Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lewica zapowiada cięcia

Treść

Rządząca lewicowo-liberalna koalicja zdobyła większość - 210 mandatów w 386-osobowym parlamencie węgierskim. Takie oficjalne dane podała wczoraj Państwowa Komisja Wyborcza po podliczeniu 98,36 proc. głosów oddanych w niedzielnej, drugiej turze wyborów. Tuż po ich ogłoszeniu socjalistyczny premier milioner zapowiedział radykalne zdyscyplinowanie finansów państwa, choć do tej pory obiecywał coś całkowicie innego.
Z danych tych wynika, że Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) będzie miała w nowym parlamencie 186 mandatów, a jej koalicjant, liberalny Związek Wolnych Demokratów (SZDSZ) - 18. W parlamencie zasiądzie też 6 posłów, którzy startowali w jednomandatowych okręgach wyborczych pod wspólnym szyldem obu partii.
Opozycyjna - postrzegana jako prawicowa - partia Fidesz - Węgierski Związek Obywatelski oraz Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa (Fidesz - MPSZ - KDNP) będą miały 164 mandaty, a Węgierskie Forum Demokratyczne (MDF) - 11. Według AFP, po ogłoszeniu wyników lider Fideszu Viktor Orban zapowiedział rezygnację z przewodzenia partii.
W parlamencie będzie też jeden kandydat regionalnego ugrupowania wybrany w jednomandatowym okręgu wyborczym.
Frekwencja w drugiej turze wyborów wyniosła 64,36 proc. Ostateczne wyniki będą znane 29 kwietnia, po podliczeniu głosów oddanych za granicą. W drugiej turze wybierano posłów w 110 jednomandatowych okręgach wyborczych, gdzie w pierwszej turze - przed dwoma tygodniami - żaden z kandydatów nie uzyskał 50 procent głosów. Rozdzielono też mandaty z list krajowych na podstawie zsumowanych, oddanych w obu turach głosów, które nie przełożyły się na mandaty wyborcze.
Dzień po drugiej turze wyborów dotychczasowy premier Ferenc Gyurcsany zapowiedział "reformy", które miałyby na celu obniżenie potężnego deficytu, powstałego po 4-letnich rządach lewicy. Teraz - według ekonomistów - socjaliści, wbrew obietnicom, nie będą zwiększać wydatków budżetowych, ale je ograniczać, a zapewne podniosą także niektóre podatki.
WP, PAP, Reuters

"Nasz Dziennik" 2006-04-25

Autor: ab