Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Litwa oburzona wypowiedzią Putina

Treść

Przedstawianie przez prezydenta Rosji Władimira Putina paktu Ribbentrop-Mołotow jako wydarzenia pozytywnego, służącego obronie interesów Związku Sowieckiego, w tym jego zachodniej granicy, oznacza duży krok wstecz - ocenił litewski eurodeputowany Vytautas Landsbergis. Odniósł się on w ten sposób do wypowiedzi Putina dla słowackiego radia i telewizji.
"Celem Związku Radzieckiego było zagarnięcie państw bałtyckich. Teraz jest to przedstawiane jako coś pozytywnego. Prezydent Rosji robi duży krok wstecz" - powiedział wczoraj dla radia litewskiego Landsbergis. Podjętą obecnie przez Putina obronę uzasadnienia tego paktu należy oceniać jako powrót prezydenta Rosji do czasów sowieckich - zaznaczył deputowany.
We wtorkowym wywiadzie dla słowackiego radia i telewizji Władimir Putin powiedział m.in., że Związek Radziecki podpisał pakt Ribbentrop-Mołotow, by "obronić własne interesy i zapewnić bezpieczeństwo swej zachodniej granicy".
Wypowiedź prezydenta Rosji przyjęto na Litwie z oburzeniem. Minister spraw zagranicznych Antanas Valionis w wydanym w środę oświadczeniu zaznaczył, że "obrona własnych interesów nie może usprawiedliwić aneksji innego suwerennego państwa". Edminas Bagdonas, doradca prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa, oświadczył natomiast, że "taka ocena paktu jest dla nas absolutnie nie do przyjęcia" i "będzie to miało wpływ na decyzję prezydenta Adamkusa w sprawie jego udziału w moskiewskich obchodach Dnia Zwycięstwa 9 maja".
W oświadczeniu szefa litewskiego MSZ stwierdza się też, iż podstawą obecnych stosunków litewsko-rosyjskich jest umowa z 1991 roku, która zawiera potwierdzenie faktu aneksji Litwy przez ZSRS, a także zobowiązanie usunięcia skutków tej aneksji. "Obywatele Litwy oczekują zapewnienia prezydenta Rosji, że umowa ta będzie realizowana. (...) Chęć przepisywania historii od nowa nie sprzyja dobrosąsiedzkim stosunkom i wzajemnemu zrozumieniu. Historia jest taka, jaka jest, i nie można jej dzisiaj zmieniać" - głosi oświadczenie ministra Valionisa.
WP, PAP

"Nasz Dziennik" 2005-02-25

Autor: ab