Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Liczą, że zaprowadzą porządek

Treść

Administracja prezydenta USA Baracka Obamy przygotowała nowy plan działań wojennych w Afganistanie, zakładający wysłanie na tereny tego kraju dodatkowych kilku tysięcy żołnierzy, a także pracowników służb cywilnych. Długo oczekiwana strategia zakłada także szybsze zlikwidowanie baz Al-Kaidy oraz skuteczniejsze zwalczanie bojówek Talibanu. Amerykanie zakładają także, iż w razie niepowodzenia operacji mogą się zwrócić o pomoc do NATO.

Nowy plan działań zaproponowany przez Obamę obejmuje swym zakresem zarówno tereny Afganistanu, jak i Pakistanu jako "jeden obszar zwalczania terroryzmu". Nadrzędnym celem projektu jest przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa w obu państwach. Jak podaje Agencja Reutera, anonimowi przedstawiciele Pentagonu twierdzą, że plan może w przyszłości rozszerzać się na takie kraje, jak Indie, Iran, Chiny, a nawet Rosję jako potencjalny "teatr działań przeciwko terroryzmowi". Sprawa ta była także omawiana na wczorajszej międzynarodowej konferencji w Moskwie.
Strategia skupia się w pierwszym rzędzie na likwidacji kryjówek i baz Al-Kaidy, gdzie - jak twierdzą amerykańscy generałowie - może wciąż ukrywać się Osama bin Laden oraz inni wysocy rangą terroryści. Zdaniem władz Stanów Zjednoczonych, siedziby te mogą także być miejscem planowania kolejnych ataków na ich kraj. - To nie do zaakceptowania, byśmy nic nie robili, a terroryści bezpiecznie siedzieli sobie w kryjówkach, planując i obmyślając, jak zabić Amerykanów - powiedział w zeszłym tygodniu Barack Obama. W tym celu Waszyngton zapowiedział wysłanie dodatkowych 4 tys. żołnierzy więcej, niż zakładał dotychczasowy plan mówiący o 17-tysięcznym kontyngencie wysłanym w tym roku do Afganistanu. Jeden z dowódców talibów mułła Hayat Khan twierdzi, że dodatkowe kilka tysięcy żołnierzy nie wpłynie w najmniejszym stopniu na ich skuteczność, a tym samym na zmianę sytuacji w regionie. Obecnie stacjonuje tam 38 tys. żołnierzy US Army. Zwiększony zostanie także kontyngent cywilny, kilkuset urzędników zostanie rozmieszczonych w całym kraju głównie w celu szkolenia służb wewnętrznych, pomocy w odbudowie infrastruktury, a także bezpieczeństwa. Założono wobec tego zwiększenie liczby afgańskiej armii z 82 do 134 tys. żołnierzy.
Rzecznik Białego Domu Robert Gibbs, zapowiadając upublicznienie nowej strategii, powiedział, że jest to pierwsze tego typu podejście do sprawy uwzględniające kontekst regionalny. Oznacza to, że problem terroryzmu jako zjawiska przenikającego granice należy uwzględnić nie w izolacji do jednego państwa, ale do wszystkich krajów, których dotyczy. Jednakże ewentualne operacje armii amerykańskiej skierowane przeciwko bojówkom talibów na terenach Pakistanu wciąż budzą kontrowersje, gdyż Islamabad nie przedstawił jeszcze jednoznacznego stanowiska w tej kwestii. Wcześniejsze niezapowiedziane działania USA w tym kraju wywoływały zdecydowany sprzeciw jego władz i gniewne odpowiedzi. - Powtarzające się ataki na nasze terytorium są pogwałceniem suwerenności Pakistanu i zdecydowanie przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych - mówił minister spraw zagranicznych Abdul Basit.
Stany Zjednoczone jednocześnie wyraziły nadzieję, że działalność ich oddziałów będzie z czasem coraz mniejsza, aż do poziomu, kiedy z problemem bezpieczeństwa będą mogły sobie radzić służby lokalne. W przypadku czarnego scenariusza i dalszego przedłużania się wojny Waszyngton może zwrócić się o pomoc do NATO, licząc, iż państwa spoza Paktu nie będą protestowały wobec takich rozwiązań. Swoje pomysły szef Białego Domu zamierza przedstawić państwom Sojuszu już na przyszłotygodniowym dorocznym szczycie NATO. Część komentatorów uważa, że aby osiągnąć wszystkie założone przez Amerykę cele, potrzeba będzie nawet siedmiu lat. O wszystkich możliwych rozwiązaniach, jakie zakłada nowy plan, Obama poinformował telefonicznie głowy obu zainteresowanych państw: Pakistanu - Asifa Aliego Zardariego, i Afganistanu - Hamida Karzaja.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-03-28

Autor: wa