Listkiewicz blisko dymisji
Treść
W poniedziałek Michał Listkiewicz ogłosi decyzję w sprawie ewentualnej rezygnacji z funkcji prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Wśród członków zarządu PZPN przeważa opinia, że Listkiewicz poda się do dymisji.
Lato: Listkiewicz został zaszczuty
– Listkiewicz został zaszczuty, choć nie postawiono mu żadnych poważnych zarzutów. Jeżeli takie by wobec niego były, to powinien zostać aresztowany. A na razie policja i prokuratura zatrzymują sędziów, piłkarzy, ostatnio nawet właściciela klubu, a nie ludzi z zarządu związku – powiedział członek prezydium zarządu PZPN Grzegorz Lato.
– PZPN nie jest od ścigania korupcji, choć oczywiście powinien ją zwalczać. Nie mamy uprawnień takich, jak organy ścigania. A tak na marginesie, ci sami, którzy teraz plują na związek, że nie walczy z korupcją krytykowali PZPN za odebranie Legii Warszawa mistrzostwa Polski w 1993 roku, a nawet domagają się przywrócenia tytułu. Nie pamiętają, że wtedy związek podjął radykalne decyzje, a prokuratura sprawę umorzyła – podkreślił.
Jego zdaniem, prawdopodobnie już poniedziałek Listkiewicz zrezygnuje. – Zrobi to dla dobra swojej rodziny, bo tak dłużej żyć się nie da. Choć nie wiem czy nie byłoby lepiej, gdyby doprowadził związek do nowych wyborów i wtedy odszedł. Zresztą cała afera jest szyta grubymi nićmi, a nagonka na PZPN ma charakter polityczny. Plotki, podkreślam – plotki, mówią, że rząd nie jest zainteresowany organizacją ME w 2012 roku, a wprowadzenie kuratora do PZPN mocno by zmniejszyło szanse polsko-ukraińskiej kandydatury – zakończył Grzegorz Lato.
Prezes jest u kresu wytrzymałości
Stefan Antkowiak, jeden z wiceprezesów PZPN, przyznał, że trudno jednoznacznie określić czy Listkiewicz powinien poda się do dymisji. – Prezes jest u kresu wytrzymałości. Ma kłopoty rodzinne. On musi sobie odpowiedzieć na pytanie czy jest jeszcze w stanie bronić związku i nim kierować. Była sytuacja, że już chciał rezygnować, potem jednak uznał, że pewne sprawy doprowadzi do końca – powiedział PAP szef Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Podobnie uważa szef okręgu podkarpackiego Kazimierz Greń. – Nie wiem, co stanie się w poniedziałek, ale uważam, że rezygnacja prezesa Listkiewicza byłaby chyba najlepszym rozwiązaniem dla związku. On jest bardzo zmęczony, wręcz przybity obecną sytuacją. Myślę, że w gronie członków zarządu znalazłaby się osoba, która doprowadziłaby związek do wyborów – powiedział Greń.
– Jednak dymisja Listkiewicza nie załatwi sprawy. Potrzebne są kolejne ruchy, dalsze zmiany. Nie wolno jednak działać po omacku, trzeba wcześniej przygotować program naprawczy – dodał.
Koźmiński: nie wchodzę w jego osobowość
Zdaniem członka zarządu PZPN Zbigniewa Koźmińskiego trudno do końca przewidzieć efekty zaplanowanych na poniedziałek obrad tego gremium. – Co się będzie działo na zebraniu zależy w dużym stopniu od prezesa Listkiewicza. Sam się zdeklarował, że powie coś na temat swój, władz i dalszego postępowania. W końcu jest centralną postacią związku – powiedział Koźmiński.
– Nie wiem czy się poda do dymisji. Nie wchodzę w jego osobowość. Nie ma możliwości formalnej odwołania prezesa przez zarząd, więc wszystko zależy od decyzji prezesa – dodał.
Piechniczek: możemy wpaść z deszczu pod rynnę
Zdaniem Antoniego Piechniczka, wśród członków zarządu są tacy, którzy uważają, że dla zmiany odbioru PZPN Listkiewicz powinien podać się dymisji i to natychmiast. Są też zwolennicy wypełnienia przez prezesa do końca jego misji.
– Moja opinia nie jest decydująca. Ja ją wyraziłem wcześniej aktem rezygnacji z funkcji wiceprezesa ds. szkolenia. Byłem pierwszy z tego gremium – mimo, że w zarządzie jestem raptem półtora roku. Wyczułem sytuację, w której zmiany są konieczne i idąc w tym duchu podałem się do dymisji – powiedział Piechniczek.
– Ci wszyscy atakujący dziś PZPN naprawdę nie zdają sobie sprawy, że możemy wpaść z deszczu pod rynnę. Zmiany są potrzebne, bo na przestrzeni lat pewne błędy popełniono. Ale nie ma żadnej gwarancji, że nowi, młodzi, gniewni menedżerowie wniosą nową jakość, a czy przypadkiem nie są to ludzie chcący zrobić skok na kasę. Historia uczy, że przynoszenie działaczy w teczkach – jak to bywało dawniej – nie daje nic dobrego – stwierdził.
(PAP)
cko
"TVP" 2006-09-22
Autor: wa