Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Literatura słowacka

Treść

Wiedza przeciętnego, nawet najbardziej kulturalnego Polaka o kulturze słowackiej jest z reguły jak mróz - poniżej zera. A to przecież nasi najbliżsi sąsiedzi. Ciekawe, że ten mały i będący permanentnie (od 900 roku), z bardzo krótkimi przerwami, pod obcymi zaborami naród nie tylko zachował swój język i kulturę, ale również zrodził bardzo wielu wybitnych pisarzy i poetów.

Co ciekawe, jeśli porównamy twórczość Słowaków z twórczością Czechów, możemy dojść do zdumiewających wniosków. Literatura czeska jest w przeważającej mierze, niezależnie od tego, w jakim czasie powstawała, ateistyczna i lewicowa, a literatura słowacka wręcz przeciwnie - wśród pisarzy jest wielu katolików świeckich i księży. Niestety na język polski niewiele z tego zostało przetłumaczone. Literaturę słowacką tłumaczono bowiem w Polsce przede wszystkim w okresie komunizmu, co miało znaczny wpływ na dokonywanie wyboru. I tak jednak możemy zapoznać się z twórczością kilkunastu wybitnych pisarzy. W mojej domowej biblioteczce znajdują się dzieła: F. Svantnera, B. Slancikovej-Timravy, H. Horaka, P. Jarosa, V. Minaca, J. Jesensky'ego, I. Horvatha, M. Urbana, A. Bednara, I. Habaja, D. Chrobaka, H. Zelinovej i L. Zubka.
Wiele z tych książek mnie zachwyciło, poruszyło, wzruszyło. Odwołałbym się tutaj tylko do twórczości Frantiska Svantnera, pisarza pierwszej połowy XX w. (zmarł w 1950 r.), zwanego słowackim Edgarem Allanem Poem. Svantner jest jednak głębszy od Poego. Nie chodzi mu tylko o stworzenie atmosfery tajemnicy i grozy. Przykładem niech tu będzie opowiadanie pt. "Ksiądz". Jego bohaterem jest wiejski proboszcz czasu II wojny światowej - proboszcz, który "wyorał już swą bruzdę", bo: "Trzydzieści lat karczował i nawoził winnicę Pańską w tym zapomnianym kącie świata, skąd pielgrzym powinien zawrócić, jeśli nie chce, by mu lisy obgryzły kości". Kapłan ten: "Przyszedł tu jako młody ksiądz w czarnej błyszczącej sutannie, którą kupił za ostatni spadkowy grosz, z nowym pięknie w skórę oprawionym brewiarzem w zanadrzu, którym przy święceniach obdarował go biskup. Dziś nikt nie odgadłby koloru sutanny i nie zliczył stron brewiarza".
Zbliża się walna bitwa i wszyscy mieszkańcy wsi uciekają w góry, a ksiądz mówi im, że nigdy nie było w jego życiu dnia, w którym nie odprawiłby Mszy Świętej. Odprawia ją więc. Uczestniczą w niej tylko ministranci. Opowiadanie kończy się, gdy ksiądz umiera przed plutonem egzekucyjnym.
Warto jeszcze na koniec przytoczyć następujący cytat: "Zawsze znalazł się ktoś, komu głowa wyrosła o cal ponad ustaloną miarę, i inny, który tej anomalii nie mógł znieść. (...) Silny chce być jeszcze silniejszym, a bogaty jeszcze bogatszym. Ludzie będą wiecznie ofiarami własnej słabości, a kiedyś stanie się ona przyczyną ich zagłady".
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2007-10-31

Autor: wa