Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Litwa ignoruje Polaków

Treść

Porażka - tak określił wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski fakt, iż polskim i litewskim parlamentarzystom nie udało się przyjąć na sobotnim spotkaniu w Wilnie wspólnej deklaracji podsumowującej 15-lecie traktatu polsko-litewskiego. Największe spory budził fragment dotyczący sytuacji mniejszości narodowych.
"Polska nie zamierza dłużej cierpliwie czekać na realizację przez Litwę postanowień traktatowych w zakresie praw polskiej mniejszości na Litwie. W sposób jednoznaczny chcemy powiedzieć naszym litewskim partnerom, że cierpliwość po naszej stronie się skończyła" - oświadczył w wywiadzie dla "Kuriera Wileńskiego" wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski dzień przed spotkaniem parlamentarzystów. Jednak pomimo tych słów podczas sobotniej, XIX sesji Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Parlamentarnego przedstawiciele obu stron nie potrafili dojść do porozumienia w kwestii fragmentu deklaracji dotyczącej sytuacji mniejszości narodowych. Największe nieporozumienie wśród posłów budziły sprawy związane z oświatą, pisownią polskich nazwisk w litewskich dokumentach, ochroną dziedzictwa mniejszości narodowych, zwrotem ziemi w Wilnie i na Wileńszczyźnie i używaniem w życiu publicznym języka mniejszości narodowej w miejscowościach zwarcie przez nią zamieszkałych. Kalinowski określił to wydarzenie jako porażkę. - Źle się stało, że po raz pierwszy w historii prac zgromadzenia nie przyjęliśmy wspólnej deklaracji - podsumował obrady.
Tymczasem wiceprzewodniczący Sejmu Litwy Algis Kaszeta, odnosząc się do fiaska spotkania, podkreślił, iż świadczy ono jedynie o tym, że problemy mniejszości nadal istnieją. - One są i należy je rozstrzygać - zaznaczył. W rozmowie z dziennikarzami dodał także, iż w chwili obecnej "najważniejsze jest podkreślenie osiągnięć 15 lat współpracy i określenie kierunku dalszej współpracy, a nie detalizacja problemów w sprawach, w których nasze opinie się nie zgadzają". - Podpisaliśmy już tyle wspólnych deklaracji i rezolucji, ale najważniejsze są wyniki konkretnej pracy - powiedział Kaszeta.
Podpisany 15 lat temu traktat polsko-litewski przewiduje m.in.: oryginalną pisownię w dokumentach nazwisk polskich na Litwie i litewskich w Polsce, oraz używanie w życiu publicznym języka mniejszości narodowej w miejscowościach zwarcie przez nią zamieszkiwanych. Jednak jak zauważył wicemarszałek Kalinowski, Polska w pełnym zakresie realizuje na swoim terytorium prawa mniejszości litewskiej, natomiast Litwa ignoruje oczekiwania Polaków. W rozmowie z "Kurierem Wileńskim" Kalinowski dał także do zrozumienia, że Polska będzie się musiała upomnieć o swoje prawa w Strasburgu.
Wicemarszałek zaznaczył jednak, że sesja przebiegająca pod hasłem "Piętnaście lat traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Co dalej?" przyniosła pewien pozytywny element. Mianowicie przywrócenie do życia powołanego w 2004 roku zespołu do monitorowania realizacji dwustronnego traktatu. Zespół ten wznowi prace już w najbliższym czasie. Polski wicemarszałek wyraził także nadzieję, że za kolejne 15 lat obecne problemy mniejszości narodowych będą już rozwiązane. Mniej optymistycznie na tę kwestię zapatruje się poseł PiS Artur Górski. Jego zdaniem, jeżeli utrzymany będzie ten kierunek, jaki jest w chwili obecnej, wówczas za 15 lat sytuacja polskiej mniejszości ulegnie drastycznemu pogorszeniu. - Biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy, to za 15 lat na Litwie będzie nie 240 tysięcy, lecz 120 tysięcy Polaków - zaznaczył w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Górski.
Marta Ziarnik
Dr Artur Górski, poseł PiS:
Sobotnia atmosfera obrad była trudniejsza niż podczas poprzednich sesji. Jak wiemy, zgromadzenie ma obecnie nowy skład. Weszli do niego posłowie litewscy, którzy mają nacjonalistyczne poglądy, i nawet ci, którzy są w innych partiach, też niestety są często negatywnie nastawieni wobec polskiej mniejszości, nierzadko traktując ją jako naszą "piątą kolumnę". W poprzednich latach czasami się spieraliśmy, ale nigdy nie było tak mocnego ataku na Polaków. Także z historycznego punktu widzenia. Poseł Gintaras Songaila zarzucił bowiem Polakom, że w czasie wojny zabili ponad 4 tysiące Litwinów i że trzeba na nowo przyjrzeć się historii Armii Krajowej. W takiej atmosferze trudno było o jakiś konsensus. Odnoszę wrażenie, że przynajmniej niektórzy członkowie litewskiej delegacji od samego początku założyli, iż wspólnej deklaracji nie przyjmą. To strona litewska, jako gospodarz, zaproponowała tekst deklaracji, jednak nas on nie satysfakcjonował. Mianowicie w projekcie była mowa o radości z powodu realizacji traktatu i o "oczywistym postępie" w naszych wzajemnych stosunkach. My woleliśmy napisać o "znacznym postępie" i zrezygnować z nieuzasadnionej radości. Ale przede wszystkich chcieliśmy pisać o konkretnych problemach i nazwać od lat nierozwiązane sprawy mniejszości, a oni proponowali ograniczyć się do ogólnych stwierdzeń. Mówiąc krótko, deklaracja przedstawiona przez stronę litewską była bardzo optymistyczna, a w kwestiach mniejszości nazbyt ogólna. Na taką propozycję nie mogliśmy się zgodzić, zaś strona litewska nie zaaprobowała naszych propozycji.
not. MBZ
Wątpliwości ze strony litewskiej budziły dwa akapity dotyczące mniejszości narodowych:
1. Zgromadzenie "stwierdza, iż kwestia praw mniejszości narodowych, uregulowanych zarówno w Traktacie, jak i w umowach międzynarodowych, a nie w pełni przestrzeganych, rodzi sprzeczności i nieporozumienia pomiędzy stronami. Apeluje więc o uwzględnienie w przepisach ogólnokrajowych specyfiki szkół mniejszości i ich większych potrzeb, ochrony dziedzictwa kulturowego, pilne sfinalizowanie spraw takich, jak podwójna pisownia nazw miejscowości i ulic w regionach zwarcie zamieszkiwanych przez mniejszości, prawo do pisowni imion i nazwisk w brzmieniu i pisowni języka ojczystego oraz przyspieszenie reformy rolnej".
2. Zgromadzenie "zauważa, że w rozwiązywaniu problemów mniejszości i innych kwestii trudnych, ciążących na wzajemnych stosunkach, ważną rolę w tworzeniu dobrego prawa mogą odegrać oba współpracujące ze sobą parlamenty".
"Nasz Dziennik" 2009-05-11

Autor: wa