Liturgia jest jedna
Treść
Liturgia jest jedna. Jest jedna, to znaczy, że uczestniczymy w czymś, co jest większe od nas, a nie odtwarzamy tylko jednostkowo za każdym razem czegoś, co jest zapisane. My się włączamy w ten wielki nurt liturgii, która jest już w niebie.
Siostra Cécile była duchową córką o. Prospera Guérangera OSB, który był odnowicielem monastycyzmu we Francji, związany z opactwem w Solesmes. Solesmes to opactwo założone w XIX wieku, które wywarło ogromny wpływ na Francję i cały czas wywiera, bo powstała z niego cała Kongregacja Solesmeńska. Są to klasztory bardzo żywe. Styl, jaki sobie wypracowali – liturgii, życia, pracy – jest dalej pociągający, mimo tego, że we Francji laicyzacja być może jest na większym poziomie niż w Polsce.
Siostra Cécile została mianowana przez Stolicę Apostolską ksienią w wieku 24 lat. Musiała się więc zmierzyć, jak myślę, z bardzo trudnym zadaniem bycia przełożoną, którą pozostała do końca życia.
Chciałbym napisać krótko o ostatnim rozdziale „Jest tylko jedna liturgia”, który pochodzi z książki Życie duchowe i modlitwa według Pisma Świętego i tradycji monastycznej. Rozdział ma bardzo ciekawe intuicje, bo postrzega liturgię, którą my sprawujemy. Mówię „my”, bo liturgię sprawuje lud Boży i kapłani, czyli nie dzielimy tego tutaj na liturgię, powiedzmy, „urzędowo-ministerialną” i taką, w której my tylko uczestniczymy. Siostra Cécile pojmuje liturgię właśnie jako akt całego ludu Bożego. Myślę, że to jest genialna intuicja, która przypomniała o tym podstawowym aspekcie liturgii, gdy przychodzimy, to nie tylko jesteśmy biernymi odbiorcami tej liturgii, tylko że chcemy żywo się w nią włączyć.
Dopiero całkiem niedawno zrozumiałem, jak rozumieć to powszechne kapłaństwo. Myślę, że słyszeliście kiedyś o takim terminie jak „powszechne kapłaństwo”, ale dla mnie samego było to pojęcie dosyć odległe, bo co tak naprawdę oznacza? Czy to jest tylko tak na piśmie, żeby jakoś uwzględnić też wszystkich w tym kapłaństwie? I jak to w ogóle pojąć?
Siostra Cécile wychodzi od tego, że podstawową funkcją kapłańską jest modlitwa za lud. Oczywiście ofiarowuje Ciało i Krew Pana Jezusa, ale jest to modlitwa za lud. Gdy przysłuchamy się Modlitwie Eucharystycznej, widzimy, jak kapłan ogarnia tą modlitwą wszystkie potrzeby wiernych, wszystkich ludzi, cały Kościół. Tym, co robi kapłan, jest składanie ofiary. To jest jego fundamentalne zadanie. Jak my możemy w to się włączyć? Z pomocą przychodzi nam św. Paweł. Słyszeliśmy polecenie modlitwy za wszystkich: za królów, za cały lud wierny. I to jest zadanie dla nas wszystkich: zataczać kręgi tej modlitwy nad naszymi bliskimi, nad całym Kościołem, otaczać tą modlitwą cały Kościół.
Gdy modlimy się za drugich, wówczas spełniamy funkcję kapłańską, włączamy się w powszechne kapłaństwo Chrystusa. To jest bardzo ważny punkt. Uważam, że jest to coś, o czym trzeba mówić bardzo często, bo do tej modlitwy podchodzimy różnie. Sami wiecie, że jak rozmawiamy z innymi ludźmi, mają oni bardzo różne wyobrażenia o modlitwie i o tym, jak powinna ona wyglądać. Natomiast powszechne kapłaństwo mówi nam o tym, że naszym zadaniem tu na ziemi jest zataczać kręgi modlitwy nad różnymi sprawami, które dzieją się na tym świecie.
