Przejdź do treści
Przejdź do stopki

List Otwarty do Zbigniewa Ziobro, ministra sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego

Treść

Odwołany szef MSWiA Janusz Kaczmarek zarzucił ministrowi sprawiedliwości w liście otwartym zamiar ukrycia swojej roli w sprawie przecieku z operacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w resorcie rolnictwa. Prokuratura działa zgodnie z prawem - odpowiada Zbigniew Ziobro.

"Zwracam się do Pana o stosowanie przepisów prawa zgodnie z zasadami praworządności. Pana działania, w tym polecenia wydawane ABW o inwigilowanie, przeszukiwanie i poniżanie moich najbliższych współpracowników są podyktowane bądź prywatną wojną, bądź chęcią ukrycia Pańskiej roli w sprawie tzw. przecieku operacji specjalnej CBA" - napisał do ministra Janusz Kaczmarek. Odwołany w środę szef MSWiA powiedział też "Gazecie Wyborczej", że "jest parę osób w kręgu podejrzeń o przeciek, ale tych osób nie bierze się pod uwagę".

Nie ujawnił, o kogo chodzi. Złożył jednak pismo do prokuratury, wskazując, że trzeba przesłuchać jego współpracowników. "I to pismo wywołało lawinowy efekt (...). Prokuratura nie jest w stanie wyjaśnić fiaska operacji CBA" - twierdzi Kaczmarek. Dlaczego? Bo, jego zdaniem, "działa pod dyktando pana Zbiory". Kaczmarek chce powołania sejmowej komisji śledczej do wyjaśnienia przecieku i samej akcji CBA w resorcie rolnictwa. Przypomnijmy, iż chodzi o tzw. aferę gruntową - czyli sprawę odrolnienia działki na Mazurach za wysoką łapówkę, w co miał rzekomo być zamieszany także Andrzej Lepper. Zaraz po ujawnieniu tej sprawy stracił stanowisko wicepremiera i szefa resortu rolnictwa.

Lepper zaprzecza, by miał z aferą coś wspólnego i twierdzi, iż to tylko niezgodna z prawem prowokacja CBA. Z listu Janusza Kaczmarka do ministra sprawiedliwości też można sądzić, iż miał on co do akcji poważne wątpliwości.

Napisał ponadto: "Proszę o stosowanie Prawa i Sprawiedliwości również wobec swojej osoby". Media poinformowały bowiem, iż warszawska prokuratura zleciła przeszukania mieszkań i gabinetów Kaczmarka, byłego komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i Jarosława Marca, który wczoraj stracił posadę szefa Centralnego Biura Śledczego. Zabezpieczono również billingi telefoniczne byłego ministra.

Kaczmarek, który przebywa poza krajem, jest oburzony, że prokuratura wykorzystała jego nieobecność, by przeprowadzić rewizję. - To nowe standardy prawa tworzone i wprowadzane w życie przez ministra Ziobrę i usłużnych mu prokuratorów - komentuje.

Tymczasem Zbigniew Ziobro zapewnił dziennikarzy, że nie było konfliktu między nim a Januszem Kaczmarkiem. Wcześniej ujawnił jednak, iż istnieje "istotny rozdźwięk" między zeznaniami Kaczmarka a ustaleniami śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA. A to "może mieć znaczenie dla ustalenia odpowiedzialności za sam przeciek".

Minister powiedział także, że półtora roku temu doszło między nim a Januszem Kaczmarkiem do "męskiej rozmowy", gdy ówczesny prokurator krajowy zaprosił do swego gabinetu bez wiedzy Ziobry biznesmena Jana Kulczyka.

Minister Ziobro zaprzecza jednak, aby toczył jakąś prywatną wojnę lub postępował niezgodnie z prawem. - Dochowujemy najwyższych standardów w tym postępowaniu - powiedział na konferencji prasowej. I dodał, że skoro składał zeznania jako świadek w śledztwie o przeciek z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, nadzór nad tym postępowaniem przekazał prokuratorowi krajowemu Dariuszowi Barskiemu. Ten ostatni potwierdził wczoraj, iż "prokuratorzy dokonują wobec Janusza Kaczmarka czynności zgodnie z kpk". Nie podał jednak szczegółów tych działań.

Komisja śledcza pewna?

List Kaczmarka nie pozostał bez echa. Wicepremier Roman Giertych uważa, że skoro nawet odwołany szef MSWiA domaga się sejmowej komisji śledczej, jest to praktycznie przesądzone. Dodał, że spodziewa się w związku z wyrażeniem takiej opinii swojej dymisji. Przypomnijmy, iż głosowanie LiS przeciwko powoływaniu komisji jest warunkiem trwania koalicji, jaki postawił Samoobronie i LPR premier Kaczyński.

