Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Liga Światowa Siatkarzy

Treść

Po niedzielnym zwycięstwie 3:1 nad Serbią i Czarnogórą nastroje w drużynie polskich siatkarzy są bardzo dobre. Nasi nie stracili szansy awansu do finału Ligi Światowej i obiecują, iż zrobią wszystko, by tam się znaleźć.
To był trudny pojedynek, gdyż porażka praktycznie oznaczała koniec marzeń o finale. Dzień wcześniej Biało-Czerwoni, na dodatek z Serbami, przegrali, i to po słabej, pełnej prostych błędów grze. Kilkanaście godzin jednak wystarczyło, by podopieczni Raula Lozano poprawili wszystkie elementy i wyszli na parkiet jako zupełnie inna drużyna. - W naszej grze wiele się zmieniło. I to nie tylko w serwisie, ale również w bloku i grze obronnej - przyznaje argentyński szkoleniowiec naszej reprezentacji. Krzysztof Ignaczak, libero polskiego zespołu, nie ukrywa, iż w sobotę rywale wygrali dzięki świetnej realizacji założeń taktycznych. - My mieliśmy bardzo mało kontrataków. A jak już były, to Serbowie bronili dużo piłek i przechodzili do ataku. I to według mnie stanowiło przyczynę naszej przegranej, ponieważ różnica punktowa była niewielka i mecz był wyrównany. W niedzielę wyciągnęliśmy wnioski. Zagraliśmy z wiarą w zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że jest to nasza ostatnia szansa na to, by móc awansować do wielkiego finału. Cały zespół wykazał się niesamowitą determinacją i walecznością. Zagraliśmy naprawdę dobrze - mówi. Wojciech Grzyb dodaje: - W sobotę przeciwnicy mieli bardzo mocną i skuteczną zagrywkę. W niedzielę to my okazaliśmy się lepsi. Najważniejsze są właśnie takie drobne różnice, ponieważ to one potrafią przechylić szalę zwycięstwa.
Po niedzielnej wygranej Polacy utrzymali trzecią pozycję w tabeli grupy A, ale zachowali bardzo realne szanse na finał. Prowadzą zaś Amerykanie, którzy dwukrotnie pokonali Japonię - w niedzielę 3:0 i wczoraj 3:1. Siatkarze z USA mają jednak tyle samo punktów co Serbia i tylko jeden więcej niż Polska, a to bardzo mało. W najbliższy weekend Biało-Czerwoni zagrają dwa wyjazdowe spotkania z Japonią w miejscowości Funabashi, a Serbowie na własnym parkiecie zmierzą się z Amerykanami. - Japończycy wygrali jedno spotkanie z Serbią i Czarnogórą. Tym samym pokazali, że należy się z nimi liczyć. Ciężko jest mi w tej chwili coś więcej o nich powiedzieć. Zrobimy wszystko, żeby ich pokonać i znaleźć się w finale - obiecuje Wojciech Grzyb.
Pisk

"Nasz Dziennik" 2006-08-01

Autor: wa