Likwidacja poprzez łączenie
Treść
Pracownicy Wojewódzkiego Zespołu Ochrony Zdrowia Matki, Dziecka i Młodzieży w Katowicach są zaniepokojeni planami połączenia ich placówki z Zespołem Wojewódzkich Przychodni Specjalistycznych w Katowicach. Przeciwko koncepcji połączenia jednostki dla dorosłych z placówką świadczącą usługi zdrowotne dla dzieci podają powody ekonomiczne i medyczne. Związek Zawodowy Pracowników Ochrony Zdrowia zdecydował wczoraj o wszczęciu akcji protestacyjnej. Na razie wywieszono jedynie flagi i transparenty.
Zdaniem załogi, projekt uchwały sejmiku śląskiego nie gwarantuje pracownikom Wojewódzkiego Zespołu Ochrony Zdrowia Matki, Dziecka i Młodzieży w Katowicach - około stu osobom - zatrudnienia po połączeniu. Pracy może zostać pozbawiony średni i niższy personel medyczny. Odpierają argumenty Zarządu Województwa Śląskiego, zwracając uwagę, że oba zespoły to dwie przychodnie specjalistyczne, jednak o zupełnie innej specyfice działania, niemożliwej do połączenia. Sygnalizują, że jakość udzielanych świadczeń zdrowotnych w przypadku realizacji planów może zostać jedynie obniżona.
- Łączenie poradni pediatrycznej z poradnią dla dorosłych jest cofaniem się do XIX, a nawet XVIII wieku. Przychodnia, która jest dla dzieci i młodzieży, która obejmuje kilka tysięcy pacjentów, nie może być połączona z przychodnią ogólną - podkreśla Rajmund Pollak, pełnomocnik protestujących. - Urząd marszałkowski powinien zabiegać w Narodowym Funduszu Zdrowia o większe środki dla poszczególnych przychodni i szpitali, powinien zabiegać o sprzęt dla nich, starać się o jak najlepszych specjalistów, a także o jak najwyższe wynagrodzenie dla nich. Jeżeli zaczyna się temat łączenia przychodni poprzez likwidację, stwarza się zamęt - dodaje. Podkreśla, że takie przekształcenie pociąga za sobą dodatkowe koszty. - Czy czasem po połączeniu tych przychodni nie okaże się, że ta jedna placówka będzie droższa niż pojedynczo funkcjonujące? - pyta Rajmund Pollak. Projekt uchwały ma być rozpatrywany na sesji sejmiku najprawdopodobniej pod koniec sierpnia.
Małgorzata Bochenek
"Nasz Dziennik" 2007-08-04
Autor: wa