Wicepremier Przemysław Gosiewski uznał nawet, że szef LPR włącza się w działania służące dezintegracji CBA, skoro domaga się komisji śledczej. Jednak nie od dziś chce jej także opozycja. Jan Rokita z PO uznał, że akcja CBA to "klasyczna sprawa" dla posłów śledczych. Szczególnie zainteresowany taką decyzją parlamentu jest także, rzecz jasna, Andrzej Lepper.

Powołanie komisji jest nieodzowne - sądzi Jan Bury z PSL. - Afera gruntowa zamienia się aferę Starachowice-bis - mówi.

- Jeśli powstanie komisja śledcza, to wykaże moją uczciwość - powiedział wczoraj Zbigniew Ziobro. Niemniej komisja, według niego, nie jest potrzebna, "ponieważ konstytucyjne organy wymiaru sprawiedliwości wywiązują się ze swych zadań".

Przeciek przy obiedzie?

Jak "wydostały się" informacje o planowanej akcji CBA i dotarły do samego Leppera? "Dziennik" napisał, że przeciek mógł nastąpić w czasie obiadu, który Janusz Kaczmarek miał jeść w warszawskim hotelu Marriott 5 lipca - dzień przed planowanym zatrzymaniem Leppera przez Centralne Biuro. Przy stole miał siedzieć szef MSWiA w towarzystwie posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza oraz prezesa Prokomu Ryszarda Krauzego.

"GW" twierdzi, że o akcji dowiedział się od byłego szefa MSWiA najpierw prezes PZU Jaromir Netzel, potem - poseł Woszczerowicz, wreszcie - Andrzej Lepper. Tę wersję przytacza też "Rzeczpospolita" i podaje, że w obiedzie brał udział były szef policji Konrad Kornatowski. Prezes Krauze zaprzeczył już jednak, aby w takim spotkaniu uczestniczył.

Pierwsze komentarze po dymisji szefa MSWiA wskazują zgodnie, iż musiał istnieć konflikt Zbigniew Ziobro - Janusz Kaczmarek. Niektóre nie wykluczają jednak, że chodzi o to, aby sfingowaną informacją o "przecieku" zatuszować rzekome nieprawidłowości w operacji CBA. Ale są też opinie przeciwne - przesądzające, iż to zdymisjonowany Kaczmarek ostrzegł Andrzeja Leppera.

- Prezydent Lech Kaczyński ma pełne zaufanie do ministra sprawiedliwości - powiedział wczoraj sekretarz stanu w kancelarii głowy państwa Michał Kamiński.

(EŁ, PAP)

"Nie jestem źródłem przecieku"

Janusz Kaczmarek, który jest na urlopie za granicą, powiedział w telefonicznej rozmowie z dziennikarzem TVN24, że nie był źródłem przecieku w sprawie planowanej akcji CBA. Zaprzeczył też, by brał udział w obiedzie, którego uczestników wymienia prasa. - Nie znam posła Woszczerowicza - stwierdził. To ten parlamentarzysta Samoobrony miał być ogniwem łańcucha informacji o planowanej akcji biura. Dotarła ona ostatecznie do Andrzeja Leppera, którego rzekomo planowano zatrzymać.

Kaczmarek zwrócił też uwagę, że Zbigniew Ziobro w czasie konferencji nie powiedział, jakoby to eks-szef MSWiA był źródłem tego przecieku. - Minister po prostu zna materiały śledztwa - stwierdził zdymisjonowany szef resortu. (EŁ)

List otwarty Janusza Kaczmarka do ministra Zbigniewa Ziobry

Zwracam się do Pana o stosowanie przepisów prawa zgodnie z zasadami praworządności.

Pana działania, w tym polecenia wydawane ABW, o inwigilowanie, przeszukiwanie i poniżanie moich najbliższych współpracowników są podyktowane bądź prywatną wojną, bądź chęcią ukrycia Pańskiej roli w sprawie tzw. przecieku operacji specjalnej CBA.

Nie bez znaczenia jest fakt, iż procedurze przeszukania poddane zostały osoby, które wskazałem jako niezbędne do przesłuchania w charakterze świadka.

Aby Rzeczpospolita Polska była demokratycznym państwem prawa, nie zaś urzeczywistnieniem powrotu do minionej epoki, proszę o stosowanie Prawa i Sprawiedliwości również wobec swojej osoby.

Z uwagi na charakter wyżej wymienionych działań, list ten ma wymiar publiczny. Janusz Kaczmarek
"Dziennik Polski" 2007-08-10

Autor: wa