Lewacy krzyżowi nie odpuszczą
Treść
Młodzi Socjaliści zwrócili się do najwyższych władz w Polsce, w tym do Sejmu, Senatu, prezydenta, premiera i poszczególnych ministerstw, o poparcie idei usunięcia wraz z nowym rokiem z miejsc publicznych, czyli z urzędów, szkół i uczelni, symboli religijnych. W przypadku niespełnienia tych żądań stowarzyszenie zapowiedziało interwencję przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Prawda natomiast jest taka, że do takiej interwencji nie mają obecnie podstaw prawnych. Trybunał w Strasburgu jest ciałem odwoławczym, do którego kierowane są skargi dopiero po wyczerpaniu możliwości w ramach wszystkich szczebli wymiaru sprawiedliwości danego kraju. - Nieświadoma młodzież próbuje walczyć z krzyżem, przy którym poległy siły wrogie Bogu i Kościołowi, władze poprzedniego ustroju - podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. bp Edward Frankowski z Sandomierza.
Walka z krzyżem zatacza coraz szersze kręgi. Po Stalowej Woli, gdzie miejscowe władze dążą do usunięcia krzyża z jednego z placów, gdzie ma być budowany kościół, teraz do akcji przeciw krzyżowi włączyła się lewacka młodzieżówka. Zachętą do tego typu działań jest orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 3 listopada br. Dotyczyło ono skargi na obecność krzyża w szkolnej klasie w jednej z włoskich szkół i właśnie na ten wyrok powołują się przeciwnicy krzyża. Tymczasem orzeczenie to, wciąż budzące wiele kontrowersji, nie jest jednak ostateczne. Przypomina o tym ks. prof. Józef Krukowski, specjalista w dziedzinie prawa kanonicznego, który w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zwraca uwagę, że w swoim apelu młodzi spadkobiercy idei komunistycznych powołują się na precedens, którego de facto nie ma.
- Po pierwsze, orzeczenie to nie jest prawomocne, będzie bowiem rozpatrywane ponownie przez pełny skład Trybunału w Strasburgu na wniosek włoskiego rządu. Na razie nie ma mocy obowiązującej nawet co do tej konkretnej szkoły we Włoszech, a tym samym nie ma mocy powszechnie obowiązującej. Po drugie, w takich sprawach obowiązuje Konstytucja w Polsce, która daje gwarancję poszanowania możliwości uzewnętrznienia w życiu publicznym przekonań religijnych. Krzyż w miejscu publicznym, np. w szkole, jest jednym ze środków uzewnętrznienia pewnych przekonań religijnych, ale jest to też znak kultury europejskiej i polskiej - wyjaśnia ks. prof. Krukowski.
Próbę usunięcia przez lewacką młodzieżówkę krzyża ze szkół i urzędów nazywa przejawem braku tolerancji w stosunku do przekonań większości Polaków. - To nic innego jak ignorancja dla podstawowych zasad ustroju naszego państwa i Konstytucji - dodaje ks. prof. Krukowski.
Z kolei ks. bp Edward Frankowski zwraca uwagę, że spadkobiercy komunizmu, młodzi ludzie, próbują w ten sposób powrócić do swych ideowych korzeni głęboko tkwiących w PRL, gdzie też walczono z krzyżem. Tyle że młodzież, która próbuje się angażować w tego typu przedsięwzięcia, może być manipulowana i nie jest świadoma tego, co robi.
- Młodzież, której idee zaszczepili rodzice z rodowodem komunistycznym, a zwłaszcza ojcowie, jest naładowana atmosferą wrogości do Kościoła. Prawdę mówiąc, ludzie młodzi nie są nawet w stanie zrozumieć, co to znaczy i jakie są tego konsekwencje. Tym bardziej bolesne jest to, że wykorzystuje się ich młodzieńczy wiek, brak doświadczenia, a w rezultacie w ten sposób wystawia się ich na pośmiewisko, na lekceważenie i robi się im wielką krzywdę. Trzeba powiedzieć wprost, że nawoływanie do usunięcia krzyża jest kompromitujące zwłaszcza w Polsce - kraju, który przeżył w swej historii czas wojny, komunizmu, kiedy usiłowano wymazać Boga z ludzkich serc - stwierdza ks. bp Frankowski. Przypomina, że mimo działań zakrojonych na szeroką skalę starania PRL-owskich służb poszły na marne, krzyże pozostały, a religia wróciła do szkół. - Jedynie upiory stalinowskie chcą odżyć i na nowo mącić w głowach Polaków. Brakuje im jednak odwagi, dlatego na pierwszy front wystawiają młodzież. Sami zaś nasłuchują, jakie są reakcje, czy Naród da się nabrać, czy znajdą się zwolennicy - komentuje ks. bp Frankowski. Takie działania ludzi wrogich Kościołowi i Polsce, ludzi zaślepionych nazywa fanatyzmem antyreligijnym i antyklerykalnym.
W ocenie sandomierskiego biskupa pomocniczego, społeczeństwo polskie jest mądre, rozróżnia dobro i zło i łatwo nie ulega zwodniczym wpływom, zaś najlepszym dowodem na to, że wiara w Narodzie się umacnia, są potężne kolejki do spowiedzi choćby w okresie Adwentu. - Ludzie jeszcze bardziej świadomie utożsamiają się z Kościołem, krzyżem i nie zmienią tego żadne próby rozbicia. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy są tak mocno zaangażowani, dlatego najważniejsze jest ciągłe umacnianie wiary i konsekwentne życie według zasad Ewangelii. To jest najlepsza odpowiedź na rozmaite ideologie, mrzonki czy fantazje, które rozpadają się w zetknięciu z rzeczywistością. Życia bowiem nie można sobie układać według własnej wyobraźni, wbrew porządkowi ustalonemu przez Pana Boga, bo wówczas jest ono mało autentyczne, nieprawdziwe i z góry skazane na obumarcie - akcentuje ks. bp Frankowski.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2009-12-30
Autor: wa