Czytałem kiedyś o jednym kardynale. On był arcybiskupem, przewodniczył diecezji. I przyznał się, że pierwszą rzeczą, którą czytał rano po przebudzeniu była tylko gazeta lokalna. Czytał ją, bo patrzył, co się dzieje w jego diecezji, i modlił się nad tymi ludźmi, nad tymi wszystkimi sprawami, które się działy w tej społeczności. Uważam, że to jest bardzo piękne, bo on żył tym Kościołem lokalnym i jednocześnie ta jego modlitwa jako pasterza była obecna wśród bardzo codziennych, być może trudnych spraw, które się działy na tym terenie.
Drugi przykład jest też bardzo ciekawy. Opowiadał mi jeden ksiądz, że miał swojego mistrza, też księdza, który go nauczył wiele w życiu. Pod koniec życia ten ksiądz nie był już w stanie nawet za bardzo odprawiać Mszy Świętej, ale się modlił. Modlił się za tych wszystkich, których ochrzcił, których spotkał na swojej drodze. Co ciekawe, miał takie albumy ze zdjęciami, ze swoją rodziną, z tymi, którzy mu gdzieś swoje zdjęcia przysyłali. On codziennie przeglądał ten album. Patrząc na tych ludzi bardzo mu bliskich, modlił się za nich. Myślę, że to też jest piękne świadectwo. Pomyślmy o tym, kto by się znalazł w tym naszym albumie, gdzie moglibyśmy ogarnąć modlitwą. I tutaj się zaczyna liturgia, która wychodzi poza ramy kościoła, tej przestrzeni ściśle sakralnej, która realizuje się w naszym życiu.
Siostra Cécile mówi, że jest jedna liturgia. Nie ma czegoś takiego, że liturgia jest podzielona, że każda Msza Święta jest w zasadzie trochę inna. Tam dzieje się zawsze to samo wydarzenie, czyli cały czas ponawia się święta męka, śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Można powiedzieć, że sam ten akt jest wyłączony z czasu. Z każdą Mszą Świętą włączamy się w ten wielki akt miłości Boga, który za nas się ofiarował, i uczestniczymy zarówno w męce, śmierci, ale i w zmartwychwstaniu Chrystusa. I to nie jest inna ofiara, to jest zawsze ta sama ofiara.
Siostra Cécile ma taką genialną intuicję. Patrząc na ten cały rozdział, zobaczylibyście, że jest on utkany z cytatów z Pisma Świętego. Księga, która jest szczególnie ulubiona przez siostrę Cécile, jest to księga Apokalipsy św. Jana. Ona ciągle odwołuje się do wizji liturgii niebieskiej, gdzie już w centrum stoi Baranek zabity, ale i zmartwychwstały. Są to piękne obrazy, które mówią nam o istocie liturgii, o tym, że wszystko mamy odnieść do Chrystusa, który nam się ofiarował. Jednocześnie jest to wyjście ku przyszłości, czyli ku eschatologii, która się znajduje w tych wersach. Mówi nam to, że rzeczywiście Chrystus zmartwychwstał i że już uczestniczymy w tym misterium, ale że ono jeszcze musi być dopełnione przy końcu czasów.
Siostra Cécile wyraźnie podkreśla – i to potem się znalazło w myślach teologów XX wieku – że to nasze uczestnictwo w liturgii tutaj, owo życie chrześcijańskie jest już i jeszcze nie. Znaczy to, że już doświadczamy owoców męki, śmierci i zmartwychwstania, ale jeszcze czekamy, aż ono dojdzie do pełni.
Drugim aspektem powszechnego kapłaństwa jest to, że każdy kapłan jest diakonem. Kościół podkreśla w swoich pismach, że każdy kapłan jest diakonem. W języku greckim słowo diakon oznacza sługę i ta służebna funkcja wobec ludzi, wobec bliźnich jest na pierwszym planie. Funkcją kapłańską, którą my spełniamy, jest również bycie diakonem dla naszych najbliższych, dla innych osób.
