Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lewicowa propaganda chce zagłuszyć prawdę o komunizmie

Treść

Z Hildigund Neubert, pełnomocnikiem rządu do spraw akt Stasi
w Turyngii (odpowiednik polskiego IPN), rozmawia Waldemar Maszewski

Niemcy rozważają wprowadzenie do kodeksu karnego kar za negowanie zbrodni komunistycznych. Czy, Pani zdaniem, uda się do tego doprowadzić?
- Można tego dokonać jedynie poprzez zmianę istniejącego prawa. Jeżeli doprowadzimy do tego, że negowanie zbrodni nazistowskich będzie ścigane z urzędu, to mam nadzieję, że tym łatwiej uda się doprowadzić do takich zmian, aby także z urzędu ścigać negowanie zbrodni systemu komunistycznego. Ale zmiana prawa nie wystarczy, bo do tego musi nastąpić także zmiana w myśleniu niemieckiego społeczeństwa.
Dlaczego w Niemczech wśród społeczeństwa - ale także polityków - wiedza na temat zbrodniczej roli systemu komunistycznego w krajach byłego bloku wschodniego, w tym NRD, jest niewielka?
- Jest kilka powodów. Przede wszystkim jest to związane z tym, że stara Republika Federalna Niemiec przez wiele lat musiała w latach powojennych walczyć z własną negatywną identyfikacją ze względu na swoją nacjonalistyczną przeszłość. A to spowodowało pewnego rodzaju zaćmienie obrazu co do tego, co w tym samym czasie niedobrego działo się obok, w komunistycznej NRD.
Nikt w RFN nie wiedział, co się dzieje w NRD, nie widział zagrożeń dla demokracji, wolności słowa, łamania praw człowieka?
- Jeżeli w tamtym czasie, na przykład w latach 80., ktokolwiek w RFN zacząłby mówić o reżimie komunistycznym w NRD, to zaraz byłby oskarżany o napędzanie "zimnej wojny" lub o szkodzenie wzajemnym mozolnie poprawianym stosunkom niemiecko-niemieckim. Lepiej było milczeć.
A inne powody wybiórczej pamięci Niemców o komunizmie?
- Następny powód braku chęci do rozliczenia tego reżimu to forma przejścia z ustroju komunistycznego do obecnego kapitalizmu i demokracji. W związku z tym, że odbyło się to w zasadzie pokojowo, nikt nie chce teraz przypominać drastycznych rzeczy z przeszłości. Ponadto duży wpływ na zaciemnianie negatywnego odbioru komunizmu ma obecna partia lewicowa, która jest kontynuatorką byłej enerdowskiej komunistycznej partii SED. Obecna partia lewicowa stosuje bardzo skuteczną propagandę w mediach, która niestety przynosi jej wymierne korzyści. Jeżeli dzisiaj ktoś cokolwiek negatywnego powie o systemie w NRD, to politycy i propagandyści z partii lewicowej natychmiast przekuwają to w bardzo głośne oskarżenia o to, że w ten sposób szkaluje się ludzi z dawnego "enerdówka". Przy jakiejkolwiek próbie prawdziwej oceny zbrodniczego reżimu komunistycznego z kąta lewicowego natychmiast pojawia się gromki krzyk oskarżający o oczernianie byłych obywateli NRD. To typowa propaganda, do której rękę przykłada wiele istniejących na tym rynku gazet, które jeszcze działały jako media reżimowe w czasach komunistycznych, a teraz należą do dominujących tytułów w landach wschodnich. Często zmienili się właściciele tych mediów, ale personel jest w większości identyczny.
Jak tłumaczy Pani gloryfikację wielu byłych komunistycznych przywódców ZSRS, którzy do dzisiaj są w Niemczech traktowani jak mężowie opatrznościowi, którym cała Europa zawdzięcza wolność i demokrację? Mam tu na myśli np. Gorbaczowa.
- Rzeczywiście w Niemczech Gorbaczow jest całkowicie błędnie przedstawiany i oceniany, gdyż naprawdę był przecież ostatnim komunistycznym sekretarzem KPZR. Niemcy nie chcą zrozumieć, że Gorbaczow był po prostu zmuszony otworzyć drzwi na Zachód w kierunku demokratyzacji, bo ZSRS stawał się niewydolną ruiną gospodarczą. Faktem jest, że w Niemczech negatywna rola Gorbaczowa została całkowicie zredukowana i jest on przedstawiany jako miły i praworządny człowiek.
Może Niemcom wygodnie jest przemilczeć krytykę w stosunku do Rosji, skoro tutejszy biznes jest ściśle powiązany z rosyjskim?
- Tak, to jest prawda, ale z drugiej strony należy przyznać, że w porównaniu z poprzednim kanclerzem Gerhardem Schroederem Angela Merkel (także jako były obywatel NRD) przypominała w rozmowach z rosyjskimi przywódcami o konieczności przestrzegania w tym kraju praw człowieka.
Wiedza obywateli krajów tzw. starej Unii na temat reżimu komunistycznego jest często fragmentaryczna. Jak to zmienić?
- Dobrze się stało, że Parlament Europejski ogłosił 23 sierpnia europejskim dniem pamięci ofiar wszystkich reżimów totalitarnych i autorytarnych. Mam nadzieję, że takie dni pozwolą na to, iż pomimo długiej i ciężkiej drogi doczekamy się, aby historia krajów Europy Środkowowschodniej stała się częścią ogólnoeuropejskiej historii. Ten proces będzie długotrwały, ale wierzę, że tak się stanie. Unia Europejska już teraz ze względu na rozszerzenie o kraje dawnego bloku wschodniego bardziej zainteresowała się tym tematem, a jeżeli chce być nadal zjednoczona, praworządna i zamierza myśleć o przyszłości oraz jeżeli kiedykolwiek chce przyjąć na przykład Ukrainę, to musi właśnie tę komunistyczną historię dokładnie poznać. Dlatego francuscy i niemieccy uczniowie także powinni uczyć się tej historii. Najwyższy czas, aby tak się stało.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-05-02

Autor: wa