Liban musi wziąć odpowiedzialność za granicę z Izraelem
Treść
Z rzecznikiem ambasady Izraela Michałem Sobelmanem rozmawia Mariusz Bober
Dlaczego armia izraelska dokonała ataku na Liban?
- Po porwaniu izraelskich żołnierzy i ostrzelaniu północnych terenów Izraela władze postanowiły wkroczyć do południowego Libanu, aby zadbać o bezpieczeństwo swoich obywateli.
Liban nie radził sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa na południu kraju?
- Państwo libańskie nie radzi sobie do końca z zabezpieczeniem granicy, w efekcie czego Hezbollah występuje czynnie przeciwko Izraelowi. Nie reagowało, nie było w stanie uporać się z grupą terrorystyczną, która atakowała nasz kraj.
Ale czy z powodu - formalnie - porwania dwóch żołnierzy i zabicia ośmiu można zaatakować całe państwo?
- To nie jest atak na całe państwo. Jest to atak na siły Hezbollahu. Lotnisko czy inne elementy infrastruktury libańskiej były wykorzystywane przez tę organizację. Zginęło 2 Izraelczyków, przeszło 100 zostało rannych, a 230 tysięcy cywilów od dwóch dni przebywa w schronach.
Lecz Izrael nie zaatakował jedynie ośrodków Hezbollahu, zniszczył także infrastrukturę państwa libańskiego, m.in. jedyne w Libanie międzynarodowe lotnisko i autostradę.
- Ale to są cele strategiczne, z których Hezbollach także korzysta. Ponadto ugrupowanie to jest częścią koalicji libańskiej. Dlatego Liban musi wziąć w jakiś sposób odpowiedzialność za to, co się dzieje na jego południowej granicy z Izraelem.
Czy Izrael prowadził wcześniej rozmowy w tej sprawie z władzami libańskimi?
- Nie wiem nic o takich rozmowach, ale przecież żyjemy w XXI w. Rząd izraelski wystosował wiele apeli, czy za pośrednictwem stron trzecich, czy poprzez media, o zapobieżenie atakom Hezbollahu.
Wiele państw, m.in. z Unii Europejskiej zwraca uwagę, że atak, jaki przeprowadził Izrael na Liban, jest nieproporcjonalny do ostrzeliwania przez Hezbollah celów izraelskich.
- Jest to już opinia UE. Choć np. USA i Niemcy uznały prawo Izraela do obrony. Jest to mały kraj. Mieszkańcy pogranicza muszą się chronić. Trwa walka na dwóch frontach. Mimo wszystko trzeba zaznaczyć, że rzeczywiście nadszedł czas, by dwa narody: izraelski i palestyński, żyły w pokoju.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2006-07-15
Autor: wa