Diakon szczególnie miał troszczyć się o ubogich, miał pełnić dzieła miłosierdzia i głosić Słowo Boże – to są dwa fundamentalne rysy diakonatu. One odbijają się również w życiu osób świeckich ze względu na to, że czasami macie nawet większe pole do świadczenia uczynków miłosierdzia niż my za murami klasztoru, a także głoszenia Ewangelii w swoich środowiskach. Myślę, że to jest fundamentalna sprawa, żeby zrozumieć to kapłaństwo, które obejmuje modlitwę za lud, ofiarę za lud (również ze swojego życia), ale również uczynki miłosierdzia i głoszenie Słowa.
Siostra Cécile, jak to mniszka, patrzyła na świat z bardzo wnikliwym spojrzeniem, ze znajomością ludzkich ułomności. Wiedziała, że liturgia jest naprawdę tym, co kształtuje nasze serce i co jest kluczowe w życiu mniszym. Chciałbym wam zwrócić uwagę na to, że praktykowanie wiary właśnie przez liturgię podtrzymuje ją żywą.
Myślę, że możecie mieć też takie doświadczenie, że po pandemii, kiedy ludzie w jakiś sposób przestali praktykować niedzielną Eucharystię, część wróciła, a część nie. To naprawdę widać, gdy patrzymy na te osoby, które przychodzą, a które znaliśmy, a już nie przychodzą. Można zapytać, jaki fundament miała ich wiara, czy to był piasek, czy skała. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na to, żebyśmy nigdy się nie poddawali zniechęceniu… Liturgia jest miejscem, w którym odnawiamy żywotność naszej wiary. Kościół nam nakazuje jedną Mszę w ciągu tygodnia. To jest niewiele, to nawet nie jest dziesięcina naszego czasu. Natomiast kluczowe jest to, żeby podtrzymać to, co już było nam dane w Chrzcie Świętym, żeby tę wiarę praktykować.
Wyjeżdżając gdzieś poza klasztor często doświadczam, że trzeba bardzo się postarać, żeby świat nie skradł czasu na Liturgię Godzin. To nie jest łatwe. Ta częstotliwość praktykowania wiary to jest też mądrość monastycyzmu, która mówiła o tym, że wiara i modlitwa musi być w jakiś sposób stała, musi wypływać z naszego serca. Wiadomo, że nie chodzi o przymus, o sztywne trzymanie się ram, ale jednocześnie jest taki element życia, który nas motywuje, który czasami działa wbrew naszej wygodzie, a mimo wszystko jest dla nas bardzo ważny, dlatego że pozwala nam obudzić się czasami z takiego snu. I wtedy wiadomo, że nie ma rzeczy ważniejszej niż liturgia, niż ta cześć, która ma być oddawana Panu Bogu.
Liturgia jest jedna. Jest jedna, to znaczy, że uczestniczymy w czymś, co jest większe od nas, a nie odtwarzamy tylko jednostkowo za każdym razem czegoś, co jest zapisane. My się włączamy w ten wielki nurt liturgii, która jest już w niebie. To nas broni od tego, żeby zagarnąć tę liturgię i niewłaściwie pojmować ją jako coś, nad czym mamy władzę. To nie tak działa. To działa na odwrót. Liturgia jest nam dana. My jako słudzy, jako Kościół staramy się pokornie wejść w ten nurt. To jest jedna rzecz. A druga rzecz to myśl o modlitwie za innych. Jak podchodzimy do modlitwy wstawienniczej za drugiego człowieka? To jest bardzo kluczowe. Te sprawy, które nas spotykają, czasami trudne, żeby one rzeczywiście były w naszej modlitwie, żeby to nie było coś takiego „no tak, pomodlę się. Ktoś mnie prosił, to wspomnę”. Musimy rzeczywiście modlić się za drugiego człowieka. Wtedy będziemy uczestniczyć w kapłaństwie Jezusa Chrystusa.
Tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Benedictus”, który prowadzony jest przez oblatów benedyktyńskich.
Antoni Leńczowski OSB – pochodzi z Wrocławia. Do klasztoru wstąpił w 2014 r., śluby wieczyste złożył w 2019 r. Bibliotekarz, magister chóru i zakrystianin. Student teologii. Interesuje się muzyką kościelną.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj