Lewica weźmie Bratysławę?
Treść
Łukasz Sianożęcki
Wybory rozpisano po upadku w październiku 2011 r. gabinetu Ivety Radiczowej. Rządząca do tej pory prawica jest wyjątkowo rozbita i osłabiona skandalami korupcyjnymi. Największe szanse na zwycięstwo - i być może samodzielne sprawowanie władzy - ma lewicowa partia SMER.
Partia Radiczowej Słowacka Unia Chrześcijańska i Demokratyczna-Partia Demokratyczna (SDKU-DS) przejęła władzę w 2010 r., po tym jak zajęła drugie miejsce w wyborach i stworzyła koalicję z Ruchem Chrześcijańsko-Demokratycznym (KDH) i ugrupowaniem Wolność i Solidarność (SaS). Wprawdzie w tych wyborach zwyciężyli socjaldemokraci ze SMER, ale ich dotychczasowi koalicjanci uzyskali bardzo słabe wyniki, nie dostając się do parlamentu. W tym roku SMER będzie zapewne jedynym przedstawicielem lewicy, który może liczyć na przekroczenie progu wyborczego.
Prawie rok później słowacki parlament, Rada Narodowa, nie udzielił rządowi wotum zaufania w trakcie głosowania nad pytaniem, czy Bratysława powinna popierać rozszerzenie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF). W pierwszej turze głosowań wstrzymali się socjaldemokraci, co zaowocowało rozpadem rządu. W drugim głosowaniu lewicowcy opowiedzieli się za rozszerzeniem EFSF, przyznając, że ich wcześniejsze zachowanie było z góry obliczone wyłącznie na doprowadzenie do rozpisania przedterminowych wyborów.
Słowacka publicystka Lucia Virostkova stwierdziła wówczas wprost, że przyczyną rozpadu rządu była stricte unijna kwestia, dyskusja, czy drugi najbiedniejszy kraj strefy euro, jakim jest Słowacja, musi finansować wspieranie takich państw jak Grecja.
Kampania wyborcza koncentrowała się jednak wyłącznie na kwestiach wewnętrznych. Szczególnie gorące dyskusje toczyły się po opublikowaniu w internecie dokumentów przedstawiających ze szczegółami powiązania przedstawicieli partyjnych z biznesem. W materiałach były m.in. dowody na korupcyjną działalność polityków, głównie z prawej strony sceny politycznej. Chodziło o akta z operacji "Goryl", czyli transkrypcji nagrań z podsłuchów służb specjalnych, mających potwierdzać korumpowanie przez czesko-słowacką firmę Penta polityków różnych opcji. Skandal korupcyjny wywołał w kraju masowe protesty. Mimo że na liście polityków zamieszanych w łapownictwo znaleźli się także członkowie SMER, to główny ciężar oskarżeń spoczął na SDKU-DS. A słupki sondażowe lewicy poszybowały w górę. Kampania wyborcza była wyjątkowo brutalna, obfitowała w materiały kompromitujące konkurentów, rzekomo wytworzone przez służby specjalne. Partie nie prezentowały żadnych nowych rozwiązań, programów politycznych. Kampania opierała się na starciu potencjalnych wyborców z systemem. Według badania opinii publicznej przeprowadzonego pod koniec lutego socjaldemokraci mogą liczyć nawet na 40 proc. głosów. Taki wynik pozwoli im na samodzielne stworzenie rządu.
Dziennikarze i politycy rozpatrują także scenariusz, w którym lewica będzie musiała poszukać partnera do koalicji. Do najbardziej prawdopodobnych koalicjantów zalicza się dziś dwie nowo powstałe partie, które swój elektorat zgromadziły dzięki wewnętrznemu rozbiciu i konfliktowi na prawicy. Ocenia się, że szanse na przekroczenie 5-proc. progu wyborczego mają więc: partia Zwykli Ludzie i Niezależne Jednostki (OL) Igora Matovicza, który w 2010 roku wszedł do Rady Narodowej z list SaS, oraz ruch 99%, nawołujący do przebudowania skostniałej słowackiej sceny politycznej. Rozważany jest też wariant koalicji z KDH, co już miało miejsce w 2010 r., ale wówczas KDH zdecydował się na koalicję z prawicą. W sumie w wyborach wystartuje 26 ugrupowań reprezentujących wszelkie możliwe nurty polityczne lub zamieszkujące kraj mniejszości etniczne. Z sondaży wynika, że jedynie siedem z nich ma szanse na wejście do Rady Narodowej. Jak podkreślają politolodzy, jedną z cech charakterystycznych systemu politycznego, który staje się coraz bardziej "zinstytucjonalizowany", jest to, iż w miarę upływu czasu pewna stała grupa partii dostaje się do parlamentu, a coraz mniej nowych partii jest w stanie osiągnąć dobry wynik wyborczy.
Słowaccy komentatorzy ostrzegają, że w związku z licznymi skandalami i brutalną kampanią może być bardzo niska frekwencja. Ten fakt może znacząco wpłynąć na bardzo dobry wynik lewicy. Według najnowszego sondażu przedwyborczego, SMER może liczyć na 39,7 proc. głosów, KDH na 10,4 proc., partia mniejszości węgierskiej MOST-HID - 7 proc., Zwykli Ludzie i Niezależne Jednostki (OL) - 6,7 proc., ruch 99% - 5,2 procent. Na granicy progu wyborczego balansują SDKU-DS i SaS. Minimum głosów gwarantujące wejście do parlamentu nie zbierze zapewne prawicowa Słowacka Partia Narodowa (SNS).
Nasz Dziennik Piątek, 9 marca 2012, Nr 58 (4293)
Autor: au