiast mowy o żadnym bojkotowaniu importu mięsa z jakiegokolwiek kraju unijnego - tłumaczyła w wypowiedzi dla "Naszego Dziennika" Elena Nalivaikiene, rzeczniczka litewskiej służby weterynaryjnej.
- Nic nie wiem na ten temat. Do Głównego Inspektoratu Weterynarii taka wiadomość nie dotarła - mówi Ewa Lech, główny lekarz weterynarii. - Żadnych problemów z Litwą nigdy nie mieliśmy - dodaje. Dziwi się też, jak litewskie służby wyobrażają sobie takie kontrole. - Obrót wewnątrz Unii to jest handel, więc nie ma granic. Naprawdę jestem zaskoczona. W obrocie unijnym, czyli w handlu, kontrole weterynaryjne przy wystawianiu świadectw weterynaryjnych w każdym kraju unijnym odbywają się w miejscu załadunku towaru. Potem przy przekraczaniu granic nie ma żadnej kontroli, więc nie mogę sobie wyobrazić, jak ma wyglądać taka kontrola. W którym miejscu? W docelowym? - zastanawia się Ewa Lech. Jej zdaniem, Litwa podejmuje takie działania "ze względu na reakcję strony rosyjskiej".
Andrzej Kołosowski, Wilno, AMJ
"Nasz Dziennik" 2007-03-29

Autor: wa