Liczę na NIK
Treść
Z prof. dr. hab. Janem Szyszko, posłem PiS, ministrem środowiska w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, rozmawia Marcin Austyn
Sprawa odebrania dotacji Fundacji "Lux Veritatis" na badania geotermalne oraz brak zgody na zbiórkę publiczną na ten cel wzbudziły zainteresowanie rzecznika praw obywatelskich. Również Najwyższa Izba Kontroli sprawdza wykonanie ubiegłorocznego budżetu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a przy tym poprawność wykonania zawartych umów...
- Dobrze się dzieje, że w tej sprawie coś drgnęło. Uważam, że Najwyższa Izba Kontroli jest tą instytucją, która powinna skontrolować prawidłowość działania NFOŚiGW. Jest to nie tylko prawo, ale i obowiązek Najwyższej Izby Kontroli zareagować na to, co się dzieje, nawet jeśli zna sprawę tylko z informacji medialnych. Dodam, że złożyłem interpelację do Ministerstwa Spraw Węwnętrznych i Administracji, dlaczego nie zgodzono się na zbiórkę publiczną. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymałem, ale termin mija w najbliższych dniach. Jestem wielce zainteresowany tym, jaka była motywacja ministra Grzegorza Schetyny, aby odmówić zgody na zbiórkę publiczną.
Pana zdaniem, te interwencje mogą przynieść coś nowego w sprawie?
- Przypomnę, że kiedy byłem ministrem środowiska, wywoływano szum medialny już wokół udzielenia koncesji Fundacji "Lux Veritatis". Starano się wywrzeć presję na urzędników, by tej koncesji nie przyznano. Później mieliśmy do czynienia już z "szałem" medialnym, żeby Fundacja "Lux Veritatis" nie otrzymała z NFOŚiGW dofinansowania. Proszę spojrzeć, że był to szum wywoływany przez określone media. Tu z pełną odpowiedzialnością chcę powiedzieć, że te sprawy były przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi procedurami. Cóż dzieje się dalej? Kiedy PiS straciło władzę - bodajże jeszcze na początku stycznia ubiegłego roku - minister środowiska wychodził na mównicę, twierdził, że wszystko jest w porządku, a w podtekście wyrażał żal, że nie może zablokować finansowania toruńskiej inwestycji. Rozpoczęły się działania Fundacji, ogłoszony był przetarg, sporządzony został kosztorys. Wówczas okazało się, że umowę Fundusz zerwał, a kulisy tych działań były niesamowite - okazało się, że sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska polecił podwładnym szukać powodów do zerwania umowy z Fundacją "Lux Veritatis". Ale to nie koniec. Kiedy Naród chciał finansować dzieło z własnych pieniędzy, to niemal następnego dnia pojawiła się informacja z MSWiA: Uważajcie, bo nie macie naszej zgody. Dlatego obywatele pisali wniosek o zgodę, sprawa się przeciągała po to, by inwestycja została zakończona i tym samym znikły podstawy ku temu, by przeprowadzić zbiórkę publiczną. W końcu MSWiA mówi "nie", ale nie mówi dlaczego. To jest splot wydarzeń, które są ze sobą powiązane. Całą tę sytuację uważam za skandaliczną. Wierzę w NIK, że w tej sytuacji właściwie zareaguje i wyjaśni tę sprawę.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-03-11
Autor: wa