Lewica weźmie litewskie samorządy?
Treść
Na Litwie odbyły się wczoraj wybory samorządowe. O 1524 mandaty w 60 samorządach ubiegało się ponad 16 tys. osób. Była to rekordowa liczba kandydatów. Według prognoz, w wyborach tych prawdopodobnie zwyciężą socjaliści, a rządząca chadecja straci władzę. Także Polacy mieszkający na Litwie liczą na dobry wynik swoich przedstawicieli z Akcji Wyborczej Polaków i prognozują co najmniej powtórzenie dotychczasowych wyników.
We wczorajszych wyborach wystartowały 22 partie. Wśród nich po raz pierwszy znalazło się grono kandydatów określających się jako niezależni, było ich w sumie 515. Według ostatnich przedwyborczych sondaży, największe szanse na zwycięstwo przyznawano Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej. Lepsze notowania miały też partie opozycyjne niż kandydaci ugrupowania rządzącego krajem, czyli konserwatystów ze Związku Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci. Ostateczne wyniki Główna Komisja Wyborcza ma podać za tydzień, 6 marca.
Podobnie jak w Polsce wybory samorządowe na Litwie nie cieszyły się w tym roku dużym zainteresowaniem. Prognozy mówiące o ponad 40-proc. frekwencji w pierwszych godzinach głosowań wydawały się zdecydowanie zbyt optymistyczne. Pomimo apeli prezydent kraju Dalii Grybauskaite o aktywny udział w wyborach w ciągu pierwszych trzech godzin głosowania, od godz. 6.00 do 9.00 czasu polskiego, frekwencja wyniosła zaledwie 4,16 procent. Nasi rodacy mieszkający na Litwie jednak nie zawiedli, gdyż to właśnie w rejonie solecznickim, który w 80 proc. zamieszkują Polacy, odnotowano najwyższą aktywność. Tam frekwencja w pierwszych godzinach głosowania wyniosła 10,16 procent. Prezydent Litwy wezwała do aktywnego udziału w głosowaniu, ponieważ - jak podkreśliła - władza samorządowa jest najbliżej ludzi. Wyraziła zadowolenie, że po raz pierwszy w wyborach samorządowych udział biorą nie tylko partie polityczne, ale też kandydaci niezależni.
Wysokość frekwencji nie będzie jednak miała znaczenia. Nie ma w litewskim prawie progu, który wyborcy muszą przekroczyć, aby wybory samorządowe były ważne. W wyborach obowiązuje system proporcjonalny. Aby wejść do rad, partie powinny uzyskać w okręgu wyborczym co najmniej 4 proc. głosów, koalicje - 6 procent. Kandydaci niezależni, którzy zrzeszyli się w koalicję, również będą musieli przekroczyć 6-procentowy próg. Natomiast niezależni kandydaci, którzy startują samodzielnie, mają zerowy próg wyborczy; zdobędą mandat, jeżeli uzyskają odpowiednią liczbę głosów w poszczególnych okręgach.
Jak informuje PAP, sondaż instytutu Spinter Tyrimai przeprowadzony w daniach 17-24 stycznia na zamówienie portalu Delfi wykazał, że na partie opozycyjne: Litewską Partię Socjaldemokratyczną, Partię Pracy oraz Porządek i Sprawiedliwość, chce głosować odpowiednio 11,5 proc., 10,9 proc. i 9,2 proc. respondentów. Rządzący Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci może liczyć na 5,1 proc., na tyle samo - Ruch Liberałów. Pozostałe dwie partie z koalicji rządzącej: Liberalny Związek Centrum i Partia Wskrzeszenia Narodowego, według sondażu nie przekroczą wymaganego 4-procentowego progu wyborczego. Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL), która startuje w 11 okręgach, zamierza utrzymać swój - jak określa - bardzo dobry dotychczasowy wynik. W poprzednich wyborach w 2007 roku AWPL zdobyła 53 mandaty.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-02-28
Autor: jc