Przejdź do treści
Przejdź do stopki

LiS chce trwać w koalicji

Treść

Samooborna oskarża Prawo i Sprawiedliwość o inspirowanie ataków medialnych przeciwko Andrzejowi Lepperowi i posłom z jego partii. Z kolei Liga Polskich Rodzin przypuszcza, że ciosy wymierzone w LiS i PO były od dawna zaplanowane w związku z decyzją Państwowej Komisji Wyborczej, która odrzuciła sprawozdanie PiS dotyczące źródeł pozyskania środków finansowych w ubiegłym roku. Mimo to Lidze i Samoobronie nie spieszy się do odejścia z koalicji.



Politycy LPR nie chcą doprowadzić do zerwania koalicji - mówią nam nieoficjalnie działacze tej partii. - W konsekwencji oznaczałoby to bowiem tylko jedno: Tusk będzie pewnym prezydentem - uważa nasz rozmówca. Według zapowiedzi na początku przyszłego tygodnia ma się zebrać zarząd główny Ligi, ale nie znaczy to, że zapadną tam kluczowe decyzje. Z informacji, do których dotarł "Nasz Dziennik", wynika, że LPR woli raczej poczekać do 22 sierpnia, kiedy to z urlopu powróci premier Jarosław Kaczyński i parlamentarzyści przyjadą na posiedzenie Sejmu. Samoobrona również postanowiła milczeć. Choć słyszymy, że sprawa trwania tej partii w koalicji ma się rozstrzygnąć jutro, to w kuluarach sejmowych mówi się, że jest to raczej gra na czas. Wiceprzewodniczący Samoobrony Janusz Maksymiuk pytany przez dziennikarzy, czy w jego partii nie dojdzie do rozłamu, odparł: - Są takie życzenia tych, którym na tym zależy, ale Samoobrona się nie rozpadnie.

Hipoteza Wierzejskiego
Zdaniem posła Wojciecha Wierzejskiego (LPR), kryzys koalicyjny to w głównej mierze "sprawka Prawa i Sprawiedliwości". W jego przekonaniu, dowodem na to ma być decyzja Państwowej Komisji Wyborczej, która odrzuciła sprawozdanie PiS dotyczące źródeł pozyskania środków finansowych w 2006 roku. - Okazuje się, że PiS przyjmuje pieniądze z zagranicy, a to karygodne i sprzeczne z prawem - mówi Wierzejski. Jego teoria jest taka: politycy PiS już od kilku tygodni wiedzieli, jaka będzie decyzja PKW. - Postanowili wcześniej zaatakować wszystkich po kolei: najpierw Ligę Polskich Rodzin, potem Samoobronę, teraz Platformę. Za grube miliony puszczają w telewizji reklamówki atakujące Platformę za to, że ta bierze pieniądze z budżetu - twierdzi polityk Ligi. W jego opinii, Prawo i Sprawiedliwość dąży od kilku tygodni do przedterminowych wyborów - póki ma jeszcze pieniądze.

Samoobrona "rzucana na kolana"?
Z kolei według liderów Samoobrony, PiS inspiruje ataki medialne wymierzone w tę partię. - To festiwal różnego rodzaju pomówień, insynuacji, przecieków kontrolowanych - mówił wczoraj w Sejmie rzecznik Samoobrony Mateusz Piskorski. Pełniący obowiązki szef klubu Samoobrony Krzysztof Sikora stwierdził, że tygodnik "Wprost" przygotowuje materiał wymierzony w jego osobę.
Dodał, że podstawą materiału "Wprost" ma być notatka służbowa pracowników Agencji Nieruchomości Rolnej i sprawa odzyskania przez spadkobierców ziemi w gminie Leszno. - Otrzymałem informację, że tak naprawdę chodzi o to, żeby Samoobronę docisnąć i rzucić na kolana we wszystkich możliwych miejscach. Chodzi o szkalowanie, niedomówienia, a prawdę mówiąc, o fałszowanie niektórych informacji - zaznaczył Sikora. W jego ocenie, "Wprost" otrzymuje informacje w bardzo dziwny sposób. - Mają przecieki z prokuratury, policji, od działaczy PiS - ocenił. Zdaniem Sikory, premier Jarosław Kaczyński wykorzystuje te - jak to określił - "kalumnie" przeciwko Samoobronie i jej szefowi Andrzejowi Lepperowi.
Zdaniem posłów PiS, zarzuty Ligi i Samoobrony są absurdalne. - Zarzuty, że my chcemy doprowadzić do wcześniejszych wyborów, są absurdalne - mówi nam poseł Stanisław Szwed (PiS). - Na pewno w tych wszystkich wcześniejszych wypowiedziach premiera nie chodzi nam o wcześniejsze wybory, tylko o spokojne rządzenie i realizowanie programu. I to jest główny cel, a w tej sytuacji, która teraz była, widać, że jest to bardzo trudne - dodaje nasz rozmówca. Odnosząc się do zarzutów Samoobrony, podkreśla, że widocznie kolegom z partii Andrzeja Leppera "puszczają już nerwy" i dlatego "wygadują najróżniejsze głupstwa". Jego zdaniem, w Samoobronie są jeszcze osoby, które myślą inaczej niż ci, którzy publicznie zabierają głos w imieniu całej partii.
- Widzimy wyraźnie, że pogłębia się kryzys polityczny w Polsce. Jak na razie nie zagraża polskiej gospodarce, zagraża jednak polskiemu społeczeństwu i państwu. Co więcej, świadczy o tym, iż budowa IV Rzeczypospolitej zakończyła się fiaskiem. Dokładna analiza prób tej budowy świadczyć może nawet o jej pozorowaniu - powiedziała w "Aktualnościach" w Radiu Maryja prof. Anna Raźny z UJ. - PiS, które wygrało wybory w 2005 r. dzięki elektoratowi narodowo-katolickiemu, podjęło bezpardonową walkę ze środowiskami i partiami politycznymi, które w tych programach od początku reprezentowały interesy tego właśnie lektoratu - dodała.
Magdalena M. Stawarska
"Nasz Dziennik" 2007-08-04

Autor: wa